Camila's POV
– O której godzinie panią odebrać? – odzywa się młody mężczyzna, siedzący za kierownicą mojego Rolls Royce'a.
– Zadzwonię – mruczę zirytowana.
Poprzedni kierowca był bardziej kompetentny. Nie rozumiem, dlaczego ojciec zatrudnił na jego miejsce takiego imbecyla. Braki w inteligencji stara się nadrobić mięśniami, ale nie zawsze działa to w ten sposób. Ten człowiek ma za zadanie wozić mnie bezpiecznie po mieście pełnym wariatów na drogach, a do tego ciało na sterydach niewiele się zda. Praca umysłu jest znacznie ważniejsza. A skoro ten mężczyzna nie potrafi zapamiętać, że jest na mój telefon, a nie wpis w grafiku, powinnam się wręcz obawiać podczas jazdy z nim.
– Zainwestuj w Mind Up* – dodaję i chowam telefon do swojej czarnej, skórzanej teczki.
Zalewa mnie kolejna fala irytacji, gdy czekam dłużej niż zwykle, aż szofer wyjdzie z samochodu i otworzy przede mną drzwi. Mężczyzna porusza się nad wyraz ospale, więc zastanawiam się, czy, aby jest w pełni trzeźwy. Jeszcze tego by brakowało, żeby moje życie spoczywało w rękach jakiegoś nieodpowiedzialnego pijaka.
– Miłego dnia, pani Cabello – uśmiecha się leniwie, podając mi rękę.
Chwytam jego wilgotną dłoń, krzywiąc się przy tym i wychodzę z pojazdu. Wręczam mu na moment teczkę, aby móc poprawić sukienkę, a następnie odbieram ją z powrotem, ignorując jego słowa, ruszam w kierunku oszklonego budynku. Starszy mężczyzna, pracujący tu jako portier otwiera przede mną drzwi i pochyla głowę w geście szacunku. Z dumą przekraczam próg firmy należącej do mojego ojca.
– Mila, kochanie. – Słyszę znajomy głos za plecami.
Odwracam się z uśmiechem, a moim oczom ukazuje się radosna twarz Ally Brooke.Jest moją najlepszą przyjaciółką od kilku dobrych lat. Poznałyśmy się dzięki interesom naszych rodziców. Jej tata jest sponsorem jednego z projektów BelloCorp.
– Nie powinnam ci tego mówić, ale to wyłącznie z troski – krzywi się lekko, bliżej do mnie podchodząc. – Okropnie wyglądasz.
– Nie sypiam za dobrze. – Całuję ją w policzek. – Za to ty wyglądasz niesamowicie – skanuję wzrokiem jej ubiór. – Fendi? – pytam, mając na myśli markę jej sukienki.
– Dokładnie – Chwyta mnie pod ramię. – Wspólny lunch?
– Zapomnij – przewracam oczami. – Mam na głowie tyle spraw, że pewnie zjem w biurze.
– Jak twój tata? – pyta z troską wymalowaną na twarzy.
Wzdycham ciężko, skupiając myśli na tacie. W ostatnim czasie nie czuje się najlepiej. Sporo choruje i bardzo obawiam się, że długo może nie pociągnąć w takim stanie. Jego odejście będzie dla mnie ogromnym ciosem. Jest dla mnie najważniejszy i kocham go najbardziej.
– Bez rewelacji – odpowiadam zdawkowo, wchodząc do windy. – Wiesz, jak to jest. Raz czuje się dobrze i jest pewien, że może wrócić do pracy, a innym razem nie potrafi wstać z łóżka o własnych siłach.
– Rozumiem. – Kładzie dłoń na moich plecach w geście wsparcia.
– Twoje piętro – zauważam, gdy winda się zatrzymuje.
– Dzwoń, jak będziesz miała chwilkę. – Uśmiecha się i wychodzi.
Oszklone drzwi na powrót się zamykają, a ja ponownie wzdycham. Nie byłam przygotowana na to, żeby objąć wyższe stanowisko w zarządzie. To spadło na mnie nagle. Wiem, że muszę dać z siebie maksimum, aby nie zawieźć ojca. Nie mogę pozwolić, aby firma, w którą włożył prawie całe życie, upadła podczas mojego panowania.
– Dzień dobry, pani Cabello – odzywa się drżącym głosem czarnoskóra dziewczyna, której imienia nadal nie pamiętam.
– Kawa? – Unoszę jedną brew, zerkając na trzymany przez nią jednorazowy kubek.
– Karmelowe latte bez cukru na odtłuszczonym mleku – recytuje, podając mi napój.
– Dziękuję. – Odbieram kubek. – Grafik?
– O dziesiątej spotkanie zarządu, a o jedenastej trzydzieści ma pani rozmowę z panem Stevensem.
– Kto to? – Mijam jej biurko, a następnie przykładam dłoń do panelu obok drzwi mojego gabinetu.
– Inwestor z Nowego Yorku – wyjaśnia, wchodząc za mną do pomieszczenia.
– Ach, no tak. Zapomniałam o tym.
– Przełożyć spotkanie? – Kładzie stos papierów na szklanym blacie.
– Nie trzeba.
Przez chwilkę wysilam mózg, aby przypomnieć sobie imię swojej asystentki. Chyba sama powinnam kupić sobie ten Mind Up.
– Normani! – mówię odrobinę zbyt głośno.
– Tak? – zerka na mnie lekko przestraszona.
– Jeśli zadzwoni pan Mahone, przekaż mu, że mnie nie ma. Wolę uniknąć jego wizyty.
– Oczywiście. – Kiwa głową, po czym wychodzi.Zostaję sama z papierkową robotą i idealnym widokiem na panoramę miasta. To będzie długi dzień.
___
* według Google – tabletki na pamięć i koncentrację.

CZYTASZ
iიsoოიio | CAMREN |
FanfictionDodzwoniłeś się na gorącą linię. Jeśli nie ukończyłeś osiemnastego roku życia, zakończ połączenie. Aby odbyć seks rozmowę, pozostań na linii.