Nowy Jork, 14.08.2015 r
Nigdy nie miałam łatwego życia. Pamiętam, że odkąd byłam małym dzieckiem, musiałam chodzić z mamą na przeróżne plany i zdjęcia filmowe. Nigdy mi się to nie podobało. Zwykle strasznie się tam nudziłam. Przez pracę mojej jakże cudownej rodzicielki, nie miałam normalnego dzieciństwa. Nie posiadałam znajomych, chociaż uczyłam się w prywatnych szkołach. Jednak nie potrafiłam zdobyć sympatii od rówieśników. Tak szczerze, to nie wiem, czy to była moja wina, czy innych ludzi, którzy mnie otaczali. Nie chciałam się nad tym dłużej zastanawiać. Być może nie poznałam osób, z którymi mogłabym się zaprzyjaźnić. Nie mogłam pojąć jak z wiekiem dojrzewania, dziewczyny stawały się puste jak słoiki po przetworach
Zawsze miałam powtarzane, że to wszystko dla mojego dobra, że tak powinno być. A czy ktoś, kiedyś, zapytał mnie, czego ja chcę? Czy podoba mi się ciągła nieobecność mojej matki? Dlaczego nikt mi nie wyjaśnił jak postępować w tym całym świecie? Przez cały ten czas zastanawiałam się, dlaczego nie miałam osoby, na której mogłam polegać, która byłaby dla mnie wsparciem. Nawet nie dowiedziałam się nigdy, dlaczego nie poznałam mojego taty. Wiedziałam tylko tyle, że jest on Polakiem i mieszka w swoim kraju. Każdy stwierdził, że im mniej wiem, tym lepiej. Jednak to nie dawało mi spokoju. Dlaczego miałam się pogodzić z tą myślą? Czy był naprawdę takim okropnym człowiekiem? Zrobił coś, czego powinien się wstydzić? Jak miałam odpuścić sobie jakiekolwiek informacje, skoro moja ciekawość nie dawała mi spokoju? Czy to było coś złego, że chciałam znać tożsamość mojego taty? „Tak będzie dla ciebie lepiej" – dla mnie? Nie wydawało mi się, aby tak było. Wcale tak się nie czułam, momentami było jeszcze gorzej.
Próbowałam szukać, pytałam, myślałam. Czułam, że może nie byłam odpowiednią córką i nie mogłam poznać ojca. Uważałam, że nie byłam godna tego człowieka. Na moje pytania, np. „Jak to wszystko się zaczęło?" również nie mogłam uzyskać odpowiedzi, a dlaczego? Bo moja kochana mama – czujecie ten sarkazm? – cały czas udawała, że nie słyszy tego, co do niej mówiłam. Zachowywała się tak, jakby ten człowiek w ogóle nie istniał. Czy tak zachowuje się kobieta, która ma dziecko? Myślałam, że tak zachowują się wszystkie matki, jednak bardzo się myliłam. Zwykle widziałam na mieście, jak rodzice chętnie odpowiadają swoim pociechom na pytania. Mnie niestety nie było to dane.
— Mamo proszę, opowiedz, jak spotkałaś tatę? — pytałam.
— Nie mam czasu Judith, a poza tym powiedziałam ci już nie raz, nic nie powiem na temat twojego ojca. — Tak mi tylko odpowiadała.
A ja? Chcąc być dobrą córką, nie miałam zamiaru drążyć tematu, bo i po co? By znowu usłyszeć tę samą śpiewkę? Miałam już tego wszystkiego serdecznie dość. Nie potrafiłam zrozumieć, co takiego jej zrobił. Jednak zauważyłam, że praca była dla niej zawsze najważniejsza. Nigdy nie słuchała o moich problemach. Co chwila zapisywała mnie na jakieś kolejne lekcje dotyczące aktorstwa. Nie potrafiła zrozumieć, że ja wcale tego nie chciałam. Wszystkie słowa, które do niej kierowałam, ulatywały jak powietrze z kół od roweru. Zrozumiałam, że nie mogę na niej polegać. W końcu „Skoro umiesz liczyć, to licz na siebie". Ten cytat był całkiem trafny, co do mojego życia.
Nigdy nie miałam zapału do pasji mojej mamy, dlatego nie robiłam żadnych postępów. Nie potrafiłam nauczyć się kilku stron najprostszego scenariusza. To nie była moja wina, gdyż nie lubiłam tego zajęcia. Myślałam, że w końcu zauważy jakie męki przeżywam, jednak nic takiego się nie stało. Miałam żal do niej, że nie myśli o tym, czego pragnę i o czym marzę, tylko o tym, do jakiej szkoły może mnie jeszcze wysłać. Jednak z czasem zaczęłam przyzwyczajać się do jej ingerowania w moje życie, dlatego postanowiła wysłać mnie do tego samego uniwersytetu, do którego uczęszczała ona sama. Dzięki tej szkole mogła zacząć pracę z bardzo znanym reżyserem, którym był Steven Spielberg. Jednak jej debiut miał dopiero miejsce w 1981 roku, gdy miała trzydzieści sześć lat. Zagrała wtedy mniej ważną rolę w „Poszukiwaczach zaginionej Arki", ale jej współpraca z tym producentem filmowym trwała nadal.
Jedynie, za co byłam jej wdzięczna, to za to, że mogłam uczyć się ojczystego języka mojego taty. Na początku miałam z nim ogromne trudności, aczkolwiek po kilku lekcjach zaczęłam przyswajać różne regułki i znaczenia. Zauważyłam, że język polski ma dużo takich wyrazów, których za pierwszym razem nie potrafiłam wymówić. Jednak to nie przeszkadzało mi w dalszym poznawaniu tego jakże ładnego języka. Postanowiłam nawet sama poszukać czegoś istotnego, na temat tego kraju. Przede wszystkim chciałam wiedzieć, gdzie on się znajduje. Dowiedziałam się, że Polska leży w Europie oraz jakie święta się tam obchodzi i jak to wszystko funkcjonuje. Zafascynowałam się tym miejscem i chciałam je kiedyś odwiedzić. Tak bardzo różniło się od naszego Nowego Jorku.
***
Przez cały rok ucząc się na wydziale School of the arts w Kolumbijskim Uniwersytecie, nie miałam zaskakujących wyników. Wiele rzeczy sprawiało mi trudności, których nie potrafiłam przezwyciężyć. Cieszyłam się, że miałam przyjaciółkę i chłopaka, którzy mi z tym całym natłokiem materiału pomagali. Wszystkie lekcje związane z teatrem, filmem czy jakiekolwiek scenariusze mnie przerażały. Nie potrafiłam cieszyć się z tego, gdy dostałam jakąś rolę w przedstawieniu. Szczerze mówiąc, nie miałam powodu, by być szczęśliwą. Bycie aktorką nie było dla mnie. Wolałam robić coś innego, wtedy jeszcze nie wiedziałam, co to mogło być. Nie mogłam znieść myśli, że znowu będę musiała przez to przechodzić. Niebawem musiałam zacząć kolejny rok moich męczarni.
Witajcie! Mamy prolog, piszcie kochani jak Wam się podoba :)
Dziękuję lidia1394 za korektę i za wszystko :*
CZYTASZ
Judith Campbell - w pogoni za marzeniami
Teen FictionJudith jest przeciętną uczennicą, choć posiada własną pasję. Musi się jednak zmagać ze swoim życiem, które nie do końca jej pasuje. Odkąd pamięta, stoi w cieniu matki, która jest słynną aktorką filmową. Nie podoba jej się podążanie wydeptaną ścieżką...