Rozdział XXXI

407 34 16
                                    

Siema! Na wstępie chciałam tylko powiedzieć, że treść przedstawiona poniżej zawiera niezwykle brutalne sceny. Poważnie zastanów się nad ich przeczytaniem, aby później nie narzekać, że zniszczyłam Tobie gar. Sceny zawierają brutalne środki mordowania, które nie szczędzą na wylanej krwi.

Ostrzegałam.

***

Jeden z opuszczonych magazynów na przedmieściach stolicy, godzina 0:35,

Mistrz ziemi wraz z nieśmiertelnikiem toczył niesamowicie widowiskowy - rzecz jasny dla fanów krwawych masakr - pojedynek. Cole wyprowadził kolejny cios z siłą ciężkości równą ogromnej skale skutecznie łamiąc mostek swojemu przeciwnikowi. Lukas zatoczył się ponownie do tyłu, a gdy ciemnoskóry ponownie miał na niego naskoczyć, uniknął w porę kolejnego ciosu, przeturlając się na bok. Pięść mistrza ziemi utkwiła w podłodze i chłopak przez moment nie mógł jej wyciągnąć. Poczuł jak coś przekłuwa boleśnie mięśnie w nadgarstku, syknął z bólu.

- Cholera, jasna - warknął, próbując się wyszarpać z sideł drutów. - I to jeszcze prawą ręką...

Blondyn zaśmiał się szyderczo, gdy poczuł jak połamane kości w żebrach, mostki i kręgosłupie w zaledwie kilku sekundach zaczęły się zrastać.

- Zabawny jesteś, Cole - syknął mężczyzna, wstając z podłogi.

Czarny ninja napiął wszystkie mięśnie, nawet te od szczęki i pociągnął rękę w górę, aby móc się wyswobodzić. W między czasie Lukas zabrał ze stołu łom i szurając nim po podłodze podszedł zaraz do swojego przeciwnika.

W oczach blondyna pojawił się dziwny błysk, po czym uniósł metalowy pręt w górę i wymierzył solidny cios w łopatki czarnego mistrza. Cole stęknął i padł na ziemię, czując, jak coś chrupnęło mu w kościach. Nie wiedział czy to dlatego, że coś mu pękło czy po prostu mogło mu się to wydawać.

Lukas zaśmiał się szyderczo, chwytając przeciwnika za włosy i doprowadzając do pionu. Pięść mistrza ziemi nadal tkwiła w podłodze i Cole czuł wyraźnie jak ciepła krew sączy się po jego palcach. Blondyn uśmiechnął się nieco psychodenicznie, dostrzegając rany swojego przeciwnika.

- Wiesz co jest najgorsze w mojej mocy? - zapytał, zbliżając swoje usta do ucha mężczyzny.

Cole nie odpowiedział. Zacisnął mocno szczękę, ledwo powstrzymując się od krzyku.

- To, że ona nie czeka - wyjaśnił, kładąc zaraz swoją rękę na ramieniu Cole'a.

Mistrz ziemi poczuł nagle dziwne ciepło na ramieniu, które powoli schodzi do jego zranionego i nadal tkwiącego w podłodze nadgarstka. Zaraz jęknął przeraźliwie z bólu, czując jak rany zaczynają się zrastać pomimo tego, że w jego mięśniach nadal tkwiły potworne druty.

Czarny ninja próbując się wyswobodzić, odruchowo zaczął wierzgać jak rozszalałe zwierze. Szybko jednak pożałował tego wyboru, ponieważ przy jakimkolwiek najmniejszym ruchu, ból w rozrywanych i ponownie zrastających się mięśniach był wręcz nie do wytrzymania. Czuł wręcz jak rany zrastają się i skwierczą w miejscu, gdzie druty przebijały jego skórę, mięśnie oraz liczne żyły. Oddech miał coraz cięższy i nie mógł skupić się na niczym. Potworny ból mu na to nie pozwalał.

- Niezbyt przyjemne, co? - zaśmiał się blondyn, nie odrywając ręki od drżącego ramienia Cole'a.

Zacisnął w dłoni metalowy pręt i zaraz uderzył nim mocno o podłogę.

Cole jęknął ponownie, czując jak druty - choć wprowadzone w lekkie drgania - rozrywają jego nerwy. Blondyn stojący nad nim zaśmiał się szyderczo i ponownie uderzył łomem o podłogę, przez co końcową reakcją łańcuchową jego "zabawki" był głośny krzyk i zaraz Cole padł twarzą na podłogę.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz