AN
-> Thx za poprawki dotyczące SW. Przyznaję się bez bicia - Nie jestem ekspertem, ale kocham je całym sercem. Dzięki także za miłe słowa, które motywują jak nic innego <3
Kylo
Lubił mieszać swoim ofiarom w głowach. Doprowadzać je do szaleństwa, a dopiero wtedy wykańczać na sto najokrutniejszych sposobów.
Namierzył mocą nieszczęśnika i mijając go na korytarzu, wbił w niego tajemnicze spojrzenie. Nie spuścił z niego wzroku, póki ten nie oddalił się szybkim krokiem. To wystarczyło, aby zdobyć potrzebne mu informacje.
GC-448. Czy może Sekk Cowai? Nieważne, bo masz niewiele czasu. Pożegnaj się z przyjaciółmi, wyznaj grzechy i co tam jeszcze potrzebujesz, bo idę po ciebie. A przede mną się nie ukryjesz.
Znał jego strach. Sam poczuł ciarki na plecach. Nie mógł się doczekać, aż go dopadnie.
Tego samego dnia, kilka godzin później szedł mu już na spotkanie. Szturmowiec ukrywał się w...Wytężył umysł, aby ponownie go namierzyć. ...W toalecie? A więc tam się udał. Bez skradania wszedł do środka i trzasnął za sobą drzwiami. Żołnierz musiał ukryć się w jednej z kabin, bo na zewnątrz go nie było. Wyciągnął przed siebie dłoń i z pomocą mocy otworzył pierwsze drzwi, które z hukiem obiły się o zawias. Zrobił to samo z kolejnymi. Ale w chwili gdy miał przejść do ostatnich, te same się otworzyły, a z za nich na trzęsących się nogach
wyszedł szturmowiec, dzierżący w rozchwianych rękach blaster wymierzony prosto w Kylo. Chłopak uśmiechnął się pod maską i lekko przekręcił głowę na bok.
- Dalej. Strzel we mnie - zachęcił go prowokacyjnym tonem.
Tamten odszedł kilka kroków w tył, a następnie nacisnął spust. Wiązka lasera poszybowała w stronę sitha. Ten unieruchomił ją tuż przed swoją twarzą. Szturmowiec strzelił ponownie, ale i tym razem świetlisty pocisk zatrzymał się tuż przed uderzeniem w cel. Skierował zawieszone w miejscu wiązki na lewo od siebie. Lustra eksplodowały, a skruszone odłamki opadły z szelestem na zlewy i podłogę.
- Pewnie mnie w tej chwili nienawidzisz. Zastanawiasz się jakie mam do tego prawo. No więc... nie mam żadnego. Jestem tylko mocno niewyżyty. Może nawet niestabilny psychicznie. Potrzebuję czasem... się na czymś wyładować. I teraz możesz winić jedynie generała. Bo gdyby nie on, szedłbyś sobie nazajutrz na jakąś spokojną bitwę, a za to jakiś nieczuły sprzęt lekko by ucierpiał.
- Hux jest dla nas dobrym generałem! - wykrzyknął, po czym zamilkł. Jego blaster był wciąż skierowany w Kylo.
- A słyszałeś może o swoim koledze, który wspomógł więźnia w ucieczce? Może sam chciał byś uciec, hm? Myślałeś kiedyś o tym?
Ten pokręcił energicznie głową w biało - czarnym hełmie.
- Czemu chciałby uciekać, skoro Hux jest dla was taki dobry? - pokręcił głową, sam przez chwilę nad tym dumając. - A może jednak nie jest?
Żołnierz nie spuszczał z niego wzroku, a jego klatka piersiowa unosiła się raz po raz, w przyspieszonym tempie.
- Powiem ci, że wolę patrzeć rozmówcy w oczy. Mógłbyś? - wskazał na jego głowę.
Szturmowiec się zawahał, ale po chwili zdjął hełm prawą ręką. Był to mężczyzna w wieku Huxa. Miał jasne, przepełnione strachem oczy, krótko ścięte włosy w kolorze piasku i lekko rozchylone usta. Oddychał szybko i nie równo.
CZYTASZ
Be careful/Kylux
RomanceTo nie fluff. Nie ma tu kotków i lodów, ani ślubów. Sorrki jeśli kogoś zawiodłam. Ale wolę ten ship jako coś w stylu "Bad Romance", niż "uuu słodziaki". No więc tyle. Piosenka przewodnia: Daddy Issues, The Neighbourhood