Caroline pov.
Najszybciej jak potrafiłam dotarłam na miejsce wypadku i szczerze mówiąc strasznie się zdziwiłam. Nic, kurwa? Żadnej policji? Niczego? Co to za kraj w ogóle? Nikogo nie obchodzi ludzkie życie.
Rozejrzałam się wokoło, próbując znaleźć jakąkolwiek kamerę. Kręcę się wokół i na razie nic nie znalazłam. Nagle zatrzymałam się i popatrzyłam naprzeciwko mnie na sklep spożywczy, który miał zamontowaną kamerę. Mam tylko nadzieję, że przynajmniej mi pomogą.
Przeszłam przez jezdnię i po schodkach skierowałam się do sklepu. Otworzyłam drzwi, wchodząc do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nagle zachciało mi się wymiotować, płakać, krzyczeć. Błagam, nie. Tylko nie on.
- Oh, kochanie dawno się nie widzieliśmy.- usłyszałam znajomy głos, przez który miałam ochotę się rozryczeć.
- Daruj sobie, Brandon. Nienawidzę cię i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.- wysyczałam.
- Po tym jak było nam dobrze?- zaśmiał się.
- Chciałeś powiedzieć:po tym jak mnie zgwałciłeś?- po moim policzku spłynęła łza na to odrażające wspomnienie.
- Doskonale wiesz, że tego nie pamiętam. Byłem kompletnie zjarany. Nigdy i nikomu nie zrobiłbym tego na trzeźwo.- spojrzał mi prosto w oczy, okazując skruchę, na co prychnęłam.- Ty płaczesz?- złapał mnie delikatnie za nadgarstek. Szybko wyrwałam się z jego uścisku.
- Brandon, ja cię proszę...Nie, nie proszę. Ja cię błagam, w tej chwili daj mi spokój, mam coś bardzo ważnego do załatwienia.
- Co takiego? Proszę, pozwól mi dać sobie pomóc. Chcę odkupić wszystkie swoje winy, jakie wyrządziłem tobie i Ver.- powiedział ze bólem w oczach.
- Czy ty myślisz, że przez to wszystko co zrobiłeś, ja ci to wybaczę?
- Nie, na pewno mi nie wybaczysz. Ale chcę ci pomóc.
Nie powinnam się zgadzać, ale z drugiej strony, jeśli trzeba będzie komuś przywalić, to niestety ja nie jestem dobrym przeciwnikiem.
- Okej. Sprawa jest taka, tutaj na przejściu ktoś potrącił Ver...- zaczęłam mówić, jednak on mi przerwał.
- Co?! Jak to?! Co z nią jest?!- zaniepokoił się.
- Przechodzi operację. Ma pękniętą czaszkę. Musi zapaść w śpiączkę, dopiero wtedy wszystko będzie wiadomo. A teraz muszę zdobyć nagranie z monitoringu, bo według mnie ktoś przejechał mnie z premedytacją.- streścilam wszystko najlepiej jak potrafiłam.
- Kurwa.- westchnął.- No to się porobiło. Idziemy?- kiwnął w stronę kasjerki, przyglądającej się nam z zaciekawieniem.
Podeszliśmy do sklepowej lady i powiedzieliśmy kobiecie o zaistniałej sytuacji. Starsza brunetka szczerze martwiąca się o stan mojej przyjaciółki, postanowiła lekko nagiąć zasady ją obowiązujące i zaprowadziła nas na zaplecze.
Tam, klikając coś na klawiaturze komputera, zobaczyliśmy całe zajście. Ponownie się rozpłakałam widząc to, co się stało z Veronicą. Jedynie co widzę to srebrny samochód, wcale nie widać twarzy.
- Przepraszam czy może pani na chwilkę cofnąć i zatrzymać?!-nagle powiedział głośno chłopak.
- Jasne.
Po wykonaniu prośby Brandona, sprzedawczyni pokiwala z uznaniem głową.
- Jesteś bardzo spostrzegawczy.
Zmrużyłam oczy, próbując dopatrzec się czegokolwiek.
Co oni tam zobaczyli, do cholery?
- Caroline, kto ma taki tatuaż? Znasz tą osobę?- spytał brunet, wskazując palcem na widok ręki na kierownicy z tatuażem róży od nadgarstka do przedramienia.
Chwilę pomyślałam i dostałam olśnienia.
- Zabiję tę sukę własnymi rękami, przysięgam.- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Wiesz, kto to?- zapytał, idąc za mną, bo wyszłam z zaplecza, wyciągając telefon z torby.
Nie odpowiadając na pytanie zadane przez Brandona, szybko wystukałam wiadomość.
Do: Shawn
Podaj mi adres tej całej Suzanne.
- Jesteś samochodem?- zwróciłam się do chłopaka.
W tym samym czasie dostałam wiadomość od Shawna.
- Tak, a co?
Pokazałam mu wyświetlacz mojego telefonu.
- Jedziemy tam. Teraz. Wiesz gdzie to jest?
- Jasne, chodź.- uśmiechnął się smutno i wyjął kluczyki z kieszeni.
Wyszliśmy ze sklepu, kierując się na pobliski parking. W końcu znaleźliśmy się przy czarnym mercedesie Brandona. Chłopak otworzył samochód, do którego wsiedlismy. Bez słowa, odpalił auto i zaczęliśmy kierować się w stronę podanego adresu.
Ciężko mi to przyznać, ale jednak cieszę się, że go spotkałam. Był chyba jedyną osobą, która w tej obecnej sytuacji mogła mi pomóc. Na pewno nie Austin, który jest zwykłym, zazdrosnym chujem. Zakochał się w Ver, lecz ona go odrzuciła. Dlatego zerwał całą naszą znajomość.
Boję się tylko jednego. Że oprócz Suzanne, mogę również spotkać tam jego...

CZYTASZ
You are my friend
Novela Juvenil2 część opowiadania "You are my happy". Nie trzeba czytać, ale może być to bardziej niezrozumiałe. Veronica Collins. Odważna, pewna siebie i bezpośrednia 17-latka. Nie da sobie wejść na głowę. Wszyscy jej mówią, że jest taka sama, jak matka. Ale czy...