Była nieco spanikowana i niewsypana, kiedy pod drzwi jej domu zajechała limuzyna. Chciała bez reszty oddać się temu niespodziewanemu spotkaniu, ale miała w głowie zbyt wiele myśli. Myślała o Luce, drzwiach i swoich bardzo złych przeczuciach. Myślała o Czarnym Kocie i o tym, jak dziwaczna stała się ostatnio ich relacja. Myślała też w końcu o Adrienie i uświadamiała sobie boleśnie, że choć poświęcała wiele czasu, by zdobywać informacje, tak naprawdę niewiele o nim wiedziała. Jak wielki chaos może zapanowac w sercu jednej osoby? Nie wyobrażała sobie, że może ją spotkać coś podobnego.
Agreste zabrał ją do wielkiej galerii, w której oprowadził ją po wielu modnych sklepach i butikach. Był przy tym bardzo tajemniczy i dużo się uśmiechał. Dopytywał ją o to, co jej się podoba, a ona nieśmiało wskazywała upatrzone rzeczy, nie mając śmiałości zerknąć na cenę.
Popołudnie upłynęło im miło, sporo rozmawiali o sobie, o swoich planach. Marinette dane było spojrzeć na Adrena inaczej, bowiem nigdy dotąd nie spędziła z nim tyle czasu. Wkrótce jednak ludzie zaczęli się nimi interesować i pokazywać palcami, więc hcłopak zaproponował, by ukryli się w lodziarni. Zamówili lody i usiedli w najbardziej osłoniętym miejscu.
Adrien sięgnął do papierowej torby, układając zakupioną wcześniej biżuterię na blacie.
- Masz świetny gust – stwierdził. Zauważyła, że szcególnie przypadł mu no gustu wisiorek z tęczowym opalem. Obracał go w dłoniach, a kolory mieniły się, rzucając kolorowe cienie na ich stolik.
- Hah, no wiesz, myślałam o kimś pasującym... znaczy wiesz, coś co mogłoby... - dotarło do niej, że nie wiedziała, jak się określić, nie wiedziała dla kogo przeznaczone są te prezenty.
Chłopak uśmiechnął się pobłażliwie, posuwając w jej stronę komplet biżuterii i modny krawat.
- Rocznica ślubu rodziców.
Popatrzyła na ułożone przed sobą przedmioty i posmutniała. Adrien nie miał łatwego życia, co przecież było widać na każdym kroku. Zapewne jego ojciec nie ucieszy się z podarunku na taką okazję. Jeśli zaś chodzi o jego mamę...
- Wiem o czym myślisz – przerwał jej rozmyslania, a ona zrozumiała, że gapiła się stanowczo za długo – Może jeszcze nie teraz. Może któregoś dnia będę mógł im podarować ten prezent.
Nie do końca zrozumiała, co miał na myśli ale uśmiechnęła się pokrzepiająco. Adrien wydawał się pogodny, więc nie zamierzła burzyć mu nastroju, nawet jeśli wewnątrz czuła się przygnębiona.
Zajęli się pałaszowaniem lodów, a rozmowa zeszła na bardziej przyziemne sprawy. Agreste zadawał jej sporo pytań o modę i mimowolnie wymusił na niej przyznanie, że go podziwia.
- To takie głupie – jęknęła zza dłoni – Bardzo lubię to, co robisz. To znaczy, mam na myśli modę, no wiesz, jesteś modelem – starała się nie wybiec za daleko, by nie palnąć niczego głupiego, a przy tym nie zdradzić mu zbyt dużo.
- Wiesz, to jest odrobinę dziwne – zaśmiał się – Ale to nic złego. Wiem, że interesujesz się trendami.
- Taaa, trendami – z jej ust wydobyło się niemrawe parsknięcie. Z jednej strony gratulowała sobie, że jej nie przejrzał, ale tliła się w niej też iskierka żalu.
Chciała właśnie wspomnieć o ostatnim pokazie, kiedy zadzwonił jej telefon. Zobaczywszy na ekranie numer Alyi chciała szybko ją zbyć, ale przyjaciółka przerwała jej zasypując ją potokiem niezrozumiałych słów i szlochów. Adrien patrzył na nią wyczekująco z wyrazem niepokoju na twarzy.
CZYTASZ
Miraculum Kropla Prawdy
FanfictionŁza powoli spłynęła po policzku, spadając w przepaść dzielącą ją od ziemi. - Przepraszam Tikki - szepnęła, czując jak bezlitosne ręce wyszarpują kolczyki z jej uszu. Widziała opętane obłędem oczy Władcy Ciem, oczekującego, aż jego wierna sługa poda...