Rozdział X

642 44 11
                                    

Cole wyszedł na korytarz, ale nikogo już tam nie zastał i tak, jak powiedziała Rose, darował sobie przepraszanie. Uznał, że zrobi to, kiedy brunetka wróci, kiedy będzie spokojniejsza.

Dziewczyna udała się w głąb lasu. Nie wiedziała w sumie, po co tam zmierzała, może chciała się na czymś wyżyć - najlepiej na jakimś drzewie. Matt cierpliwie podążał za brunetką w milczeniu, jakby przeczuwając, że jakiekolwiek konwersacje były w stanie rozłościć ją bardziej.

Szli już jakieś dobre pół godziny i w końcu dotarli do ciekawego miejsca - według Rose. Stanęli tuż przed jaskinią i rozejrzeli się w około. Po chwili namysłu dziewczyna ruszyła śmiałym krokiem w stronę wnętrza groty skalnej.

- Rose, czy zamierzasz schodzić do jaskini bez żadnego wyposażenia? - zapytał zdumiony robot, zatrzymując się niepewnie przed wejściem.

Dziewczyna machnęła lekceważąco ramionami.

- Tylko się tutaj rozejrzę... - odparła, włączając latarkę i oświetlając sobie drogę. - Idziesz ze mną?

E - bot skierował się nieco wolniejszym i znacznie mniej śmielszym krokiem niż poprzedniczka.

- Zawdzięczam tobie „życie", dlatego muszę chronić twoje w razie zagrożenia... - zaczął po chwili namysłu i podążył za dziewczyną.

Szli przez moment w milczeniu, mijając po drodze stalaktyty, stalagnaty i inne formy kamienne jakie mogą być w jaskiniach. Rose spokojnie stawiała krok po kroku, oświetlając sobie drogę przed sobą.

Matt nagle zatrzymał się, znowu dostając zawieszenia. Powoli zaczynało to drażnić brunetkę. Spojrzenie bota utkwione było w tafli wody i zdawał się być sparaliżowany.

- Znowu? - zapytała znużona.

Robot zastygł, ale dziewczyna wiedziała, że za moment się ocknie. Usiadła na jednej ze skał i oparła łokieć o kolano.

- Trzeba będzie ciebie podreperować... ja się na tym nie znam - odparła dziewczyna po chwili milczenia.

Minęło już dobre pięć minut, a bot się jeszcze nie ocknął. Zniecierpliwiona dziewczyna podeszła do Matta i uderzyła go lekko w głowę, mając nadzieję na to, że stanie się to samo co w pomieszczeniu z komorami bateryjnymi.

Niestety nie zadziałało, co trochę rozdrażniło dziewczynę. Westchnęła ciężko.

- Dobra... spróbuję coś wykombinować - odparła, otwierając jego klapę jak szafkę na klatce piersiowej i brzuchu.

Przed jej oczami pojawił się stos kablów, przycisków, mniejszych kabelków i jeszcze mniejszych przycisków czyli wszystko to, czego dziewczyna nie pojmowała. Rose próbowała mniej więcej ogarnąć, co do czego służy i za co odpowiada, ale niestety nie mogła znaleźć sposobu na to, żeby pomóc Matt'owi.

Robot leżał na ziemi jak sparaliżowany, a brunetka nadal nie mogła rozwikłać, co jest nie tak w budowie robota i co sprawia, że co jakiś czas się on zawiesza. W końcu dziewczyna znalazła coś, co przykuło jej uwagę. Jeden z wsadów od kabelków, był zakrzywiony, co i tak zadziwiło brunetkę. Jakim cudem taki bot przetrwał taką burzę i ma tylko zakrzywiony kabel?

I choć nie wiedziała, na czym polegała usterka i co powinna dokładnie zrobić, zrozumiała, że musi go wymienić, albo sprawić, żeby miał nieprzerwalne połączenie z urządzeniem. To tak jak ze słuchawkami i telefonem, pomyślała, trzeba docisnąć kabel, aby zadziałało. Problem polegał na tym, że nie znajdowała nigdzie niczego odpowiedniego do naprawy. Przeszukała swoje kieszenie i znalazła w nich tylko papierki po cukierkach oraz gumy do żucia. Uznała, że to ostatnie będzie odpowiednim materiałem do tymczasowej naprawy bota. Przeżuła dwie zielone gumy o smaku limonowym i złączyła masą kabel z dojściem. Zaraz po ich mocniejszym złączeniu robot zadrgał i wybudził się z „uśpienia".

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz