#13

36 9 29
                                    

Nowy Jork, 31.12.2015 r.

          Nie przypuszczałam, że Cody, Luke oraz Meredith staną się dla mnie tak bliscy. Nie wyobrażałam sobie tego, że pewnego dnia mogłoby ich zabraknąć. Czy to możliwe, żeby aż tak bardzo przywiązać się do danej osoby? Nigdy nie miałam wątpliwości, a obecnie było ich mnóstwo. Szczególnie dotyczyły one Luke'a. Brunet przez cały czas był taki kochany. Podobał mi się, ale nie tylko to się liczy, prawda? Tak, wreszcie przyznałam sama przed sobą tę nowinę.

          Przez ostatnie kilka tygodni udało mi się napisać jeszcze trzy piosenki. Byłam zadowolona z tego efektu. Miałam okazję, by zamieścić więcej własnych utworów na płycie niż coverów innych wykonawców. Michael stwierdził, że jeżeli udałoby mi się skończyć jeszcze z dwie piosenki, wtedy byśmy je nagrali i miałabym prawie zakończone demo. Potrzebowałoby ono tylko kilka poprawek. Moje życie zmieniło się diametralnie. Wszystko, czego pragnęłam, zaczęło przeradzać się w rzeczywistość. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i z wielką chęcią odebrałam.

         — Słucham? — powiedziałam, gdy tylko nacisnęłam zieloną słuchawkę.

         — Witaj Judith, mam dla ciebie dobrą wiadomość — rzekł Alec. Byłam ciekawa, co ma mi do przekazania w sylwestrowy poranek. — Słyszałem, że idziecie do restauracji na bal, wiem, że pewnie większość turystów uda się na Time Square, ale rdzenni mieszkańcy na pewno zostaną w swoich dzielnicach. — Mężczyzna dodał po chwili.

          — No dobrze, ale co to za wiadomość? — Strasznie się już niecierpliwiłam tym, co ma mi do powiedzenia.

          — Spokojnie, ale podoba mi się twój zapał. Otóż udało mi się załatwić z właścicielem restauracji, abyś wykonała jedną ze swoich piosenek na tym sylwestrowym przyjęciu. Orkiestra ustąpi ci miejsca na te kilka minut. Mam nadzieję, że nie odmówisz. — Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Czułam, że Alec uśmiecha się pod nosem.

          — Jak mogłabym odmówić przy takiej cudownej okazji? Cieszę się bardzo z takiego obrotu spraw, rozumiem, że również wybierasz się do tej restauracji? — zapytałam, czułam, że to będzie wspaniały wieczór.

          — Tak, wybieram się tam razem z żoną, dlatego postanowiłem spróbować czy uda mi się ustalić ci tam chociaż jeden występ. Szkoda, że nie powiedziałaś szybciej, że również spędzasz dzisiejszy wieczór w tej restauracji, może udałoby się zorganizować coś większego — powiedział mój manager.

         — Zwariowałeś? To i tak jest wielki sukces, sam wiesz, że w „Big Love" * bardzo ciężko dostać się na scenę, jestem ci ogromnie wdzięczna za tę szansę i obiecuję, że jej nie zmarnuję, jednak teraz muszę już zakończyć nasze połączenie, powinnam się przygotować — odpowiedziałam pełna nadziei i radości. — Do zobaczenia wieczorem, Alec — dodałam.

          — Do widzenia, Judith. — Mężczyzna zakończył połączenie.

***

          Do szóstej po południu czasu lokalnego miałam jeszcze dobre cztery godziny. Udałam się do łazienki i wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Wyszłam z wanny i ustałam przed lustrem, oglądając uważnie moje ciało. Nie miałam może figury jak te wszystkie modelki, jednak byłam szczupła i posiadałam niewielkie krągłości w miejscach, gdzie powinny być. Wytarłam wodę szorstkim materiałem, założyłam biały, miękki szlafrok i opuściłam ubikację. W sypialni wyciągnęłam z szafy czarny, koronkowy komplet i nałożyłam na siebie. Usiadłam przy niewielkiej toaletce i zaczęłam kręcić włosy lokówką. Wiedziałam, że ta czynność będzie trwała co najmniej półtorej godziny. Chciałam wyglądać idealnie, dlatego na każde pasmo potrzebowałam z trzy lub cztery minuty.

Judith Campbell - w pogoni za marzeniamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz