- Więc to twój kolega?
- Nie tato. Ja... no wiesz...
- Spotkałem Marinette niedaleko stąd - wtrącił Luka przybierając minę niewiniątka - jestem tu od niedawna i zdarza mi się zabłądzić. Państwa córka była tak miła i wskazała mi drogę do tej piekarni. Podobno są tu najlepsze rogaliki w całym Paryżu. Przy okazji okazało się, że to jej dom, na prawdę niezwykły zbieg okoliczności.
- Tak, na to wygląda. Miło nam cię poznać Luka - powiedziała Sabine - może rozgościcie się w pokoju Marinette, a ja zaraz podam wam rogaliki.
- Nie chciałbym sprawiać kłopotu...
- Ależ skąd, nalegam. Na pewno będzie miło.
Dziewczyna czuła się dziwnie widząc nienaganne maniery i słownictwo Luki. Mimo to nie mogła ukryć zażenowania. Dlaczego matka wpędziła ją w tą dziwną sytuację? Wprowadziła chłopaka po schodach na piętro, odprowadzana ciekawskimi spojrzeniami rodziców.
Chłopak odważnie wkroczył do pokoju, rozsiadając się w fotelu za biurkiem. Z uśmieszkiem na twarzy lustrował wnętrze, a ona dopiero po chwili zdała sobie sprawę, dlaczego.
- Czy to Adrien Agreste? - zapytał z nutką kpiny w głosie.
- Co? Nie. To jest, tak, to są jego zdjęcia, ale to nie to co myślisz - czuła, że język jej się plącze i że się rumieni, ale z całych sił pragnęła wybrnąć z tej dziwacznej sytuacji. Pomysł nasunął się sam - Ja interesuję się modą - stwierdziła, podsuwając mu pod nos kilka kartek z projektami - Adrien jest w Paryżu czołowym modelem marki młodzieżowej, a jego ojciec znanym projektantem. Są dla mnie wielką inspiracją.
- Na to wygląda - odparł Luka, a po jego minie uznała, że nie jest do końca przekonany - Zresztą nie żebyś musiała mi się tłumaczyć. Wiesz w końcu to nie moja rzecz czyimi fotkami się obwieszasz.
Wzbierała w niej złość, kiedy tak patrzyła, jak chłopak swobodnie czuje się u niej. Co chwila na jego ustach powiększał się uśmiech, a Marinette z zupełnie innej perspektywy zaczęła patrzeć na swój pokój. Czy był aż tak dziecinny? Czy ujawniał zbyt wiele?
- Słuchaj, jestem ci wdzięczna za to, co dla mnie zrobiłeś, ale nie bardzo rozumiem czemu - stwierdziła - To znaczy jestem wdzięczna za ratunek i to dobrze o tobie świadczy, ale po co ta cała szopka z okłamywaniem moich rodziców?
- Skąd wiesz, że kłamałem?
- Proszę cię, nie wyglądasz mi na fana rogali.
- Przecież nawet mnie nie znasz, a już oceniasz. Nie ładnie Marinette - odparł podchodząc do niej. Zdecydowanie za blisko - Widzisz, wyglądasz mi na przykładną córeczkę. Jak myślisz, co by zrobili, gdybym im powiedział, że prawie wskoczyłaś pod koła samochodu?
Uderzył ją celnością uwagi. Ukrywanie podwójnego życia i tak było trudne, a rodzicom zdarzało się już coś podejrzewać. Nie umiała stwierdzić jak by zareagowali, nawet gdyby im powiedziała, że to był wypadek. Chłopak czekał w milczeniu obserwując ją. Zrobiła krok do tyłu, by zwiększyć dystans między nimi. Była już pewna, że go nie polubi.
- Poza tym - podjął Luka - liczę bardzo, że zrewanżujesz mi się za ten ratunek.
- Zrewanżuję?
- Może jutro popołudniu? Bo widzisz z tym akurat nie kłamałem i przyda mi się przewodnik. Pokazałabyś mi ciekawe miejsca, osoby, no wiesz taki spacer we dwoje.
---------------
Kiedy wreszcie Tikki wygasiła światła, poczuła, jak jest zmęczona. Nie fizycznie, ale jej umysł był totalnie rozbity. Tak wiele wydarzyło się tego dnia.
CZYTASZ
Miraculum Kropla Prawdy
FanfictionŁza powoli spłynęła po policzku, spadając w przepaść dzielącą ją od ziemi. - Przepraszam Tikki - szepnęła, czując jak bezlitosne ręce wyszarpują kolczyki z jej uszu. Widziała opętane obłędem oczy Władcy Ciem, oczekującego, aż jego wierna sługa poda...