T.

1K 85 49
                                    

Kylo

Już pierwszego dnia przekonał się, iż groźba mistrza była jak najbardziej poważna.

Chciałbym go przytulić. Dotykiem ogrzać jego zimną skórę.

Pomyślał tak tej nocy. Z rana przeraził go widok wchodzącego na pokład generała. Szedł jedynie z pomocą pani kapitan, która trzymała go pod rękę. Kulał przy każdym kroku, oczy jakby zapadły się do środka, a prawa ręka schowana pod płaszczem owinięta była bandażem i usztywniona.

Na ten widok serce podeszło mu do gardła. Szybkim krokiem odszedł z dala od niego.

Od tamtej pory odpychał jakiekolwiek myśli o mężczyźnie w tej samej chwili, co pojawiały mu się gdzieś w tyle głowy. Zduszał w sobie narastającą rozpacz i żal, szybko ocierał nieposłusznie wyciekające z oczu łzy.

Na szczęście alternatywnym zajęciem były rozmowy z Rey, które zmierzały w coraz to lepszym kierunku. Dziewczyna, po tym jak ukazał jej prawdziwe wspomnienia z dnia zburzenia świątyni Luke'a, stała się bardziej znośna. A nawet w pewnym sensie miła. Za pewne tylko z żalu, co dla Kylo nie robiło żadnej różnicy. Czuł, że niebawem przeciągnie ją na ciemną stronę.

Hux

Przebudził się w środku nocy i machinalnie złapał za pałającą niewyobrażalnym bólem rękę.

- Co do cholery... - syknął zdenerwowany.

Następnie dołączyło ukłucie w kostce nogi. Skulił się na posłaniu, nie mogąc wytrzymać nadmiernego dyskomfortu. Nie rozumiał co się dzieje. Przecież w nic się nie uderzył. Mowy nawet nie było o skurczach i zakwasach, bo znał je aż za dobrze. To było dużo gorsze.

Po 15 minutach ból nie ustąpił. Generał wezwał załogę ze skrzydła medycznego. Pół godziny później leżał na sali operacyjnej, przygotowywany do nastawienia kości przedramienia, której w środku nocy zachciało się zwichnąć. Na szczęście kostka była jedynie obita, na co też nie miał żadnego logicznego wytłumaczenia.

Pomimo nieprzespanej nocy, z rana poprosił Phasmę o pomoc i udał się na pokład, aby jak na generała przystało godnie pełnić swoje obowiązki.

Kylo

Pod wieczór na ich statek wleciała niewielka kapsuła. Podszedł do owego jednoosobowego pojazdu i zajrzał do środka. Bez zaskoczenia przyjrzał się leżącej wewnątrz Rey.

Parę godzin wcześniej poprzez połączenie mocy udało mu się w końcu zamieszać jej w głowie. Przekonał dziewczynę, iż Luke wykorzystuje ją ze względu na drzemiącą w niej moc, jednak kiedy okaże się zagrożeniem, staruszek zgładzi ją bez wahania. Nie wspomniał, że on jest w identycznej relacji ze Snoke'iem, ale tego nie musiała wiedzieć.

Poprowadził ją do windy i popchnął lekko do środka. Drzwi powoli się zasunęły, a on odetchnął.

W końcu mistrz będzie ze mnie dumny.

Poczuł, że się na niego gapi.

- Moc ukazał mi twoją przyszłość – oznajmiła pewnym głosem.

Ściągnął brwi, zaniepokojony jej słowami.

- Nie była to czysta, pewna wizja. Ale za to ze szczęśliwym zakończeniem – posłała mu lekki uśmiech. – Zakończmy to razem, Ben.

Zacisnął usta, mając świadomość, iż dziewczyna ma trochę racji. Do głowy napłynęły mu różne scenariusze ich przyszłości.

Czy ona naprawdę jest taka naiwna? Widzi wszystko w jasnych, kolorowych barwach. Nawet jeśli uciekniemy, Snoke nigdy nie przestanie nas ścigać, póki nas nie zabije. Poza tym nie znalazłbym nigdzie miejsca. Plus nie zostawiłbym H...

Be careful/KyluxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz