Wokół miejsca, gdzie toczyła się walka, policja utworzyła szczelny kordon. Nie żeby ktokolwiek zamierzał się zbliżać. Bee pod postacią Osy była wytrwałą i zaciekłą przeciwniczką, a Lisica i Czarny Kot mogli jedynie unikać jej ataków, ponieważ nie chcieli jej skrzywdzić.
Marinette doskoczyła do nich, odbijając jojem atak, a następnie uciekła poza zasięg wirującego czarnego bączka. Wyciągnęła w górę perłę, która pochwyciła zbłąkane promienie słoneczne.
- Heart Miraculum!
Magiczna aura odcięła ją i Czarnego Kota od walczących, unosząc ich nieco ponad ziemią. Jej kostium zmienił barwę z czerwieni na róż, a tkanina błyszczała brokatem. Choć zmiana była niewielka, czuła w sobie dziwną lekkość i radość. Strój kota przeszedł z głębokiej czerni na ciemny granat pokryty świecącymi drobinkami. Opadli w dół, stojąc ramię w ramię. Marinette starała się zrozumieć naturę tej przemiany, tak różnej od poprzednich, ale nic nie zwróciło jej uwagi. Osa przyglądała im się z zaciekawieniem tak jak i Alya.
- Jakieś pomysły? - spytał Kot, wykorzystując chwilową przerwę w walce.
- Chyba – odkrzyknęła mu Biedronka, nim błyskawicznie odskoczyli od siebie, przepuszczając środkiem wściekle wirującą broń Bee.
Marinette ukryła się za budką telefoniczną, ważąc w dłoni swoje jojo. Miała nadzieję, że się nie pomyliła.
- Szczęśliwy traf!
Wpatrywała się w wirujące strumienie energii, z nadzieją wypatrując tego co się pojawi. Tymczasem jej jojo, zamiast opaść jak zwykle, podzieliło się na moment, wypuszczając ze środka świecący dysk. Dziewczyna chciała go złapać, ale ten zamiast wpaść w jej otwartą dłoń, zawisł nad nią. Nie wyglądał solidnie, a raczej tak, jakby nie był materialny. Zasadniczo składał się z białego światła, ale na jego powierzchni rozpryskały się różnokolorowe iskierki.
Spoglądała na nową broń, próbując odgadnąć jej przeznaczenie, gdy szyby budki rozprysły się, a wśród odłamków zakręcił się bączek, powracając śladem czarnego sznura. Marinette powiodła wzrokiem po placu bitwy, a moc wskazała jej Czarnego Kota. Zrozumiała, o co chodzi, ale i tak wahała się dłużej niż powinna. Sznur smagnął zbyt blisko i uderzył, tworząc bolesną pręgę na jej ramieniu. Warknęła zniecierpliwiona, ale nie mogła dotknąć rany, bo obawiała się poruszać dłonią ze świetlistym dyskiem. Zamiast tego postąpiła kilka kroków nawołując do siebie Kota.
Chłopak wzbił się na swoim kijku i stanął na jednym z balkonów, po czym wykorzystał swoją broń, by ona mogła do niego dołączyć.
Alya dwoiła się, byle dać im czas, ale widać było, że jest już wyczerpana. Marinette zobaczyła ranę na policzku przyjaciółki i poczuła rosnącą złość.
- Użyj Kotaklizmu – powiedziała chłopakowi, wskazując na dysk. On patrzył na nią powątpiewająco, ale wezwał swojej zdolności i delikatnie przyłożył rękę do światła. Tak, jak podejrzewała Marinette, jego palce prześlizgnęły się przez powierzchnię przedmiotu, a czarne wici z jego ręki prześlizgnęły się, oplatając świetlisty krążek.
Dziewczyna postąpiła krok do przodu, a wtedy Bee wybiła się w powietrze, by ją zaatakować. Sekundy wydawały się dłużyć niemiłosiernie. Bączek z trzaskiem przeciął powietrze, zmierzając ku Biedronce. Świetlny dysk zatoczył zgrabny łuk, mknąc ku Bee. Patrzyły z determinacją, jakby sama siła woli mogła szybciej popchnąć broń ku przeciwnikowi. Wszystko to trwało zaledwie sekundę.
Marinette poczuła, jak wirująca broń Bee uderza w ramię, boleśnie rozcina skórę, a rana szybko pokrywa się krwią. Rozcięcie nie było duże, ale ostrze wbiło się dość głęboko. Czarne żądło pokryte czerwienią opadło na ziemię. Przycisnęła ranę, ale bezwiednie, bardziej skupiona na rozgrywającej się poniżej scenie.
CZYTASZ
Miraculum Kropla Prawdy
FanfictionŁza powoli spłynęła po policzku, spadając w przepaść dzielącą ją od ziemi. - Przepraszam Tikki - szepnęła, czując jak bezlitosne ręce wyszarpują kolczyki z jej uszu. Widziała opętane obłędem oczy Władcy Ciem, oczekującego, aż jego wierna sługa poda...