Niech prawda zwycięży

67 7 4
                                    

Zupełnie tak jak puzzle, które wreszcie zaczynają się układać kiedy znajdziesz kluczowy element, tak jej życie powoli składało się w całość i wszystko zdawało się trafiać na właściwe miejsce. Była zaskoczona tym, że oczywiste rzeczy wokół tak łatwo jej umykały. Odkąd otrzymała Miraculum przyzwyczaiła się do magicznych rozwiązań, a jej moc podpowiadała jej zawsze dobre scenariusze, choć może nie tak oczywiste. Musiała to przyznać, zbytnio polegała na szczęściu i przestała być czujna. I dziś ten brak czujności mógł ją kosztować wszystko.

Jeszcze zanim wypełniony magiczną mocą dysk sięgnął celu, oczami wyobraźni widziała to, co się stanie. Mistrz Fu się pomylił. Ona też się pomyliła. Broń uderzyła w pierś Mgły i rozpadła się na drobne kawałeczki, które z łoskotem szkła opadły na chodnik. Dziewczyna nie była tym zaskoczona. Uśmiechnęła się złowieszczo i przydepnęła jeden z niknących odłamków.

- Ojej, jaka szkoda. Przez chwilę na serio byłam pewna że zadziała. Ale kto by pomyślał? Wygląda na to, że masz za nic Paryż i jego mieszkańców – zakpiła – może przyszedł czas, żeby wszystkim pokazać, jaka jesteś naprawdę. Kłamliwa, egoistyczna, tchórzliwa, ciapowata. I ty mienisz się bohaterką? Żałosne...

- Dlaczego? – krzyknął Kot – Czemu nie zadziałało?

- No wysil się nieco Biedroneczko – zachęciła Mgła.

- Nie da się wyleczyć kogoś, kto nie chce się zmienić. A ona nie chce. Chce zemsty – Marinette każde słowo wypowiadała powoli, próbując ugrać nieco czasu. Kiedy zorientowała się, że Mgła blefuje i jej atak nic nie da, wpadła w panikę. Nie miała żadnego sensownego zapasowego planu i zużyła Szczęśliwy Traf. Liczyła, że jeśli Mgła wypadnie z gry, razem z Kotem poradzą sobie z Cieniem. W istocie liczyła, że teraz, gdy lepiej rozumie swojego wroga, zdoła jeszcze zmienić losy tej walki. Tymczasem ich szansa rozprysła się jak mydlana bańka. Skazała tym samym miasto na upadek. Wciąż jednak miała nadzieję, że i tym razem szczęście jej dopisze.

- Sprowadź pomoc – szepnęła błagalnie do Kota.

- Nie zostawię cię – odpowiedział – Lepiej ty idź. Ja spróbuję ich zająć.

Przez sekundę w jej umyśle mignął obraz tamtych strasznych chwil. Obiecała sobie wówczas...

Nie czekając podeszła do Kota i złożyła mu na ustach krótki pocałunek. Jego oczy były okrągłe ze zdumienia i błyszczały w świetle latarni. Jej serce biło jak szalone, kiedy położyła dłoń na jego barku.

- Jeśli mamy to przetrwać – szepnęła łamiącym się głosem.

- Jak wzruszający obrazek – zawołała Mgła – Dać wam chwilkę? Ha ha ha żartowałam.

Marinette usłyszała szybkie kroki dziewczyny, gdy ta pędziła w jej stronę i pchnęła z całej siły Kota jak najdalej od siebie, przy tym wyciągając Kicikij zza jego paska. Chłopak zatoczył się do tyłu, ale zaraz złapał równowagę. Ona tymczasem dzięki kijkowi przyjęła pierwszy cios. Zręcznie uniknęła kolejnego i wtedy zauważyła, że Cień ruszył do akcji. Oplątała jego nogi jojem, a chłopak runął na ziemię, ale zręcznie podparł się dłońmi i już szarpał się z linką.

- Dam radę! – zawołała Mari – Idź!

Kiedy Kot zniknął jej z oczu, poczuła ulgę. Być może los dawał jej jeszcze jedną szansę i uda się wszystko naprawić. Najpierw jednak musiała nieco zyskać na czasie. Odparła kolejnych kilka natarć i cały czas starała się zająć oboje przeciwników sobą. Cień wyrwał jej z ręki jojo i krążył wokół walczących, wykorzystując każdą okazję na zadanie ciosu. Mgła nacierała zaciekle, śmiejąc się przy tym histerycznie. Marinette zastanawiała się, jak to się skończy, co ta dwójka zyska, gdy Władca Ciem dostanie to, czego chce.

Miraculum Kropla PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz