Ok, to lecim dalej. Tym razem rozdział wyszedł mi ciut dłuższy, ale mam nadzieję, że nie gorszy :)
**************************************
Minęły cztery lata od dnia kiedy Sasuke wreszcie wyrwał się spod jarzma kolorowych sukienek i tony makijażu na twarzy. Teraz miał już dwadzieścia wiosen na karku i wreszcie czuł się prawdziwym mężczyzną. Kakashi wiele go przez ten czas nauczył. Uchiha nie mógł powiedzieć, że był to łatwy okres, bo Łowca był naprawdę wymagający, ale to dzięki niemu stał się mistrzem miecza, z którym trzeba było się liczyć. Sam Sasuke szczerze polubił siwowłosego mężczyznę mimo, że czasami miał szczerą ochotę zatłuc go przy użyciu jego ulubionej powieści - ,,Lody na deszczu". Bóg jeden raczy wiedzieć o jakiej miłości opowiadała ta książka, ale na półce Kakashiego zajmowała honorowe miejsce, między ,,Według wskazań lekarza" a ,,Skoro jest się kowbojem...".
Ale nie o upodobaniach czytelniczych Łowcy miała być mowa. Właśnie dzisiaj Sasuke miał przejąć obowiązki dowódcy osobistej straży księcia Naruto. Czarnowłosemu nigdy nie udało się spotkać dziedzica tronu Konohy, ale z tego co słyszał chłopak był bardzo serdeczną osobą. Chociaż jak zapewniał Łowca zapewnienie mu ochrony nie będzie należało do najłatwiejszych zadań, bo wiecznie roztrzepany młodzieniec w ogóle nie przejmował się czyhającymi na niego zagrożeniami.
Właśnie dlatego Sasuke zastanawiał się czy podoła powierzonym mu obowiązkom. Tym bardziej, że ostatnio nie tylko wewnętrzni wrogowie mogli planować zamach na przyszłego władcę. Istniało przecież jeszcze Akatsuki. Organizacja, której celów póki co nikt nie poznał, ale pewne było, że chcą wywołać jakiś konflikt międzynarodowy atakując wysoko postawione osoby. Choć co do ich metod Uchiha miał spore zastrzeżenia, a co do skuteczności jeszcze większe wątpliwości. Do dziś wspominał jak w pewnym podrzędnym barze opowiadano o nieudanym zamachu na lorda Hyuga, w którym poległ sam niedoszły morderca, niejaki Deidara. Ale w zasadzie czego się spodziewał wysyłając ładunki wybuchowe kurierem i nie uzupełniając właściwie dokumentów? Wspomniany członek Akatsuki najzwyczajniej w świecie źle wpisał adres doręczenia przesyłki, a kiedy posłaniec zwrócił paczkę do adresata odszedł z tego świata z wielkim ,,BUM!". Sasuke aż pokiwał głową zrezygnowany. Jeśli wszyscy w tej organizacji są tacy to nie powinni stanowić zagrożenia.
- Gotowy do drogi, Sasko? - wyrwał go z zamyślenia Kakashi, który nie czekając nawet na odpowiedź dosiadł wierzchowca i ruszył w kierunku stolicy Konohy.
Książę Naruto tymczasem po raz kolejny wymknął się swojemu nauczycielowi Iruce tylko po to, żeby ominąć lekcję historii. Chłopak szczerze nie znosił uczyć się o tych wszystkich, dawno zakopanych w ziemi wodzach i władcach, wolał wyładować energię podczas lekcji szermierki lub łucznictwa. Chociaż póki co nie mógł się szczycić żadnymi szczególnymi umiejętnościami w tym kierunku. Jego największym, jak do tej pory, osiągnięciem było pokonanie pewnego gada imieniem Orochimaru, niestety wtedy to element zaskoczenia zdecydował o jego zwycięstwie.
Naruto ukrył się w jednej z pałacowych wież wspominając jak cztery lata temu spotkał miłość swego życia. Najpiękniejszą kobietę, jaka stąpała po tym świecie. Niewiastę o hebanowych włosach, oczach niczym węgle, cerze białej niczym śnieg i ustach czerwonych jak krew. Śnieżka. Nie potrafił jej inaczej nazywać, choć jej prawdziwego imienia nie dane było mu poznać. Wściekła ucieczką dziewczyny królowa nie chciała mu udzielić żadnych informacji o swojej młodszej córce, a rejestry królewskie milczały o istnieniu jakiejkolwiek kobiety w rodzinie Uchiha poza samą królową. Co ciekawe według akt powinna mieć dwóch synów, ale kiedy o to pytał każdy obecny tylko spoglądał na niego jak na debila i nie raczył udzielić żadnych wyjaśnień.
Cóż wracając do samego spotkania, nie można mieć wątpliwości, że sposób w jaki poznał dziewczynę był dość nietypowy... Żeby nie powiedzieć dziwny. W końcu wykorzystała go aby uciec przed świeżo poślubionym mężem. Swoją drogą, cała ta afera o mało nie doprowadziła do wojny, kiedy to przez niego ważność małżeństwa hrabiego Orochimaru i księżniczki Uchiha zawisła na włosku. Sprawy wcale nie ułatwiał fakt, że mimo poszukiwań, przez te cztery lata słuch o dziewczynie zaginął i nikt nie potrafił jej odnaleźć. Jednak, jego ojcu jakoś udało się zażegnać spory między państwami, a teraz kiedy na tronie, zamiast chwilowo niedysponowanej królowej, siedział książę Itachi można powiedzieć, że ich państwa nawiązywały współpracę.
CZYTASZ
,,Królewna" Saska
ФанфикTaka mała wariacja z wykorzystaniem motywów z klasycznych baśni. Z założenia ma być lekkie i czasami zabawne, ale czy wyszło... (Fragment: - ,,Cera biała jak śnieg, usta czerwone niczym krew i włosy czarne jak heban..." Jasne, kurwa! - warknął chłop...