Hux
Podoficer przymaszerował do stojącego dumnie, wpatrzonego w niewielką pustynną planetę mężczyzny.
- Generale, wszystkie działa gotowe. Czekamy na rozkaz.
Kąciki ust Huxa uniosły się nieznacznie.
- Doskonale.
Rozkaz Snoka był jasny. Niszczyciel Planet miał być gotowy i przetestowany do dnia pełni księżyca Yavin. W przeciwnym wypadku życie generała było zagrożone. On sam dobrze o tym wiedział. Na własne oczy zobaczył śmierć swoich trzech poprzedników, którzy nie dostatecznie dobrze wykonywali rozkazy wydane przez dowódcę Najwyższego Porządek.
Usłyszał zbliżający się stukot ciężkich butów o pokład szturmowca. Wiedział kto to. Zacisnął zęby i nawet nie drgnął. Całe jego ciało się spięło, a serce podeszło do gardła. Próbował zachować jednak niewzruszony wyraz twarzy. Działo się to z nim za każdym razem, gdy zbliżał się on.
- Jaka sytuacja, generale? - spytał Kylo Ren, zniekształconym przez maskę głosem, stojąc na równi z Huxem, ze wzrokiem utkwionym za szybą.
Hux zerknął na niego kątem oka. Nie obawiał się go na równi ze Snokiem. W prawdzie czuł do niego jedynie niechęć zmieszaną z pogardą. No i może jeszcze lekki niepokój.
- Jesteśmy gotowi do testu maszyny. Wszystko działa poprawnie - odparł głosem bez wyrazu.
- Mam nadzieję. Pamiętaj, że to ty odpowiadasz za przeprowadzenie tej operacji przed mistrzem.
Hux wciągnął powietrze nosem i jeszcze mocniej zacisnął zęby. Niezmiernie zirytowały go słowa Rena. Nie musiał mówić czegoś, co było tak oczywiste. Jakby chciał go jeszcze bardziej zestresować i wystraszyć.
- Mam tego pełną świadomość, Ren - odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
Zamaskowany mężczyzna zwrócił się przodem do generała.
- Wiesz też pewnie, że twój emerytowany poprzednik skończył z połamanym karkiem.
Hux nie dał się sprowokować, choć oko drgało mu z gniewu.
- Przepraszam Ren, ale muszę wygłosić teraz przemówienie do załogi przed rozpoczęciem testu Niszczyciela - odrzekł, patrząc prosto w ciemne miejsce maski, pod którym znajdowały się oczy Rena. Minął go, trącając znacząco ramieniem i oddalił się szybkim krokiem.
Uważał, że wszyscy sithowie są tacy sami. Uważają się za lepszych, nietykalnych. Mieli we władaniu tą całą moc i traktowali wszystkich z góry. Hux głęboko wyznawał ideologię Najwyższego Porządku. Wolałby jednak, aby na jego czele stał charyzmatyczny wódz nie będący sithem.
Najszybciej jak potrafił zszedł z widoku Rena i udał się na zewnątrz statku. Stanął na podwyższeniu. Poniżej ustawiły się już na baczność oddziały szturmoców. Za nimi rozpościerał się widok na potężne narzędzie zagłady, stworzone po długich latach pracy, na tle jasnego nieba. Hux spojrzał na zgromadzonych z pasją w oczach.
- Żołnierze. Wybiła ostatnia godzina Republiki. Koniec systemu, który okazuje wsparcie siłom chaosu jest bliski. Gdy mówię do was te słowa, na drugim końcu galaktyki rebelianci wmawiają nam swą neutralność, a w rzeczywistości wspierają terrorystów tak zwanego Ruchu Oporu. - Z każdym kolejnym zdaniem jego słowa nabierały mocy i rozpalały w żołnierzach ogień walki. - Ta potężna maszyna, którą zbudowaliście położy kres tej ich całej floty. Wszystkie planety oddadzą chwałę Najwyższemu Porządkowi, a ten dzień przejdzie do historii jako ostatni dzień istnienia Republiki!
CZYTASZ
Be careful/Kylux
RomanceTo nie fluff. Nie ma tu kotków i lodów, ani ślubów. Sorrki jeśli kogoś zawiodłam. Ale wolę ten ship jako coś w stylu "Bad Romance", niż "uuu słodziaki". No więc tyle. Piosenka przewodnia: Daddy Issues, The Neighbourhood