#8

72 13 46
                                    

Nowy Jork, 31.10.2015 r.

          Zaczęłam wybudzać się z głębokiego snu, w którym pogrążyłam się w chwili wypadku. Wiedziałam, że znajdowałam się w szpitalu, ponieważ czułam środki dezynfekujące. Powoli otwierałam oczy, z początku oślepiły mnie białe lampy w sali. Musiałam przyzwyczaić się do światła dziennego. Po kilku minutach mogłam normalnie rozejrzeć się po pomieszczeniu. Ściany były pokryte białym kolorem, moje łóżko znajdowało się blisko okna, dzięki temu miałam widok na wszystko, co znajduje się poza obrębem szpitala. Lustrując salę, spostrzegłam, że siedzi ze mną Mary. Ścisnęłam jej rękę i próbowałam odezwać się do niej, jednak bez skutku. Strasznie zaschło mi w gardle. Rudowłosa spojrzała na mnie i odetchnęła z wyczuwalną ulgą.

           — Judith, jak dobrze, że się wybudziłaś — powiedziała zmęczona.

           — Czy mogłabyś podać mi trochę wody? — W końcu udało mi się wykrzesać jakieś słowa. Mary szybko podała mi trunek i oznajmiła, że musi iść po lekarza. Wstała i opuściła pomieszczenie, a ja zostałam całkiem sama.

          Nie bardzo pamiętałam, dlaczego znalazłam się w szpitalu, ale wiedziałam tylko tyle, że wpadłam pod samochód. Nie mogłam skojarzyć, co było tego przyczyną. Postanowiłam podnieść się trochę i zobaczyć czy nie miałam żadnych wiadomości na telefonie. Chwyciłam urządzenie i zobaczyłam, że była dziesiąta rano. Byłam nieprzytomna przez jakieś czternaście godzin. Miałam kilka nieodebranych połączeń, sporo z nich było od Luke'a. W końcu o tej porze powinnam być dawno w pracy. Oddzwoniłam do niego i poinformowałam, że znajduję się w szpitalu, dlatego nie dotarłam do stadniny. Chłopak bardzo się zmartwił i stwierdził, że zaraz po zakończeniu zmiany przyjedzie do mnie. Pytał, co mi się stało i czy to coś poważnego. Jednak ja nie wiedziałam, co miałam mu odpowiedzieć, w końcu sama niewiele wiedziałam. Po chwili do pomieszczenia weszła rudowłosa z doktorem. Był on może w wieku Mary. Więcej lat na pewno bym mu nie dała. Dobrze zbudowany, a także dosyć wysoki.

           — Dzień dobry, panienko — rzekł, gdy stanął przy moim łóżku. — Nazywam się Chavier Cross i jestem pani lekarzem prowadzącym. Trafiłaś do nas po wypadku samochodowym i byłaś nieprzytomna kilkanaście godzin. — Spojrzałam na niego jak na idiotę. Serio? Zdążyłam sobie policzyć – pomyślałam. — Musimy zatrzymać cię jeszcze na obserwacji i przeprowadzić kilka badań. Ma pani złamane dwa żebra, skręconą kostkę, ale większych obrażeń nie znaleźliśmy. — Prychnęłam pod nosem. Złamane żebra i skręcona kostka? Nie, to wcale nie jest aż tak poważne. Koleś skąd cię wzięli? Po drodze gdzieś mózg zgubiłeś? – pomyślałam.

           — Dobrze, a co dalej? Dlaczego muszę jeszcze tutaj zostać? — Wcale nie podobał mi się ten pomysł. Co ja miałam robić w szpitalu dobrych kilka godzin?

           — Robiliśmy pani tomografię głowy, ale nic nie wykazała, musimy zobaczyć, czy przez ten czas nic się nie zmieni z pani zdrowiem. Niestety takie są procedury — odpowiedział. — A teraz panie mi wybaczą, ale muszę zajrzeć do innych pacjentów — dodał po krótkiej chwili. Kiwnęłyśmy tylko głowami.

           — Tak, idź idioto, nie będę musiała cię oglądać — powiedziałam, gdy pseudo lekarz opuszczał salę. Mary spojrzała na mnie karcącym wzrokiem. — No co? Nie wiem jakim prawem dostał tutaj pracę — mruknęłam niezadowolona.

           — Judith, co ci zrobił ten biedny doktor? — powiedziała lekko rozbawiona. Miałam świadomość tego, że w tamtym momencie mogłam mieć zachowanie pięcioletniego dziecka.

          Byłam zdenerwowana. Każdy na moim miejscu by był. Zaczęłam walczyć o swoje marzenia i co? Dostałam ogromną szansę i miałam ją zmarnować? Nie zamierzałam z tego rezygnować. Mimo uszczerbku na zdrowiu chciałam spełnić swoje cele. Potrzebowałam tego, by być w pełni szczęśliwą. Nie spodziewałam się, że życie może być tak kruche, tak delikatne, jak najdroższe lustro świata. Nigdy nie wiadomo jak szybko się ono zakończy. Aczkolwiek w tym wszystkim była moja wina, bo to ja wybiegłam na ulicę, ale nie pamiętałam, dlaczego tak się stało.

Judith Campbell - w pogoni za marzeniamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz