Kicikij roztrącił przeciwników i z głośnym, nieprzyjemnym chrupnięciem uderzył w nogę Luki, czyniąc ją bezużyteczną. Cień zachwiał się niebezpiecznie blisko krawędzi, ale szok szybko minął.
- Fan...
- Nie tym razem – przerwał mu Kot i natarł skupiając siły na ranie. Zmusił swojego przeciwnika do ciągłego uskakiwania, przez co ten coraz bardziej nadwyrężał kończynę i coraz trudniej mu było robić uniki.
Lila nie potrafiła opanować emocji. Całą sobą chciała rzucić się na Marinette, ale musiała pozostać w defensywie, osłaniając swego mistrza. Chciała mu pomóc, ale widząc nadlatujące jojo odbiła je i wyrzuciła gwiazdki. Bohaterowie w samą porę uskoczyli, a flet Reny posłał broń w kierunku placu pod wieżą. Lila stała naprzeciw nich, pozbawiona broni, zaciskając w złości pięści.
- Na nas już pora – ponagliła Rena wskazując swój migający nerwowo medalion.
- Ale co będzie z nimi? – spytał Carapace.
Jakby na jego hasło Władca Ciem uderzył pięścią w podłogę, a akumy niczym rozwścieczone ptaki opadły na zebranych, tworząc zamieszanie, które dało mężczyźnie czas na zniknięcie. Marinette próbowała go dostrzec, ale wyglądało to tak, jakby zapadł się pod ziemię. Cień jeszcze rozglądał się za nim, ale Mgła nie wydawała się poruszona. Zamiast tego wsparła swojego towarzysza, wyraźnie rozmyślając nad kolejnym posunięciem. Marinette uznała, że dziewczyna lepiej rozumie tego, któremu obiecała służyć, nie mogła tylko dojść co w takim razie oznaczała dziwna obietnica Władcy, skoro nie miał faktycznej mocy spełnienia marzenia swojej sługi..
- Idźcie – krzyknął Kot – Damy sobie z nimi radę.
Przyjaciele zgodnie skinęli sobie głowami i zniknęli im z oczu. Marinette czuła się osłabiona, ale w sercu miała pewność, o jakiej dotąd nie śniła. Stojąc ramię w ramie z Kotem wiedziała, że tym razem wynik potyczki będzie inny. Uderzyła jojem, lecz Mgła zdołała odskoczyć. Inaczej było z Cieniem.
- Fangs! – przywołał do siebie moc, i chlasnął na odlew. Ten nagły atak mógł się źle skończyć, ale Kot zdołał chwycić Mari w pół i uskoczyć poza zasięg. Macki z ogromną siłą przetoczyły się pod nimi i zostawiły na żelaznych belkach wyraźne osmalone ślady. Dało się w tym wyczuć zryw ostatniej szansy, ale Biedronka i tak była w szoku, że chłopak rzucił się na nich w taki sposób. Gdyby nie uskoczyli, mógłby im zadać rany zbyt poważne, aby można je było wyleczyć.
- Co ty wyprawiasz? – zawołała do niego w nadziei, wyswobadzając się z ramion Czarnego Kota – Więc teraz chcesz nas zabić?
- To nie może się tak skończyć! – wrzasnął Luka. W tym jednym wrzasku usłyszała jego bezsilność i gniew. Naprawdę go nie znała. Nie spodziewała się, że desperacja i samotność mogą w nim uróść do takich rozmiarów.
- Heart Miraculum – zawołała, a gdy opadła różowa poświata dodała – Tym razem będzie inaczej.
- Przekonamy się – odparła jej Mgła – Drill!
Wyciągnęła pod siebie ręce, a cała wieża zaczęła się trząść. Marinette zahaczyła jojo o rusztowanie, a kiedy konstrukcja przechyliła się ku ulicy podała rękę Kotu i oboje kurczowo podtrzymywali się walącej konstrukcji. Mgła wykorzystała moment i uskoczyła w dal, porzucając Cienia. Chłopak próbował chwycić się czegoś, ale nieuchronnie ześlizgiwał się po metalowej posadzce.
- Czarny Kocie! – powiedziała, a ten niechętnie wysunął Kicikij.
- Skacz z nim! – dodała i pociągnęła jojo, aby je odczepić. Jej partner kiwnął jedynie głową i wykorzystał niewyobrażalną długość broni, aby przenieść siebie i Lukę poza miejsce katastrofy.
CZYTASZ
Miraculum Kropla Prawdy
FanficŁza powoli spłynęła po policzku, spadając w przepaść dzielącą ją od ziemi. - Przepraszam Tikki - szepnęła, czując jak bezlitosne ręce wyszarpują kolczyki z jej uszu. Widziała opętane obłędem oczy Władcy Ciem, oczekującego, aż jego wierna sługa poda...