Rozdział XVIII

457 31 15
                                    

Mroczna wyspa, o tej samej porze, zatoka bazy Alfa 1.0,

Kobieta przez dłuższy czas przyglądała się swoim gładkim, bladym dłoniom, na których palcach znajdowały się metalowe pazury. Zmarszczyła brwi, zaciskając dłonie w pięści i wciągnęła powietrze przez nos.

- To ciało... jest okropne...

Kobieta owinęła rękami swoje ramiona i przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Była kobietą niezwykłej urody. Wysokie kości policzkowe cudownie współgrały z jej jasną cerą o niezdrowobladym kolorycie jak i z dużymi, ładnymi ustami. Gęste, czarne rzęsy pięknie podkreślały głęboki czerwień tęczówek oczu kobiety. Kruczoczarne włosy upięte w dwa małe koki tylko dodawały jej wyglądu wyjątkowości, tajemniczości a nawet niesamowitości. Każdy przypadkowo napotkany przez nią mężczyzna powiedziałby, że stoi przed nim jeden z ideałów kobiety.

- Ohydne... - wysyczała, marszcząc ciemne brwi.

Postać wyprostowała się dumnie i przeszła się kawałek, uważnie śledząc swoje poczynania w odbiciu lustra. Przez chwilę przyglądała się uważniej odsłoniętym obojczykom i po chwili przyłożyła do jednego z nich palec z metalowym, długim pazurem.

Przeciągnęła jego ostrą krawędzią po bladej skórze zostawiając na niej małą rysę, z której po chwili zaczęła się sączyć cienką stróżką ciemna krew. Kobieta nachyliła się, aby przyjrzeć się bliżej ranie w odbiciu.

- Słabe... - szepnęła, przyglądając się brudnemu od krwi pazurowi.

Bawiła się przez chwilę kroplą ciemnej cieczy w dłoni, upuszczając ją powolnie na kolejne palce z lekką przy tym fascynacją. W końcu kropla zatrzymała się a najmniejszym palcu i kobieta przez moment przyglądała się jej z uwagą.

Kropla krwi drżała jeszcze na ostrej krawędzi jej pazura i w końcu oddała się sile grawitacji, spadając w dół. Kobieta ze spokojem przyglądała się jak drobna kropelka upada na gładką jasną posadzkę bazy, przekrzywiając głowę nieco.

- Nietrwałe...

Postać wciągnęła powietrze przez nos, prostując się tak mocno, że strzyknęło jej kilka kości w kręgosłupie. Kobieta słysząc ten dźwięk, zmarszczyła brwi.

- Kruche...

Nagle o okno bazy otarła się mewa, która strąciła kobietę z zamyśleń. Postać powoli odwróciła się w stronę źródła hałasu i podeszła do szyby, za którą w powietrzu nad morskimi falami unosiła się śnieżnobiała mewa. Zwierzę lawirowało w powietrzu, unikając i zaraz goniąc nieco rozjuszone fale morskie w celu złowienia jakiejś ryby.

Postać przyglądała się temu przez chwile, ale najbardziej ogarniała wzrokiem skrzydła zwierzęcia, które lekko i gładko przecinały powietrze uniemożliwiając grawitacji zwycięstwo.

Po chwil, gdy mewa wzniosła się jeszcze wyżej, lawirując pięknie w jasnych promieniach słońca, zahipnotyzowała tym przez chwilę czarownicę. Kobieta nie mogła oderwać od niej wzroku, spoglądała na nią tęskno i przez chwilę zapomniała, że od świata zewnętrznego dzieli ją gruba szyba.

Zorientowała się o tym, gdy jej ręka dotknęła szkła, przez co kobieta wybudziła się z transu. Postać spojrzała ponownie w lustro, przyglądając się uważnie swoim łopatkom skrytym pod ciemną szatą i marszcząc przy tym brwi.

- Ograniczone... - dodała, marszcząc brwi.

Kobieta zdawała się rozdrażnić, ponieważ zacisnęła szczękę i zwróciła swoje obliczę z powrotem na lawirującą w powietrzu mewę. Przyglądała jej się przez kolejną chwilę. Biała mewa wzlatywała i ponownie opadała w powietrzu lekko i z gracją niczym baletnica.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz