Rozdział XXVIII

463 36 17
                                    

Dżungla Hierosziego, o tej samej porze,

Smok Kaia wylądował gładko na ziemi i zniknął w czerwonych oparach. Mistrz ognia niemal od razu rzucił się w stronę skrytki Borga. Wyciągnął miecz przed siebie i skierował go w stronę zakapturzonego mężczyzny, który wychodził już magazynu.

- Ręce do góry - szarpnął szatyn, marszcząc brwi.

Mężczyzna ściągnął z głowy kaptur i uśmiechnął się leniwie.

- Kai! Jak miło mi ciebie widzieć! - zaśmiał się Drake, wyciągając do mistrza ognia ręce w geście powitania i przytulenia się.

Czerwony ninja słusznie przeczuwając niepokój cofnął się o krok i zacisnął mocniej dłonie na rękojeści miecza. Drake przekrzywił głowę na bok, udając, że gest ten go zranił.

- Ja chciałem się tylko przywitać... - wysnuł, wkładając ręce do kieszeń szaty. - A ty od razu z mieczem? Dziewczyny też tak wyrywasz?

- Daruj sobie te zagrywki - warknął czerwony ninja, napinając mięśnie w ramionach. - Przejdźmy do konkretów.

Mężczyzna uśmiechnął się i klasnął w dłonie.

- Masz rację.

Między drzewami dało się słyszeć czyjeś powarkiwanie. W ciemnościach zaiskrzyły czerwone ślepia, które Kai niemal od razu rozpoznał. Znane mu już bestie wyczekiwały tylko na znak swojego pana, aby móc za chwilę rzucić się na niego i rozszarpać go na strzępy. Mistrz ognia jednak nie zamierzał się wycofywać.

- Ale sam raczej nie przyszedłeś, prawda? - zapytał Drake, wyciągając z kieszeni lśniący, ogromny kryształ.

Oczy mistrza ognia zaiskrzyły, gdy tylko chłopak dostrzegł lśniący diament w rękach najemnika.

- Do czego potrzebny jest ci ten kawałek szkła?

- Pomyślmy... - zastanowił się, przyglądając się uważniej zdobyczy. - Kryształ ma moc otwierania portali... No do czego może służyć? - spojrzał z kpiną w oczach na chłopaka, uśmiechając się sarkastycznie.

Do Kaia nagle dołączyła się reszta drużyny. Nya zeszła ze smoka i stanęła ramię w ramię z bratem, wyciągając włócznię w stronę przeciwnika.

- Chyba mówiliśmy coś o tym, żebyś na nas zaczekał - szarpnęła Skylor, podchodząc do dwójki.

Mistrz ognia nie odpowiedział. Sposępniał nieco, ale nie zamierzał nawet im się tłumaczyć. Lloyd kiedy dobiegł do reszty, wybił się nagle przed szereg i wypiął pierś przed siebie.

- Oddaj ten kryształ - rozkazał.

Drake przekrzywił głowę na bok.

- Naprawdę myślisz, że to zrobię? - zapytał, wpół się z tego śmiejąc. Pstryknął wolną ręką i na ten sygnał zza drzew powoli wypełzły kolejne szkielety dinozaurów, które spawały pojedyncze tytanowe nicie.

Czerwone oczy zabłyszczały rządzą krwi i mordu, gdy tylko bestie zbliżyły się do czwórki. Drake nie musiał nic mówić, zdawało się, że istoty rozumieją same myśli najemnika. Jeden z potworów zaryczał głośno i ruszył z impetem w stronę wojowników.

Nya niemal od razu rzuciła w niego włócznię. Rzut był wręcz idealny i przeciął dwie nici w konstrukcji bestii. Reszta potworów jednak nie zamierzała stać obok bezczynnie. Zaczaiły się, jak naturalnie by to być powinno, i jedno po drugim wyskakiwało na każdego z wojowników. Czerwony ninja smagał bestie ognistymi batami, skutecznie odpędzając od siebie co namolniejsze bestie. Lloyd strugami energii celnie trafiał w skupisko czterech nici, sprawnie je przecinając. Bestiom jednak nie było widać końca. Zdawało się, że przychodzi ich coraz więcej.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz