Klasztor ninja, godzina 13:00, następnego dnia,
Cole postanowił trzymać się od brunetki jak najdalej. Nie to, że się jej bał, obawiał się raczej tego, że może przez przypadek coś „chlapnąć" i powiedzieć o jedno słowo za dużo. Wolał nie wywoływać niepotrzebnych konfliktów.
O śniadaniu nie chciał nawet słyszeć, co zadziwiło resztę jego ekipy. Cały ranek spędził w sali treningowej, tłukąc niemiłosiernie wszystkie manekiny. Był zły? Poniekąd, owszem. Cały czas przed oczami miał scenę, gdzie Rose została wyrzucona z helikoptera. Nie mógł zmyć z pamięci tego uśmiechu Kim, kiedy przydeptywała jej ręce. Co dopiero w takim razie mogła czuć brunetka? Przecież to ona była w zasadzie ofiarą zdrady, a Cole mógł się jedynie temu przyglądać.
Kopiąc z półobrotu kolejnego manekina w głowę, usłyszał wibrowanie jego komórki w kieszeni. Wyjął prędko urządzenie i sprawdził, od kogo otrzymał wiadomość. Cóż, mimo tego, że Rose nie zalecała mu zdobywać znajomości przez Internet, nadal popisywał z innymi dziewczynami. Jay nazywał to desperacją. Wymienił kilka wiadomości z nowopoznaną kobietą. Flirtowanie przez Internet szło czarnowłosemu chłopakowi całkiem nieźle. Kto to wie, może nawet lepiej od mistrza ognia? Nie, zdecydowanie nie.
Nagle do pomieszczenia wszedł wspomniany czerwony ninja.
- Siema bracie, co porabiasz? - zapytał Kai, prawie doprowadzając tym czarnowłosego chłopaka do zawału.
Cole szybko schował telefon do kieszeni i wymierzył kilka soczystych ciosów w stronę manekina.
- Przed chwilą miałem przerwę od ćwiczeń - odparł, kopiąc worek treningowy.
Kai przeczesał dumnie fryzurę.
- Słyszałem dziwne głosy dzisiejszej nocy od strony pokoju Rose... - powiedział. - Powiedz mi, czy mi się zdawało, czy słyszałem też i ciebie?
Cole osłupiał, nie mógł przecież powiedzieć, dlaczego faktycznie tam był.
- Tak, wydawało ci się. Co miałem robić w pokoju Rose przez całą noc?
Kai spojrzał na niego jak na idiotę. Rose jak na dziewczynę była naprawdę ładna, sam przekonał się o tym na ostatniej misji.
- No nie wiem... naprawdę, nie domyślam się.
Mistrz ziemi uderzył pięścią manekin.
- Powiedz, gdy się domyślisz.
Mistrz ognia włożył ręce do kieszeni i oddalił się od czarnowłosego chłopaka.
- No, debil - szarpnął cicho.
---
Nya i Jay przechadzali się po klasztorze, napotykając nieco zdezorientowanego Lloyda.
Zielonooki chłopak wyglądał na nieco zakłopotanego, jakby coś przeskrobał. Czarnowłosą dziewczynę zainteresował ten fakt, dlatego zatrzymała go zanim ten ją wyminął.
- Coś nie tak, Lloyd? Wyglądasz na nieco...
- Ja? - wciął się jej, kierując w stronę wyjścia. - Nie, wszystko ze mną w porządku... Naprawdę, dzięki, że pytasz...
- Na pewno? - dopytał Jay, odwracając się w stronę przyjaciela.
Chłopak nie odpowiedział tylko przekroczył prędko próg klasztoru, zostawiając parę samej sobie.
- Iść za nim? - zapytała Nya, spoglądając na znikającą sylwetkę zielonego mistrza w ogrodzie.
- Nie... - odparł Jay. - Wiesz, to normalne w jego wieku. Pewnie ma jakąś dziewczynę na boku i wstydzi się nam do tego przyznać. Chodźmy gdzieś... - pociągnął Nyę w stronę kuchni.
![](https://img.wattpad.com/cover/135981975-288-k149170.jpg)
CZYTASZ
Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]
FanfictionCo się stanie, gdy zło zostanie uwięzione w ludzkiej skórze? Czy to zdoła je powstrzymać? Czy można oszukać przeznaczenie? A przede wszystkim: Czy słynni ninja podołają nowemu przeciwnikowi? --- są tu: hetero shipy (canony), moje oc, liczne sceny...