Rozdział XVII

490 34 22
                                    

Klasztor ninja, godzina 4:00, nad ranem,

Cole'a obudziła susza w gardle i ból przeszywający jego głowę. Czuł się co najmniej tak, jakby był na kacu. Choć doskonale pamiętał, co się działo tego wieczoru. Wyprostował się na łóżku, stękając. Med.droid w jego skórze zmontował najnowsze opatrunki, które wszczepiały się w zdrowe obręby jego ciała, tworząc masę podobną do mięśni i skóry w miejscu, gdzie tak należy. Technologia najwyższego poziomu, chłopak widząc to, zląkł się nieco. Jeszcze tak niedawno ludzie przecież marzyli o tym by latać. A dziś? Jeden Med.droid ocalił życie całej drużynie. Czując prócz piekielnego kłucia w automatycznie leczących się ranach, zdawało mu się, że jego umysł był nieco zbity z tropu. Opatrunek wmontowany w jego zdrowych tkankach wdrażał kolejne procesy stopniowego znieczulania, gdy zszywał naderwane nerwy i pomniejsze żyłki. W skrócie rzecz ujmując: był pod silnym działaniem środków znieczulających i chłopak nie kojarzył zbytnio rzeczywistości.

Jednak susza, która zagościła w jego gardle, nie dawała mu spokoju. Zwlekł się jakimś cudem z łóżka i założył na siebie to, co miał pod ręką czyli lekką bluzkę i bokserki. Zamroczony wypełznął powoli z pokoju, opierając się co chwila zdrowym ramieniem o ścianę, aby się nie przewrócić na podłogę. Wziął kilka głębszych wdechów, stojąc w korytarzu tuż przed swoją metą i wpełznął cicho do pomieszczenia.

Otrzeźwiał nieco, widząc przed sobą rozwarte drzwi lodówki i wystającą zza nich postać, a raczej kawałek postaci, dokładnie jej pośladków, na których nie znajdowało się nic innego prócz majtek. Cole z początku myślał, że są to jakieś omamy spowodowane przez substancje, które wstrzyknął mu Med.droid. Jednak, gdy postać wychyliła się znad drzwi i zaczęła mierzyć go wzrokiem, chłopak oniemiał z lekka.

- Co ty tutaj... - zaczął, spoglądając ospanymi oczyma na brunetkę.

Rose przekręciła lekceważąco oczami, znowu zanurzając się w lodówce.

- Nie wiem... szukam swojej bluzy, pomyślałam, że znajdę ją w lodówce - wysyczała, prostując się nagle i wyciągając kubeł lodów.

Jad sarkazmu i złośliwości mógłby jej ściekać po zębach, gdyby była wężem. W najlepszym wypadku mógłby nawet zabić. Cole przez chwilę głupawo wpatrywał się w dziewczynę, gdy jego zaspany mózg wolno przyswajał informacje.

Po chwili chłopak ziewnął i skierował się w stronę zlewu.

- Czemu nie śpisz? - zapytał po chwili, ospale szukając szklanki w szafce nad zlewem.

Rose zamknęła lodówkę lekkim kopniakiem i usiadła znużona przy stole, wbijając wielką, metalową łyżkę w słodką, karmelową masę lodów.

- Zgłodniałam... - wysyczała po chwili, biorąc do ust pierwszy kęs. Natychmiast jednak zaraz po jego połknięciu skrzywiła się, jakby zjadła właśnie najgorsze dostępne świństwo. Zmrużyła oczy, nadal się krzywiąc, przyglądając się opakowaniu lodów. - Ohyda... słony karmel? Co za badziewie...

Po chwili dziewczyna wzięła kolejny kęs, tym razem wyglądała już jak typowy student na imprezie. Pierwszy shot za nią, drugi wszedł już lżej, w najgorszym wypadku będzie musiała później pilnie skorzystać z toalety w celu wypróżnienia żołądka w trybie natychmiastowym i górnym.

Cole uniósł brwi, widząc poczynania brunetki.

- To... czemu je jesz?

Zielonooka zgromiła go swoim spojrzeniem, biorąc do ust kolejną porcję i z trudem ją przełykając.

- Bo jestem głodna.

Czarnowłosy zmrużył oczy, trzeźwiejąc nieco.

- Czemu nie zrobisz sobie kanapki?

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz