Rozdział 19

959 121 126
                                    

W pierwszych słowach chciałam ogromnie podziękować @SeiketsuNeko za ślicznego Naru, którego ostatnio dla mnie stworzyła oraz @MrsUzuchiha dzięki, której mamy piękną Saskę w mediach. Jesteście kochane :*

Jakie to miłe uczucie, kiedy się dowiaduję, że przywiązaliście się do tej historii i że o mnie pamiętacie :* Poczułam się taka doceniona ;) I właśnie w związku z tym dziś od razu po odebraniu komputera z serwisu uznałam, że napiszę kolejny rozdział tym bardziej, iż pomysł na niego prześladował mnie już jak kończyłam poprzedni :P

Także tradycyjnie: Miłej lektury:

**********************************

Naruto nie rozumiał. Znowu, kurwa, nie rozumiał! I przez to miał ochotę roznieść wszystko, co tylko wpadłoby mu w ręce. Zamiast tego jednak spojrzał na Jiraiyę mrożącym krew w żyłach wzrokiem.

- To może będziesz tak miły i mi wytłumaczysz o co chodzi? – wysyczał starając się nie trząść ze złości. Ta dwójka ponownie robiła coś za jego plecami, ale to puściłby im płazem, zresztą jak zawsze kiedy Jiraiya miewał głupie pomysły. Ale teraz chodziło o Sasuke, musiał więc dowiedzieć się jak najwięcej żeby móc go znaleźć i sprowadzić.

Zboczony Pustelnik przez chwilę milczał analizując sytuację i przyglądając się wściekłemu Naruto. Musiał przyznać, że był to widok niezwykły. Chłopak zawsze był porywczy i nieraz odpowiadał niewybrednymi komentarzami na nie pasujące mu uwagi, ale w takim stanie go jeszcze nigdy nie widział. Ogólnie mało kto był w stanie tak naprawdę go zezłościć, bo przepychanek słownych i nerwowego machania mieczem bez chęci zranienia kogokolwiek, za złość Jiraiya nie uważał. A teraz Naruto wyglądał jakby był w stanie w pojedynkę roznieść oddział wojska jeśli zaraz się wszystkiego nie dowie. Tyle tylko, że Zboczony Pustelnik nie mógł mu wszystkiego powiedzieć. Było za późno na wprowadzenie zmian w jego planie. No przynajmniej nie mógł żadnych sensownych tak na szybko wymyślić... A wszystko przez Kakashiego! Jakby nie mógł się wstrzymać z tymi jego nauczycielskimi wyrazami troski, myślał zaciskając lekko pięści. Ale cóż trzeba grać kartami jakie się ma.

- Sasuke mówił, że pojedzie do Yugakure – zaczął powoli ważąc słowa i obserwując reakcję księcia Konohy – Nie spodziewałem się, że wyruszy tak szybko. Do tego całego castingu zostało jeszcze kilka dni...

- Dlaczego, w ogóle, się tam wybiera? – odezwał się Naruto, chociaż Jiraiya po tonie jakim wypowiedział to pytanie nie potrafił do końca stwierdzić czy oczekuje na nie odpowiedzi, czy raczej tylko głośno się zastanawia.

- Obiecał Minato – odparł jednak po chwili Jiraiya, a kiedy Uzumaki zwrócił na niego pytające spojrzenie uznał, że może faktycznie warto kontynuować – Sasuke zobowiązał się zająć się Hidanem kiedy opuszczał twoją straż. Chyba chciał w jakiś sposób zrekompensować zamieszanie z jego odejściem i pojawieniem się Kisame...

- Więc to moja wina – szepnął Uzumaki w momencie odwracając się i chcąc ruszyć za Kakashim, który już chwilę temu zniknął w plątaninie zamkowych korytarzy.

- Naruto – zaczął niepewnie Jiraiya zatrzymując księcia w miejscu – Dowiedziałem się, że Hidan należy do Akatsuki. Nie powinieneś...

- Nic mnie nie obchodzi co powinienem! Znajdę Sasuke! – warknął i puścił się biegiem w stronę gabinetu jego ojca.

Czuł, że w głowie już mu huczy od tego wszystkiego. Dopiero co udało mu się rozmówić z Orochimaru i jakimś cudem nie wywołać przy okazji wojny. Ledwie co zdał sobie sprawę z tego, że Sasuke jest dla niego naprawdę ważny, a ten już był w niebezpieczeństwie. I to przez niego! Gdyby wtedy się tak nie uniósł, gdyby porozmawiali spokojniej może Uchiha byłby teraz w Konoha, a nie na jakiejś samotnej misji przeciwko Akatsuki. Zacisnął zęby i przyspieszył. Nie zwracał uwagi na nic. No przynajmniej do chwili jak poczuł, że na kogoś wpada. Ledwie udało mu się zachować równowagę i uchronić przed upadkiem osobę przed nim. Spojrzał w pośpiechu na to kogo o mało nie przewrócił i stwierdził, że nigdy wcześniej się nie spotkali. Delikatnie rysy, czarne, długie włosy i ciemnobrązowe oczy nieznajomego przypominały mu lekko Sasuke sprzed czterech lat. Musiał przyznać, że ostatnio wszystko przypominało mu tylko Uchihę. Szybko ocenił, że uroda chłopaka przed nim jednak znacznie różni się od tej Sasuke, który w ciągu ostatnich lat zdecydowanie zmężniał, a jego rysy nabrały ostrości. Teraz już nikt nie pomyliłby go z kobietą. W jakiś sposób to również podobało się Naruto...

,,Królewna" SaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz