Stoję pod budynkiem policji już pół godziny i dalej nie mam pojęcia, co zrobić. Skąd ja wezmę czterysta dolarów?!
- Ile mamy łącznie?- zwróciłam się do Caroline.
- Em, siedemdziesiąt dolców, stary lizak i guma do żucia o smaku truskawkowym.
Przetarłam twarz rękami. Shawn ma już osiemnaście lat, więc spokojnie poniesie karę, ale gdy jest możliwość wypłacenia kaucji, muszę mu pomóc.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do cioci Clo. Przyłożyłam urządzenie do ucha i czekałam, aż odbierze.
-Halo? Ver, miałam właśnie dzwonić, dlaczego was tak długo nie ma.- oświadczyła zaniepokojonym głosem.
- Bo ciociu, jest taka sprawa. Hmm, jakby ci...
- Mów, co znowu narobiliście?- jej ton zmienił się diametralnie na oschły i stanowczy.
- Byliśmy w sklepie i mój były zaczął mnie obrażać i Shawn się wkurzył i go pobił i zabrali go na komisariat i teraz właśnie muszę skombinować trzysta siedemdziesiąt dolarów no chyba, że wlicza się do tego guma truskawkowa.- powiedziałam na jednym tchu.
Kobieta głośno westchnęła, próbując się uspokoić, ale chyba coś jej nie wyszło.
- Co wy sobie wyobrażacie?! Nie wszystkie problemy da się rozwiązać pięścią! Chcecie, żeby traktować was jak odpowiedzialnych i dorosłych, a zachowujecie się jak banda niewychowanych bachorów! Zaraz tam będziemy! Dzwonię po twoich rodziców i nawet nie próbuj mnie prosić, abym tego nie robiła!- wrzasnęła, aż musiałam oddalić telefon od ucha.
Mam przejebane.
Po kilkunastu minutach zauważyłam na parkingu dwa znajome samochody. Rodzice i ich przyjaciele wysiedli z auta, odnajdując mnie wzrokiem. Szybkim krokiem podeszli do mnie, nie zwracając uwagi na stojącą obok mnie Caro.
Uwaga, zaczęło się.
- Czy wy jesteście normalni?!- zaczęła ciocia.
- Nie można was nawet na pięć minut spuścić z oczu!- poparła ją mama.
- Ile wy macie lat?! Osiemnaście czy osiem?!- krzyknął wujek.
A mój tatuś stanął na przeciwko mnie z cwaniackim uśmiechem i potargał mi włosy.
- Pamiętam co to pierwsza miłość. Naprawdę pasujecie do siebie.- zaśmiał się i dołączył do reszty idącej w stronę budynku.
Odwróciłam się w stronę blondynki, która stała za mną, zaciskając usta w wąską linię, aby się nie roześmiać. Chciała coś dodać, ale uciszyłam ją gestem dłoni.
- Nawet. Nic. Nie. Mów.
Cloe pov.
No ja myślałam, że koszmarem jest zamknięcie mojego syna do więzienia! Spojrzałam z przerażeniem na młodą policjantkę i kazałam powtórzyć jej słowa sprzed kilku sekund.
- Ta szczupła, wysoka brunetka, która tu była odwiedziła pani syna i oznajmiła mu, że jest w ciąży. Są piękną parą, gratulacje!
Zachłysnęłam się powietrzem i szybko ruszyłam w stronę mojego synalka podpisującego jakieś papiery.
- Jak ty to sobie wyobrażasz?! Sam zachowujesz się jak dzieciak i w dodatku będziesz miał dziecko! To jest jakaś kpina!- uderzyłam pięścią w stół przed nim.
- Jakie dziecko?- zapytał, nie rozumiejąc.
- Ty się mnie jeszcze pytasz jakie?! TWOJE, do jasnej cholery!
- Ja nie wiem, o co ci chodzi, mamo. Ale ja nie jestem ojcem i przez dłuższy czas nie chcę tego zmieniać.
- Ale podobno Veronica powiedziała, że jest z tobą w ciąży! Że będziecie mieli dziecko!
- Szczura, mamuś. Będziemy mieli szczura.
Mrugnął do mnie i powrócił do podpisywania dokumentów. Ja natomiast opadłam zmęczona na krzesło.
Szczura...
CZYTASZ
You are my friend
Roman pour Adolescents2 część opowiadania "You are my happy". Nie trzeba czytać, ale może być to bardziej niezrozumiałe. Veronica Collins. Odważna, pewna siebie i bezpośrednia 17-latka. Nie da sobie wejść na głowę. Wszyscy jej mówią, że jest taka sama, jak matka. Ale czy...