Ocknęłam się w środku nocy sama z siebie.
Korzystając z okazji poszłam skorzystać z toalety, przemyłam również twarz zimną wodą.
Krótko po tym chcąc wrócić do łóżka przy oknie, na sporym szezlongu spostrzegłam Erika patrzącego daleko gdzieś za okno.- O czym myślisz? - zapytałam podchodząc bliżej. Spowijał go dziwny mrok, jakaś tajemnica. Lecz gdy tylko spojrzał w moim kierunku miałam wrażenie jakbym była łakomym kąskiem. Oczy błyszczały mu od czerwieni, skóra zrobiła się jeszcze bledsza niż była. - Kiedy ostatni raz jadłeś?
- Zbyt dawno.. - wymamrotał - Czuję jak krew płynie w twoich żyłach, bijące tętno twojego serca, zapach ciała przyprawiający mnie o zawrót głowy. Staram się nad tym panować, zastępuję twoją krew zamiennikiem, działa, ale na chwilę.
- Musisz się posilić - przez chwilę myślałam nad tym, czy dobrze zrobię dając mu kolejny raz napić się krwi. - Pij - podsunęłam mu nadgarstek do ust.
- Co jeżeli stracę kontrolę?
- Wiem, że dasz radę - odparłam klękając po czym wbił kły w rękę. Zacisnęłam oczy z bólu.
Przez chwilę pił z przegłubu, zaraz po tym jednym ruchem zerwał ze mnie bluzkę. Posadził na kolanach i wbił kły pod obojczykiem. Wplotłam mu obie dłonie w włosy.
Próbowałam wyczuć kiedy będzie idealny moment by przerwać kąsanie.
Nie wiem nawet czy takowy nastąpił. Gdzieś urwał mi się film.Oboje uzależniliśmy się od siebie. Ja od jadu on od mojej krwii. Nie potrafimy bez tego żyć, bez siebie.
Czy tylko tyle nas łączy?
Tylko to piękne uczucie napływu endorfiny w własnym organiźmie.Oderwał się jak tylko mógł. Położył moje kruche, osłabione prawie nagie ciało na szezlongu, z kolei sam wyciągnął się obok.
- Dlaczego? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
- Wiedziałam że tylko ja mogę Cię nakarmić. Może i według niektórych jest to nie możliwe by człowiek oddawał krew z przyjemnością lecz między nami jest coś więcej niż tylko nić współpracy czy krew.
- To uczucie zgubi nas oboje - mruknął obojętnie. - Ciężko mi będzie znaleźć karmicielkę, jeżeli coś Ci się stanie.
- Gdybyś mnie przemienił..
- Nie zrobiłbym tego - szybko mi przerwał. - Chodź się przytul.
Z zmęczenia od razu zasnęłam.
*
Ja, Eddie, Rubie, Connor, Erik, Rosalie oraz Logan, wszyscy razem siedzieliśmy w tym samym pokoju co ostatnio.
Omawialiśmy głównie wszystkie możliwe sytuację jakie mogą mieć miejsce po drodze.Jednak myślami byłam cały czas w wczorajszym wieczorze, zastanawiałam się co ja tak właściwie w głowie miałam by przegadywać się z wampirem.
Miał rację.. coś się we mnie zmieniło.
Byłam inna. Całkowicie inna.
Jednak w nim również zaszła pewna zmiana, był zadziwiająco ludzki. Będąc blisko niego mam wrażenie że jego aura jaśnieje lecz gdy tylko znikam, staje się tym złym, stanowczym wampirem, którego wszyscy znają.Mimo wszystko, że nie słuchałam wiedziałam jak najlepiej przygotować się do sytuacji jakie mogą zdarzyć się po drodze.
Po długim omówieniu wszystkich sytuacji wampir zaczął rozdzielać każdemu zadania.- Rubie pójdziesz z Connorem. Eddie razem z Rosalie sprawdźcie wyposażenie, Logan wiesz co robić. Idźcie widzimy się za kilka godzin.
Wszyscy posłusznie wstali i przystąpili do swoich czynności.
- Co ja mam robić? - zapytałam siedząc.
- Mam do ciebie prośbę - zrobił chwilę pauzy - mogłabyś mi oddać swoją krew do woreczków?
- Po co?
- Będę miał na wszelki wypadek, schowam je.
- Ale tylko dwa - upewniłam się.
- Obiecuję.
Zgodziłam się na dwa woreczki. Oczywiście sam chciał pobrać każdą kroplę czerwonego płynu.
Przeszliśmy kilka korytarzy znajdując się w zupełnie innej części zamku niż dotychczas.
Ta była bardzo nowoczesna. Weszliśmy do laboratorium gdzie pracowało kilka osób, z tego co widziałam każda z tych osób badała próbki krwii.- Usiądź - rzekł łagodnie.
Usiadłam na jednym z łóżek szpitalnych, wampir przemył zgjęcie w łokciu i szybko podłączył motylka i wężyk którym od razu zaczęła płynąć moja krew.
- Dlaczego nie masz potomka? - zapytałam.
- Nigdy nie potrzebowałem, poza tym taki potomek może osłabić pozycję. W takim momencie nie liczysz się tylko TY tylko połowa twoich myśli krąży wokół osoby którą przemieniłeś, gdy znajdzie się w niebezpieczeństwie zdolnym będzie się do wszystkiego.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwałam.
- Kim dla ciebie jestem? - to pytanie dosyć długo krążyło mi po głowie. Z całą pewnością nie tylko karmicielką.
W między czasie napełnił się woreczek, który szybko został wymieniony na drugi.
- Kimś ważnym - znów wymijająca odpowiedź. - Nie tylko karmicielką, nie współpracownicą, łączy nas specjalna więź której nie jestem w stanie wytłumaczyć.
- Jeżeli byłabym w opałach.. - specjalnie próbowałam się przedrzeć przez tą skorupę. Moje pytania mi to umożliwiają.
- Zrobiłbym wszystko by cię znaleźć - to była chyba najszczersza odpowiedź jaką usłyszałam z jego ust.
Po chwili wszystko zostało odpięte, woreczki podpisane moim imieniem oraz informacją od kogo jest własnością.
Na zgięcie łokcia został naklejony plaster.- A naklejka?
- Jaką naklejka?
- Typu "Dzielny pacjent".
- Nie mamy takich - chociaż z ciekawości zaczął grzebać po szafkach, jedynie znalazł czerwonego lizaka - musi wystarczyć.
- Wystarczy, dziękuję - cmoknęłam jego policzek po czym włożyłam do ust lizaka.
Zaprowadził mnie do pokoju, który obecnie dzieliłam z Eddiem.
Zostałam sama.
Jedynie co powiedział "Załatwię jeszcze kilka spraw i przyjdę". Śpieszyło mu się.Usiadłam na ziemi po turecku. Złączyłam kciuk razem z środkowym palcem, zamknęłam oczy. Zaczęłam medytować.
Wyciszałam myśli. Starałam się o niczym nie myśleć.
Jednak nie było to takie proste, każda myśl jaką miałam w głowie krążyła wokół Erika, Grace, Cór Nyji, samej Nyji, wisiorka nawet Eddiego, który zaczynał mnie powoli wkurzać.Powtarzałam sobie słówko "Om..", które przywracało mój tok myślenia na właściwe tory by móc spokojnie odetchnąć.
Po mniej więcej trzydziestu minutach medytacji poszłam wziąć szybki prysznic.
Zaraz po tym ubrałam krótkie spodenki, bluzkę z sznurowaniem na biuście. Włosy zaplotłam w dwa długie warkocze. Nie odłączonym elementem był wisiorek.Gdy kończyłam wiązać sznurówki w butach oraz byłam pogrążona w głębokim rozmyślaniu na temat "czy to wariactwo kiedyś się skończy?", rozległo się pukanie do drzwi.
Lekko się wzdrygnęłam.Drzwi się otwarły. W wejściu stanął Erik. Nie wiem co wyrażała jego mina.. nie przypatrzyłam się dobrze.
- Gotowa? - zapytał.
Serce waliło mi jak oszalałe. Miałam wrażenie jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi.
- Niestety - odparłam, zabrałam czarną skórzaną kurtkę i ruszyłam w jego stronę.
![](https://img.wattpad.com/cover/127768147-288-k919259.jpg)
CZYTASZ
Na Usługach Wampira
Про вампировFragment: - Proszę.. Jeżeli jeszcze raz coś takiego miałoby miejsce PROSZĘ nie czekaj na nic tylko wbij tu coś ostrego - wskazał miejsce na klatce piersiowej. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kompletnie mnie zatkało. Pierwszy raz ktoś powiedział do m...