Hux
- Dobrze, dobrze - mówił chrapliwym głosem Najwyższy Przywódca Snoke. Generał stał na baczność i patrzył na jego ogromny hologram, umieszczony w Jaskini Mocy, siedzący na równie ogromnym tronie, z brodą opartą na pięści. Zimny pot zalewał plecy Huxa za każdym razem, gdy patrzył na wyblakły, migający obraz mistrza, górujący nad nim jakieś 10 razy. Jego potężny głos odbijał się echem od metalowych ścian, powodując przechodzące po całym ciele Huxa dreszcze. - Za następny cel obierzcie Jakku. Wyczuwam tam niepokojące wahania ciemnej mocy. Rebelia rośnie w siłę. Nie możemy na to pozwolić.
- Oczywiście, Najwyższy Przywódco - odpowiedział pokornie, skłaniając czoło ku ziemi.
Drzwi otworzyły się i do komnaty ktoś wszedł. Generał spojrzał przez ramię i ujrzał idącego w jego stronę Rena.
- Mój wierny uczeń - Snoke rozpromienił się jeszcze bardziej na widok Kylo, który uraczył Huxa krótkim spojrzeniem i przykląkł przed przywódcą. Generał ledwo powstrzymał się od przewrócenia oczami.
- Pragnąłeś mnie widzieć, mistrzu - powiedział z pochyloną głową.
- Zdejmij ten idiotyczny hełm, chłopcze.
Kylo zawahał się, ale po chwili niechętnie zdjął go z głowy. Oczom Huxa ukazała się twarz o wiele młodsza, niż by się tego spodziewał. Lśniące, czarne, nieco zmierzwione włosy tworzyły silny kontrast z jasną, prawie białą cerą, bez żadnej skazy. Czarne, dzikie oczy wpatrywały się w mistrza jak w obraz. Ostre rysy, zaciśnięta mocno szczęka i kąciki ust, skierowane lekko w dół. To sprawiało, że chłopak mógł wyglądać na starszego, niż był w rzeczywistości.
Generał skarcił się w duchu, za te myśli. Powiedział do siebie, że nie obchodzi go to, ani trochę. Ani ile Kylo może mieć lat, ani co robi jako uczeń Snoka w tak młodym wieku, a już na pewno nie jak by wyglądał, gdyby się uśmiechnął.
- Generale, możesz odejść - pożegnał go skinieniem głowy przywódca, a ten odpowiedział tym samym gestem, obrócił się na pięcie i odmaszerował do wyjścia.
Wcześniej nie czuł żalu za to, co powiedział Renowi. Należało mu się. Nawet jeżeli zdobył sobie u niego kolejne punkty na czarną listę. Teraz jednak, jego spojrzenie na sitha uległo zmianie. Widział już wiele razy jak płaszczy się przed Snokiem. Jednak tym razem, zobaczył strach w jego oczach. Paniczny strach młodego chłopaka przed okrutnym, bezwzględnym nauczycielem. Jego serce ścisnął żal. Sam był także podwładnym Snoka, ale Ren był jego wiernym uczniem. Przywódca szkolił go tylko dla osiągnięcia własnych celów, nie zwracając uwagi na cenę jaką płaci za to chłopak. Hux był pewien, że Snoke z łatwością usunął by go, gdyby Kylo urósł w siłę i stał się zagrożeniem.
Udał się na swoje stanowisko i oddał w całości pracy, aby zagłuszyć wszystko inne. Większą część jego serca zapełniał wciąż chłód i nieczułość oraz determinacja i nienawiść. Nie mógł pozwalać sobie na współczucie. A już na pewno nie do Rena.
Kylo
Chłód panujący w Jaskini Mocy szybko objął całe ciało chłopaka. Uniósł on pokorne oczy na wodza i słuchał, próbując opanować drżenie warg.
- Młody Kylo. Musisz się jeszcze wiele nauczyć.
- O czym konkretnie mówisz, mistrzu? - spytał, próbując brzmieć pewnie.
- O życiu, o mocy, o równowadze, o rozumie. Widzę twoje myśli jak na dłoni. Czytam z ciebie, jak z otwartej przede mną i napisanej przeze mnie księgi. Znam każda twoją wątpliwość, uczucie. Wiem, że go wyczuwasz.
- Z całym szacunkiem, nie wiem o kim mówisz, mistrzu - odparł, choć było to kłamstwem.
Snoke roześmiał się głośno, a następnie spojrzał na ucznia złowrogo.
- Dobrze wiesz o kim mowa. Nie próbuj nawet kłamać. Myślisz o nim dzień i noc. Myślisz o ... Hanie Solo. Znów ciągnie cię do jasnej strony mocy. Boisz się, że ojciec cię na nią przeciągnie. Ale nie martw się, nie zdoła. Chyba..., że się mylę.
- Nie mistrzu, ty nigdy się nie mylisz. Masz całkowitą rację. - Kylo wstał z kolan i oblizał wargi. Zaczął chodzić nerwowo w tą i z powrotem. - Wyczuwam go. Jest niedaleko. Ale nie martw się. Jestem związany na wieczność z ciemną stroną. Ślubowałem ci posłuszeństwo i zrobię wszystko, czego ode mnie zażądasz...
- O tym się niedługo przekonamy. Czeka cię próba. Ale na razie, skup się na zniszczeniu Ruchu Oporu. To nasz największy problem. Teraz odejdź.
Kylo skinął głową i posłusznie wyszedł z komnaty. Gdy drzwi się za nim zasunęły, oparł głowę o zimną ścianę korytarza i oddychał ciężko. Każda rozmowa ze Snokiem kosztowała go ogromny stres. Nienawidził tego, że zna on jego myśli.
Usłyszał kroki zbliżających się szturmowców. Pospiesznie nałożył hełm i udał się do swojej kabiny. Usiadł na przeciw swojego najcenniejszego skarbu - maski Deartha Vadera. Znał ją już na wylot. Wpatrywał się w nią każdego dnia. Podziwiał go za jego potęgę i moc oraz za to, jak nimi władał. U boku Imperatora podbili niemal całą galaktykę. Kylo z całego serca chciał być jak on. Jak jego dziadek. Chciał być powodem dumy dla swojego mistrza i u jego boku zawładnąć galaktyką, na wzór Vadera. Teraz potrzebował jego siły, bo własne serce miał przepełnione strachem o to, co miało nadejść.
CZYTASZ
Be careful/Kylux
RomanceTo nie fluff. Nie ma tu kotków i lodów, ani ślubów. Sorrki jeśli kogoś zawiodłam. Ale wolę ten ship jako coś w stylu "Bad Romance", niż "uuu słodziaki". No więc tyle. Piosenka przewodnia: Daddy Issues, The Neighbourhood