Mam mnóstwo pytań do Erika, więcej pytań niż odpowiedzi. W sumie jak zwykle.
Jeżeli wampir prosi o pomoc kogoś takiego jak JA to musiało stać się coś naprawdę ważnego.
'Kurde' - szkoda że nie wiem gdzie mogę go znaleźć i na spokojnie porozmawiać. Nie chcę decydować w ważnej dla nas sprawie, nie wiedząc o co chodzi.- O czym tak myślisz? - głos Eddiego wytrącił mnie z rozmyślań.
Stał w progu drzwi, oparty ramieniem o framugę. Wyglądał na rozbawionego, trochę przypominał małego chłopca cieszącego się na czyjś widok.
- Nad taką jedną rzeczą - machnęłam ręką. Nie wiem czy należy mu o tym mówić. Jest osobą, której można zaufać i wie jak dużą wagę mają te informacje. Nigdy nie wyjawił sekretu. A w szczególności naszego.
- Przecież widzę, że jest inaczej - podszedł do mnie i ujął pod brodę - Mnie nie oszukasz.
- Może mi się uda - uśmiechnęłam się szczerze tak bardzo jak tylko umiałam. Odebrał to jako żart, uff całe szczęście.
- Miałem pomóc Ci w opracowaniu planu na jutrzejszy dzień - zauważył, spostrzegając zegar, a na nim godzinę dwunastą.
- Rany, zapomniałam.. Daj mi dziesięć minut i zaczniemy coś ogarniać - wyciągnęłam z szafki pierwszą lepszą koszulkę, którą okazał się być czarny top oraz jeansowe spodenki.
Szybko podążyłam do łazienki, zarzuciłam na siebie czyste ubrania. W chwili gdy miałam spinać włosy, w oczy rzucił się opatrunek zrobiony przez wampira wczorajszego wieczoru.
Zdjęłam plaster i poczułam się strasznie wykorzystana. W sumie nie pierwszy raz..
Ugryzienie mimo to, że wcześniej było zagojone teraz przypominało scenę po masakrze.
Skóra była zaczerwieniona, gdzieniegdzie poszarpana z zaschniętą krwią. I do tego ślad był jeszcze większy niż za pierwszym razem.
Nie mogę wyjść z domu z tak wielkim śladem na szyji.- Eddie? - zawołałam za zamkniętych drzwi łazienki.
- Stało się coś? - odpowiedział niemalże od razu. Podszedł zdziwiony, chcąc zobaczyć co się stało.
- Czekaj! - krzyknęłam bardziej wystraszona, nie powinien wiedzieć - To znaczy.. Mógłbyś podać mi z szafki bluzkę z golfem?
- Jasne - lekko się uśmiechną. Zmieszany był. Odwrócił się na pięcie i wrócił po chwili z bluzką w dłoniach.
Zabrałam rzecz, szybko przemyłam ranę oraz nałożyłam nowy plaster. Wyciągnęłam bluzkę upewniając się jednocześnie czy nic nie widać.
Po wszystkim mogłam spokojnie wyjść z łazienki.- Nareszcie, czekać na ciebie można wieki - pocałował mnie w usta.
- Podobno warto.. Wezmę zeszyt i długopis - od razu zabrałam przedmioty i zeszliśmy na dół po wcześniejszym ubraniu butów.
Pogoda na zewnątrz, wydawała się jakby wiedziała idealnie co czuję.
Zaczynało się chmurzyć chociaż w dalszym ciągu słońce przebijało się przez gęste chmury.
Usiedliśmy na ławce niedaleko mojego budynku.- Dobra to od czego chcesz zacząć? - zapytał.
- Zbiórka. Przeważnie droga pod bramę miasta zajmuje 6h, więc nie możemy wyruszyć o dziesiątej czy też jedenastej. Najwięcej czasu zajmie nam rozbicie obozowiska oraz organizacja całego terenu.
- Czyli najlepszym wyjściem będzie o ósmej?
- Myślę, że samą zbiórkę zoorganizujemy o 7:30 a wyruszymy o 8:15 - nie czekając zapisałam te dwie godziny. - Następnym punktem jest ekwipunek.
- No tak, skoro żywność dostaniemy od króla nie ma takiej potrzeby aby ją brać. Myślę, że dobrze będzie wziąć rzeczy które używamy najczęściej typu: nóż, apteczkę.
- Nie możemy wszystkim narzucać co mają zabrać. Dla każdego przedmioty mają inną wagę - odparłam. Oczywiście zapisałam to. - Śpiwór.
- Co dalej?
- Co będziemy robić tam.. Musimy zapewnić trening i do tego trzeba wybrać osoby, które będą razem walczyły. Czas wolny, warty w szczególności w nocy.
- Cześć gołąbeczki - w tej właśnie chwili pojawiła się Rubie. - O czym tam piszecie?
- Plan na jutrzejszy wyjazd - odpowiedziałam, stukając w zeszyt długopisem. - Myślimy, kto powinien tym razem walczyć.
- Ja bym chciała obojętnie z kim.
- Dobra, kogoś ci wyznaczę - zwróciłam się do niej, uśmiechem pożegnała naszą dwójkę.
- Dużo wie? - spytał Eddie po chwili.
- Tyle co każdy - mruknęłam, nie patrząc na chłopaka. - Coś podejrzewa.
- Musimy zbić ich z tropu.
- Może ale nie będziemy rezygnować ze wszystkiego? - miałam ciche nadzieje, że nie zrezygnuje z naszego układu podczas seksu.
- Nawet z seksu - zaznaczył, wiedząc co mi chodzi po głowie. -Wiem, że dasz radę.
- Przytul mnie chociaż ostatni raz - gdzieś w środku mnie kłębił się żal, smutek, przygnębienie.. - Mógłbyś powiedzieć wszystkim na którą mają być gotowi?
Uśmiechnął się i odszedł.
Po minucie zostałam sama na ławce. Myślałam, że Eddiemu nie będzie przeszkadzało to ile osób wie o nas. Ale jednego jestem pewna nie dam mu poczucia wygranej. Potrafię sobie sama świetnie dać radę.Po chwili ruszyłam z powrotem do domu zjeść co kolwiek na obiad. Resztę harmonogramu ułożę sama.
Zaczynało kropić więc by nie zmoknąć przyśpieszyłam kroku.
Będąc w środku, zaczęłam przygotowywać obiad.
Naszykowałam wszystkie składniki na zupę, w tym ziemniaki i jarzyny. Zupa będzie gotować się jakiąś godzinę czy półtorej, więc miałam czas aby spakować plecak z potrzebnymi rzeczami.Wyciągnęłam najbardziej pakowny plecak jaki miałam i do niego spakowałam: ubrania w tym dwie bluzki, dwie pary spodni, spodenki, bieliznę. Mała apteczka napewno się przyda.
Z kim mogłaby walczyć Rubie..?
Najchętniej wyznaczyłabym siebie i tak w tym czasie nie będę mieć nic do roboty. Ale..
Sobie wyznaczę wartę nocną razem z kilkoma innymi osobami.
Ostatecznie drogą losowania padło na wytrzymałą nowicjuszkę o imieniu Alyssa, zdawała się być godną przeciwniczką dla przyjaciółki.
A przede wszystkim się nie lubią, więc jak dla niej będzie idealnym przeciwnikiem.Kiedy w końcu zupa była gotowa, zjadłam a zaraz potem mimo to że na dworze padało postanowiłam wyjść pobiegać.
Potrzebowałam dotlenić mózg.
![](https://img.wattpad.com/cover/127768147-288-k919259.jpg)
CZYTASZ
Na Usługach Wampira
VampireFragment: - Proszę.. Jeżeli jeszcze raz coś takiego miałoby miejsce PROSZĘ nie czekaj na nic tylko wbij tu coś ostrego - wskazał miejsce na klatce piersiowej. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kompletnie mnie zatkało. Pierwszy raz ktoś powiedział do m...