Rozdział 13

3.2K 157 3
                                    

Potrzebowałam chwili by to wszystko przemyśleć. Oparłam się plecami o ścianę próbując to wszystko jakoś poukładać.
Erik uważa że moja siostra:
1. Ma rozdwojenie jaźni.
2. Jest wiedźmą czy kimś takim.
3. Ona założyła blokadę
Oraz coś mi podarowała.
Zwariował czy jak?

- Dobra. Jak ją przebudzić? - zapytałam po chwili.

- Zastanawiam się nad tym od dekady. Nikt z moich "ludzi" nie wie jak wybudzić czarodziejkę.

- Myślałam, że wiesz wszystko.

- Jednak jesteś w błędzie. Zanim będziesz mogła wykonać zadanie musisz przejść szkolenie - powiedział idąc już w kierunku drzwi.

- Uważasz, że nie potrafiłabym się obronić? - odparłam zdenerwowana, nie wiedząc co się za chwilę wydarzy.

Zaraz po wyjściu z pomieszczenia zostałam pchnięta na ścianę. Erik stanął znów blisko, chwycił i patrzał z przerażającym wyrazem twarzy.

- Co zrobisz? - na początku nie zorientowałam się o co wampirowi chodzi. Był ciekawy mojej reakcji? - Obroń się! Zareaguj.

Odepchnęłam na tyle ile mogłam, lecz nim spojrzałam co się dzieje zostałam strącona z własnych nóg, momentalnie lądując na własnych pośladkach.
Wampir przybliżył swą twarz tak blisko, że stykaliśmy się nosem i oddychaliśmy jednym powietrzem. Powiedzielibyście, że wyjątkowa chwila.
Zbliżył się jeszcze bardziej, gdy tylko lekko otworzyłam usta.
Było tak blisko.. Za blisko aby to nastąpiło.

- Nie mogę - powiedział siadając obok. -Nie potrafię.

Toczył walkę z samym sobą. Najwyraźniej ją przegrał.

- Chodź, Connor czeka - oboje niechętnie wstaliśmy i ruszyliśmy korytarzem, którym przyszliśmy.

*

Pomieszczenie okazało się być ogromną salą treningową i siłownią w jednym. Jako, że uwielbiam sport wcześniej mogłam tylko pomarzyć o takiej sali.
Wysokie stropy dodatkowo podtrzymywane grubymi kolumnami, na których zawieszone różnego rodzaju bronie. Ściany pomieszczenia w kolorze jasnej szarości nie sprawiały wrażenia chłodu, wręcz przeciwnie było tutaj bardzo przytulnie. Dużo rozłożonego sprzętu. Jednak moją uwagę najbardziej przyciągnęła ścianka wspinaczkowa dosięgająca aż do sufitu.

- Wow - tyle mogłam z siebie wypowiedzieć.

- Erik - głos Connora zwrócił naszą uwagę. Stanął przed nami, na początku wymieniając spojrzenia z wampirem. - Rosalie.

Podał mi tylko rękę co było nie ukrywajmy dziwne. Wcześniej nosił mnie na ramieniu potem na plecach a teraz coś takiego.

- Nie roznoszę żadnych chorób - parsknęłam. Na co w ogóle nie zwrócili uwagi. Odeszli kilka kroków, by omówić jedną sprawę.

Jedyne co mi zostało to zachwycać się najlepszą salą treningową jaką mogłam widzieć. Podeszłam wolno do ściany po prawej stronie, gdzie wisiały różnej wielkości sztylety, noże i inne mniejsze ostre narzędzia.
Zdjęłam sztylet, który trafił w mój gust najbardziej. Zdobiona rękojeść drobnymi rubinami oraz długie ostrze.

- Należał do Lucy zanim ogarnął ją mrok - usłyszałam za plecami, Erik podszedł i zabrał sztylet odwieszając na swoim miejscu. - Zaczniecie od jutra, zgoda?

- Tak, jasne - odparłam przewróciłam oczami. - Co mam robić do końca dnia?

- Możesz przejść się po zamku, albo.. - nie dokończył, dotknął delikatnie mojego policzka, po chwili wplutł palce we włosy i ostrożnie nachylił się - Możemy porobić coś ciekawszego..

Wiedział dobrze jaka jest odpowiedź. Kontrolował to co się dzieje z moim ciałem od ostatnich kilku spotkań. Myślenie o nim zajmowało większość czasu, pragnęłam aby objął mnie swoimi silnymi ramionami oraz pocałował tak jak nikt inny.

*

- Dokąd idziemy? - spytałam nieśmiało, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz budynku.

- Chciałem porozmawiać o tym co działo się przed tym jak zatakowaliśmy wasze miasteczko? - usiedliśmy na ławce.

- Dzień był jak każdy inny. Razem z Grace i resztą dzieci bawiłyśmy się w berka. Dobre 30 minut graliśmy nim mama zawołała mnie oraz siostrę do domu. Pobiegłyśmy szybko wiedząc dobrze, że nadeszła pora kolacji, tego dnia było to upieczone na ognisku udo z kurczaka. Zjadłyśmy rozmawiając co będziemy robić jutro, w tej samej chwili, co składałyśmy talerze oraz sztućce rozległy się krzyki, wrzaski, piski. Kazano nam ukryć się w pokoju. Pobiegłam tam jako pierwsza, Grace przyszła kilka minut później. Poleciła schować się do szafy, tak też zrobiłam, od razu do mnie dołączyła. Potem to wiesz już co się działo..

- Nie wiesz co mogła robić w tamtym pokoju z twoją mamą? - zapytał.

- Nie - odparłam. - Dlaczego pytasz?

- Wydaje mi się, że twoja mama mówiła czarodziejce o tym co ma zrobić z swoją mocą.

- Nie rozumiem.

- Czarodziejki gdy posiadają moc mają na skórze różne wzory i symbole. Twoja siostra nie posiada żadnego. Więc opcja jest taka, że musiała podarować ją jedynej zaufanej osobie z grona rodzinnego.

- Cały czas przebywałyśmy razem, nie wiem kiedy mogła to zrobić - odparłam opierając łokcie na kolanach.

- Jedynie nocą kiedy śpisz - próbował do czegoś dojść. Zamyślił się na chwilę. - Zdejmij górę sukienki i obróć się.

- Co? Czemu? - zdziwiona wyparowałam. Jeszcze tego brakowałoby, żeby widziała mnie nago i półnago.

- Poprzez przekazanie energii magicznej na skórze tworzy się krwawy symbol. Czy w ostatnim czasie widziałaś zmiany na skórze?

- Nie, ale w zeszłym roku prawie się zadrapałam.

- W którym miejscu?

- Na prawym ramieniu i dolnej części pleców - wskazałam dokładnie miejsca na swoim ciele.

- Zrobię coś co robię bardzo rzadko, więc się nie zdziw - zaczął. - Połóż się na brzuchu.

Nie wiedziałam co planuje, jakie ma to znaczenie, ale i tak zrobiłam co trzeba.
Posłusznie wykonałam polecenie, zaraz po tym, spojrzałam na wampira, który przyłożył do swoich ust nadgarstek i go przeciął. Z rany szybko zaczęła płynąć ciemna strużka krwi, równie prędko chcąc czy nie chcąc moje spierzchnięte wargi dotknęły ciemnej cieczy. Wystarczyła chwila by czuć w organiźmie zmianę.

Było w tym coś co nie pozwalało się od tego oderwać, można by powiedzieć, że chce się więcej i więcej. Krew człowieka ma smak metaliczny, nie w tym przypadku, smak można było definiować jako to co najbardziej się lubi. Mieszały się między gorzkim a słodkim, kwaśnym a ostrym. Poprostu nie do opisania.

Po zabraniu nadgarstka Erika została pustka. Za to na mojej buzi jedynie została krew.

- Widzę, że ci smakowało - powiedział nim zbliżył swoją twarz do mnie. - Masz trochę krwi tutaj..

Prostując najwięcej miałam jej w kącikach. Jego usta dotknęły dokładnie tych dwóch miejsc. Przesuwał kłami dokładnie po linii dolnej wargi delikatnie ją drażniąc.
Jednocześnie na ciele czułam jak tworzy się gęsią skórka.

Prawą dłonią ujął mnie pod brodę, spojrzał w oczy i ostrożnie przysunął się bliżej.
Na początku składał krótkie cmoknięcia, które przerodziły się w brutalne pocałunki. Język wampira wygrał potyczkę z moim o dominację. Erik chyba potrzebował zachęty by między nami do czego kolwiek doszło.

Przesunął dłonią po mym ciele nie omijając wcześniej wspomnianych miejsc.
Po krótkiej chwili Erik się odsunął i spojrzał na moje plecy.

Na Usługach WampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz