Rozdział 27

937 97 227
                                    

Tak jakby trochę mnie nie było, heh :) Wybaczcie. Miałam mieć tyle wolnego czasu we wakacje, a zupełnie nic z tego nie wyszło... Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie. Obiecuję poprawę, choc nie gwarantuję, że nastąpi ona od razu...

Przy okazji chciałam was od razu prosić żebyście mi wytknęli jeśli coś z tym rozdziałem jest nie tak. Od tak dawna nie pisałam nic w tym klimacie, że sama już nie jestem pewna czy ten tekst się do czegoś nadaje...

A i jeszcze jedno! (Za długo mnie nie było i teraz mam tyle do powiedzenia :P) chciałam ogromnie podziękować @ChidoriSensei za cudowny art przygotowany do Saski. Wiedz, że zajmuje specjalne miejsce u mnie na komputerze, ale pozwolę sobie go wstawić wtedy, gdy rozdział będzie do niego odpowiedniejszy, a myślę, że to już niedługo ;)

******************************

Plotki. Siła zamknięta w słowach. Potęga, która potrafi wprowadzić w królestwie chaos równie wielki co najazd nieprzyjaciela, a autorytet jego władcy zniszczyć niczym domek z kart. Naruto doskonale pamiętał jak Iruka za młodu wiecznie suszył mu głowę, że ma zachowywać się tak, aby nie dawać nikomu powodów do pomówień, bo od tego już tylko krok do zachwiania zaufania jakie pokładali w nim poddani. I książę naprawdę starał się do tej rady stosować. Może nie zawsze mu to wychodziło, bo przez własne roztargnienie, porywczy charakter i lekkie problemy z usiedzeniem na miejscu zdarzało mu się narazić na kpiny mieszkańców zamku. Równoważył to jednak troską o poddanych więc nikt nigdy nie powiedział na niego złego słowa. Problemem było to, że tym razem, mimo że krążąca po zamku plotka dotyczyła jego, to on sam z jej powstaniem nie miał nic wspólnego.

Nie miał najmniejszego pojęcia jak w ogóle pogłoski o tym, że miałby brać ślub z Temari opuściły królewski gabinet, ale rozniosły się po zamku z prędkością światła i w ciągu zaledwie kilku godzin stały się naczelnym tematem wszystkich rozmów w zamku. Były jednocześnie powodem jego niesłabnącej irytacji, która w każdej chwili mogła doprowadzić do wybuchu. A wtedy już naprawdę wszyscy mieliby o czym gadać...

Poniekąd najgorsze było dla niego to, że jego poddani darzyli go szczerą sympatią i nie krępowali się tego okazywać. Nigdy wcześniej przez głowę mu nie przeszło, iż może mu to przeszkadzać, ale to jak wszyscy po kolei składali życzenia z okazji zbliżającego się ślubu... No wkurwiało go to i tyle.

- Książę! Dobre nowiny już do nas dotarły. Wiedz, że Sharingan cieszy się  w równym stopniu co Konoha z twego ożenku. Zwłaszcza, że tym razem księżniczka jest jakby mniej wybrakowana niż poprzednia wybranka twego serca – usłyszał od Kisame, gdy ten tylko go zauważył. Rycerz uśmiechał się przy tym głupio zupełnie jakby sam do końca nie wiedział czy gratuluje mu szczerze, czy jednak chce z niego zakpić.

- Kisame, kurw... - chciał powiedzieć zdecydowanie więcej i to głównie bardzo niecenzuralnych słów, za które później Iruka kazałby mu przepraszać, bo przecież przyszłemu królowi nie wypada wyrażać się w taki sposób, ale powstrzymała go przed tym ręka, która jak gdyby nigdy nic zamknęła mu usta.

- Młocie, zachowuj się – syknął mu do ucha Sasuke, a jego ciepły oddech musnął je przy tym tak, że Naruto w jednej chwili zapomniał jakich to konkretnie wyzwisk miał użyć na Kisame. - Twój ojciec powiedział, że zajmie się odkręceniem tego zamieszania w zamku, więc trochę cierpliwości.

Cierpliwości. Książę słysząc to tylko prychnął. Cierpliwość była akurat tym czego od początku tej całej afery mu brakowało. A trwało to zaledwie od kilku godzin, co by było gdyby miał się tak męczyć cały czas , bo Sasuke nie przekonałby jego matki do zmiany zdania? Wolał się nawet nad tym nie zastanawiać.

,,Królewna" SaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz