Rozdział XV

647 37 21
                                    


Klasztor ninja, godzina 13:00, następnego dnia,

Cole postanowił trzymać się od brunetki jak najdalej. Nie to, że się jej bał, obawiał się raczej tego, że może przez przypadek coś „chlapnąć" i powiedzieć o jedno słowo za dużo. Wolał nie wywoływać niepotrzebnych konfliktów.

O śniadaniu nie chciał nawet słyszeć, co zadziwiło resztę jego ekipy. Cały ranek spędził w sali treningowej, tłukąc niemiłosiernie wszystkie manekiny. Był zły? Poniekąd, owszem. Cały czas przed oczami miał scenę, gdzie Rose została wyrzucona z helikoptera. Nie mógł zmyć z pamięci tego uśmiechu Kim, kiedy przydeptywała jej ręce. Co dopiero w takim razie mogła czuć brunetka? Przecież to ona była w zasadzie ofiarą zdrady, a Cole mógł się jedynie temu przyglądać.

Kopiąc z półobrotu kolejnego manekina w głowę, usłyszał wibrowanie jego komórki w kieszeni. Wyjął prędko urządzenie i sprawdził, od kogo otrzymał wiadomość. Cóż, mimo tego, że Rose nie zalecała mu zdobywać znajomości przez Internet, nadal popisywał z innymi dziewczynami. Jay nazywał to desperacją. Wymienił kilka wiadomości z nowopoznaną kobietą. Flirtowanie przez Internet szło czarnowłosemu chłopakowi całkiem nieźle. Kto to wie, może nawet lepiej od mistrza ognia? Nie, zdecydowanie nie.

Nagle do pomieszczenia wszedł wspomniany czerwony ninja.

- Siema bracie, co porabiasz? - zapytał Kai, prawie doprowadzając tym czarnowłosego chłopaka do zawału.

Cole szybko schował telefon do kieszeni i wymierzył kilka soczystych ciosów w stronę manekina.

- Przed chwilą miałem przerwę od ćwiczeń - odparł, kopiąc worek treningowy.

Kai przeczesał dumnie fryzurę.

- Słyszałem dziwne głosy dzisiejszej nocy od strony pokoju Rose... - powiedział. - Powiedz mi, czy mi się zdawało, czy słyszałem też i ciebie?

Cole osłupiał, nie mógł przecież powiedzieć, dlaczego faktycznie tam był.

- Tak, wydawało ci się. Co miałem robić w pokoju Rose przez całą noc?

Kai spojrzał na niego jak na idiotę. Rose jak na dziewczynę była naprawdę ładna, sam przekonał się o tym na ostatniej misji.

- No nie wiem... naprawdę, nie domyślam się.

Mistrz ziemi uderzył pięścią manekin.

- Powiedz, gdy się domyślisz.

Mistrz ognia włożył ręce do kieszeni i oddalił się od czarnowłosego chłopaka.

- No, debil - szarpnął cicho.

---

Nya i Jay przechadzali się po klasztorze, napotykając nieco zdezorientowanego Lloyda.

Zielonooki chłopak wyglądał na nieco zakłopotanego, jakby coś przeskrobał. Czarnowłosą dziewczynę zainteresował ten fakt, dlatego zatrzymała go zanim ten ją wyminął.

- Coś nie tak, Lloyd? Wyglądasz na nieco...

- Ja? - wciął się jej, kierując w stronę wyjścia. - Nie, wszystko ze mną w porządku... Naprawdę, dzięki, że pytasz...

- Na pewno? - dopytał Jay, odwracając się w stronę przyjaciela.

Chłopak nie odpowiedział tylko przekroczył prędko próg klasztoru, zostawiając parę samej sobie.

- Iść za nim? - zapytała Nya, spoglądając na znikającą sylwetkę zielonego mistrza w ogrodzie.

- Nie... - odparł Jay. - Wiesz, to normalne w jego wieku. Pewnie ma jakąś dziewczynę na boku i wstydzi się nam do tego przyznać. Chodźmy gdzieś... - pociągnął Nyę w stronę kuchni.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz