Hux
Kiedy skończył rozmowę z Najwyższym Przywódcą, w której zdał mu rzeczowy raport z odnalezienia Rena, oparł się o szybę statku i przymknął powieki. Odgarnął opadające na twarz pojedyncze kosmyki, przypominając sobie równocześnie, że wszystkie kosmetyki do włosów strawiły płomienie. Jak i całą planetę. Oraz jego potężną maszynę, nad którą wraz z inżynierami pracował od lat. Kiedy o tym pomyślał, o tych wszystkich straconych osiągnięciach, żar zemsty rozpalał go od środka. Dlaczego akurat, kiedy wszystko się układało, kiedy byli już tak blisko objęcia pełnych rządów nad całą galaktyką? Najgorsza była wiedza, że nic nie może z tym aktualnie zrobić.
Ostatnia Nadzieja w Najwyższym Przywódcy.
Spojrzał na rozgwieżdżone jaskrawymi kolorami, czarno – granatowe niebo. Odbity w jego szeroko otwartych oczach widok, nie docierał jednak do jego umysłu jako niesamowicie piękne zjawisko, ale jako pustka. Wielka, ciemna pustka, a te jasne punkty przypominające fajerwerki, to tylko mało śmieszny żart. Pomyślał o Rebeliantach. Jak dobrze muszą się teraz bawić. Te naiwne, nic nie znaczące jednostki.
Zginą. Oni wszyscy zginą. Już ja tego dopilnuję.
Zacisnął pięści i odszedł od szyby. Powrócił do obowiązków, odpychając od siebie wszelkie troski trzymające się głównie operowanego aktualnie chłopaka. Wiedział, że przeżyje. Tyle mu wystarczyło. Jedyną rzeczą, jaka nie dawała mu spokoju, była niewiedza w temacie stanu Kylo, w którym go odnalazł. Nie mógł sobie wyobrazić, jak ktoś mógłby mu zadać takie rany. Ktokolwiek z Ruchu Oporu.
Wtedy przypomniał sobie przesłuchanie tej zbieraczki złomu. To był pierwszy i ostatni raz kiedy widział takie przerażenie na twarzy Kylo. Czyżby to ona była zagrożeniem? Czy to ona pokonała ich najlepszego żołnierza i zostawiła na pewną śmierć w lodowatym śniegu? Do tego kiedy Ren się obudzi, nie będzie pewnie zadowolony z faktu, iż jego miecz świetlny został zniszczony. Generał pierwszy raz miał go w dłoni. Zrodził w nim mieszane uczucia. Nie był zbyt ciężki, za to porządnie wykonany, wygodny przy manewrowaniu.
Emanował także silną, nieprzyjemnie chłodną energią. Tak silną, że nawet nie czuły na moc Hux potrafił ją jakoby namacalnie wyczuć. Próbując go uruchomić wypuścił go z dłoni, gdyż parę czerwonych iskier trysnęło ze środka wprost w jego stronę. No dobrze, może i nie powinien trzymać go przodem do siebie. Potem wyleciał z niego kłęb dymu, a wraz z nim smród spalonego metalu.
Hux kazał szturmowcom pozbyć się resztek bezużytecznej broni i nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów. Natomiast Kylo, kiedy i jeśli się obudzi, może mieć do niego o to żal. Wydawał się mu zawsze dość mocno przywiązany do tego mieczyka.
Na pewno Snoke da mu nowy, czy tam zrobi. Jakkolwiek to działa. Przecież tak dba o swojego ucznia.
Znów spróbował skupić się na obowiązkach. Skontaktował się z kapitan Phasmą, która wraz ze swoją załogą zdążyła już dolecieć do bazy Najwyższego Przywódcy.
- Kiedy będziesz wezwana przez niego, przekaż mu, że będę z jego uczniem lada chwila. Wystąpiły pewne komplikacje.
Mówiąc to miał na myśli przebudzenie Kylo, podczas którego zabił obu operujących go medyków. Przez dłuższy czas nie mógł znaleźć kolejnych. Żaden nie chciał się przyznać do swojej profesji. Ostatecznie przekonał ich obietnicami o wdzięczności Snoka dla wybawców Rena, dzięki czemu mógł odetchnąć z ulgą.
- Oczywiście. Jeśli mogłabym jeszcze spytać, czy wszystko w porządku. Te opóźnienie nie jest w pana stylu, generale. Czy to przez Rena?
- W pewnym sensie. Ale jest już dobrze. Sytuacja opanowana.
CZYTASZ
Be careful/Kylux
RomanceTo nie fluff. Nie ma tu kotków i lodów, ani ślubów. Sorrki jeśli kogoś zawiodłam. Ale wolę ten ship jako coś w stylu "Bad Romance", niż "uuu słodziaki". No więc tyle. Piosenka przewodnia: Daddy Issues, The Neighbourhood