Iii... Mamy nowy rozdział :) Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki. Z każdego cieszę się jak głupia (chyba zbyt dosłownie), bo w życiu bym nie pomyślała, że komukolwiek spodoba się to co piszę. W końcu miało jak zwykle wylądować w koszu... I jeszcze śmieszą was moje żarty... *autorka odleciała w samozachwyt*
Dobra, dość tego gadania (chociaż dzisiaj mam tak dobry humor, że mogłabym tu cały referat jeszcze wcisnąć :P)
***********************************
Sasuke stał oparty o ścianę gabinetu króla ze skrzyżowanymi na piersi rękoma i przyglądał się jak nauczyciel, imieniem Iruka, wyprowadza ciągle złorzeczącego mu młodego księcia. Skrzywił się słysząc jak blondyn po raz kolejny nazywa go Draniem. Chyba nie całkiem tak wyobrażał sobie ponowne spotkanie ze swoim ,,wybawcą". Ale jak je sobie w zasadzie wyobrażał? Hn. Sam nie miał zielonego pojęcia.
Do chłopaka jakoś ciągle nie docierało, że osoba, która wybawiła go od zostania łóżkową zabawką hrabiego Orochimaru, jest w rzeczywistości tylko rozwrzeszczanym dzieciakiem. Prawda była taka, że kiedy zwiewał w popłochu z komnaty, gdzie miała się odbyć jego noc poślubna, nawet nie przyjrzał się osobie, która mu wtedy pomogła. Jedyne co udało mu się zapamiętać to niewiarygodnie błękitne oczy i to z całą pewnością były oczy należące do dziedzica Konohy. Miał ochotę się roześmiać na samą myśl o tym, że z opresji wyratował go wtedy zaledwie czternastoletni chłopiec, który teraz nawet nie jest w stanie go rozpoznać. Chociaż nie, to mu akurat wcale nie przeszkadzało. Wolał sobie nawet nie wyobrażać miny Króla Minato gdyby jego syn nagle oznajmił, że na czele jego straży od dzisiaj stanie królewna, którą uratował kilka lat temu. Jakoś podświadomie w tej chwili przypomniały mu się również bajki, które kiedyś czytała mu matka, o tym jak książę zaraz po wybawieniu dziewczyny z opresji zakochuje się i oświadcza się jej. Ciekawe jaka byłaby reakcja władcy Konohy gdyby teraz Naruto padł przed nim na kolana prosząc o rękę?
Szybko otrząsnął się z absurdalnych wyobrażeń. W końcu nie po to tutaj przybył. Błąd! Przecież on nie szukał w ogóle kandydata na męża... Tfu! Kandydatki na żonę nie szukał! Przez tego zboczeńca Orochimaru czasami wszystko mu się mieszało. Mniejsza. Wracając do tematu. Był tutaj żeby dotrzymać złożonej tamtego dnia obietnicy. Doskonale pamiętał, że dał słowo chłopakowi, który wtedy mu pomógł, że się odwdzięczy i właśnie teraz przyszedł na to czas.
- W kolejce do tronu są jeszcze Karin, pochodząca z rodziny mojej żony oraz Naoki, najstarszy syn mojego kuzyna. Naruto oczywiście ma pierwszeństwo, ale jeśli coś by mu się stało, wtedy... - głos króla Minato, który silił się na rzeczowy ton, chociaż dało się wyczuć u niego zdenerwowanie, wyrwał Sasuke z rozmyślań.
- Właśnie dlatego tu jesteś Sasuke - wtrącił Kakashi widząc, że władcy, będącemu jednocześnie jego bliskim przyjacielem, nie jest łatwo mówić nawet hipotetycznie o możliwości straty jedynego dziecka - Za niespełna pół roku, w dniu dziewiętnastych urodzin, Naruto oficjalnie zostanie naznaczony na następcę tronu, a kiedy osiągnie dwudziesty rok życia zostanie królem. I właśnie przez to konieczne jest wzmocnienie jego ochrony. W ciągu ostatnich trzech miesięcy doszło już do dwóch, dość poważnych incydentów zagrażających jego życiu dlatego nie możemy go zostawić samemu sobie...
- To Młotek - szepnął Sasuke do Kakashiego licząc na to, że król go nie usłyszy - On sam się zabije przed koronacją i ja nic na to nie poradzę. Nie mam zamiaru robić za niańkę - dodał wskazując przez okno na księcia, który chwilę temu pojawił się na dziedzińcu. Teraz blondyn bawił się w ganianego z jakimiś dzieciakami śmiejąc się na cały głos i co chwila wywracając, zupełnie jakby się gubił we własnych nogach.

CZYTASZ
,,Królewna" Saska
FanfictionTaka mała wariacja z wykorzystaniem motywów z klasycznych baśni. Z założenia ma być lekkie i czasami zabawne, ale czy wyszło... (Fragment: - ,,Cera biała jak śnieg, usta czerwone niczym krew i włosy czarne jak heban..." Jasne, kurwa! - warknął chłop...