Przeskoczyła w pobliże Muru.
Chodziła, szukając... Sama nie wiedziała czego. Po prostu... Gdzieś musiało być COŚ. To samo, co pozwoliło jej przepłynąć barierę na morzu. I cokolwiek to nie było, Amalie zamierzała to znaleźć. Dlatego chodziła wzdłuż Muru, i szukała. Miała wiele szczęścia, że nie spotkała nikogo, człowieka, czy fae. Choć fae w pobliżu Muru...
Mur wywoływał w niej dziwny dyskomfort, odpychał ją, irytował i sprawiał, że czuła się gorzej niż zazwyczaj. Zapewne każdy inny fae miał podobnie. Może niektórzy lepiej to znosili, może gorzej. Nie wiedziała. Bo i skąd miała wiedzieć? Za często nie zbliżała się do tej bariery.
Ale musiała szukać dalej. Kilka dni w pobliżu Muru sprawiło, że cierpiała na nieustający ból głowy, który zaczynał rozsadzać jej czaszkę. Była wściekła i sfrustrowana. Nie należała do cierpliwych osób. Nie, gdy miała coś ważnego do zrobienia. Nie, gdy od tego zależały losy świata. Jej świata. Świata, który król mógł szybko i łatwo zniszczyć.
Aż w końcu trafiła. Lekkie migotanie. Szczelina. Zbliżyła się do wyrwy, a ból wzmógł się jeszcze. Zacisnęła zęby i przeszła. Na drugą stronę.
I oto była w Prythianie na Dworze Wiosny.
***
Dwór Wiosny. Od jej ostatniej wizyty nic się nie zmieniło. Nadal pięknie, nadal kolorowo. Nadal... wiosennie. Ale nie miała czasu. Gdzie najpierw powinna się udać?
Tamlin był jej wrogiem i zaprzedał się Hybernii. Więc z pewnością nie do jego zamku.
Dwór Lata? Dwór Jesieni? Były najbliżej, ale o ile wiedziała książę Dworu Lata był bardzo młody, zaledwie od czterdziestu lat rządził, a Beron, książę Dworu Jesieni był sukinsynem. Dalej Dwór Zimy... I dwory słoneczne: Dzień, Świt i Noc.
Cóż, nie miała wyboru. Musiała odnaleźć Rhysanda. I niech Matka ma ją w opiece, bo może nie przeżyć tego spotkania.
***
Wędrowała. Coraz dalej i dalej, co jakiś czas przeskakiwała. Zbliżała się powoli do Dworu Nocy. Kierowała się w stronę Velaris, Miasta Spadających Gwiazd. Tam, gdzie to wszystko się rozpoczęło. Tam gdzie w jej sercu zaczęła kiełkować myśl o buncie. Gdzie po raz pierwszy zobaczyła czym mógł być Prythian i Hybernia.
W końcu zawitała do miasta. Obawiała się, że bramy są dla niej zamknięte, ale... Ale przeszła. Bez problemu. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Narzuciła na siebie ciemny płaszcz, ukryła włosy. Pamiętała, gdzie znajduje się dom Rhysanda. Jego miejskie schronienie. Szła spokojnie, uliczkami Velaris, które przepełniały radość i spokój. A gdy zatrzymała się przed tym domem... Nie potrafiła zmusić się by wejść. Zapukać? Otworzyć drzwi i wparować jak do siebie? Co powinna zrobić? Kim być? Jaką maskę założyć?
Jej problem rozwiązał się sam.
Do domu wbiegła jak burza niska, czarnowłosa fae wysokiego rodu o srebrzystych, migoczących oczach. Amrena, jak przypomniała sobie Amalie. Widziała ją tylko raz. I to z daleka. Blada twarz była spokojna, gdy niemalże wyważyła drzwi, a Amalie podążyła za nią jak cień.
-Hybernijczycy zaatakowali Dwór Lata. Właśnie oblegają Adriatę - powiedziała, jak sądziła Amalie, przejętym tonem.
-Król widać nie próżnuje – parsknęła Amalie, nie mogąc się powstrzymać.
I to był błąd. Zebrani w domu rzucili się na nią. Ilyrowie, którzy najwyraźniej mieli się świetnie po ich ataku na Hybernię, skoczyli na nią i obezwładnili. Amalie pozwoliła im na to. Nawet się nie broniła.
-Jak się tu dostałaś? – zapytał Rhysand groźnym tonem. W międzyczasie spadł kaptur z jej głowy. Książę Dworu Nocy, jego Wewnętrzny Krąg i, ku jej zgrozie, jej siostry, wszystkie trzy, patrzyli na nią z wyczekiwaniem i gniewem.
-Weszłam? – palnęła. Uścisk na ramionach zwiększył się. Nie jęknęła, choć bolało.
-Zaklęcia otaczające miasto...
-Nic im nie jest – mruknęła. – Nie podziewałam się miłego powitania, ale to już gruba przesada – syknęła i rzuciła wściekłe spojrzenie trzymającemu ją... Kasjanowi. Tak miał na imię. Wysoki Ilyr, z długimi włosami i miną rasowego zabójcy. Nieco szalony uśmieszek. Niewątpliwie miał przerażać. Niewątpliwie mu się udawało. A Amalie niewątpliwie miała go w dupie.
-Służysz królowi – powiedziała Feyra.
-Służyłam – burknęła. Jej siostry patrzyły na nią zaskoczone. Patrzyły... I w końcu to chyba Nesta, najbardziej olśniewająca z całej ich czwórki, zrozumiała.
-Amalie? – zapytała cicho. Wszyscy na nią spojrzeli. Amalie uniosła ciemnoszarą brew.
-Cześć Nesto, kopę lat, co? – zapytała z przekąsem. Jej siostra wyglądała jakby miała dostać apopleksji. Ta spokojna, opanowana Nesta! Idealna pod każdym względem.
-Znasz ją? – spytała Feyra.
-A ty nie? No tak, byłaś za mała, by to pamiętać – powiedziała cicho. Jej chłodny wzrok taksował od góry do dołu Amalie.
-Macie chyba wojnę do wygrania – przerwała ciszę Amalie. – Adriata ma problemy, król i takie tam... - powiedziała.
-Zamknijcie ją – powiedział Rhysand.
-Nesto, kim ona jest? – dopytywała Feyra.
-To Amalie, nasza starsza siostra, która zaginęła ponad dziesięć lat temu – powiedziała Elaina, do której też to chyba dotarło. Feyra otworzyła usta, zszokowana. Nikt nic nie powiedział. Długo skrywana prawda w końcu wyszła na jaw.
-Jestem Amalie Archeron. Powiedziałabym, że miło mi was poznać, ale... - przekręciła głowę z rozbawieniem.
-Zajmiemy się nią później. Amreno, pilnuj jej – zarządził Rhysand.
-Weźcie mnie ze sobą – powiedziała Amalie.
-Nie.
-Tylko nie wyskakuj mi tu z jakimś durnym tekstem, że jestem szpiegiem. Nie po to wędrowałam przez cały, cholerny Prythian – parsknęła. – I nie mam skrzydełek, by polecieć – dodała.
-Nie – nie ustępował. Cóż, Rhysand był księciem. Musiał być uparty. Musiał umieć stawiać na swoim.
Świetnie. To było ich dwoje w tej grze.
-Daj spokój – żachnęła się. – Mogę ci się przydać.
-I wbić mi nóż w plecy?
-Serio? Cholera, lepiej się pośpieszcie. Jak znam króla, to właśnie wyrzyna Adriatę.
-I mamy ci zaufać?
-A kto tu mówi o zaufaniu? Zamknijcie mnie i lepiej się ruszcie. Nie mam zamiaru marnować oddechu na tę błazenadę. – Amalie nie była pewna kogo bardziej zszokowała, ale w końcu zawlekli ją do więzienia i zamknęli w celi. Amalie rozparła się wygodnie na kamieniach. Jak wrócą, to będzie czas na rozmowę. Czas by skakać sobie do gardeł, czas by się wyzywać od najgorszych.
A teraz planowała się wyspać.
CZYTASZ
Zdrajczyni ✔
FanfictionTom I Amalie Archeron jest najstarszą pośród czterech sióstr Archeron. Od dzieciństwa wyróżniał ją niezwykły wygląd - białe włosy i szare oczy. Przez ten wygląd rodzina ją odtrąciła. Sprzedała, by spłacić długi. Tak narodziła się nienawiść, trawi...