Rozdział 28

807 85 234
                                    

,,Życie nie jest czymś, co można w pełni kontrolować, ale członkowie rodziny królewskiej nie odpowiadają tylko za siebie, a przede wszystkim za swoich poddanych... Dlatego muszą umieć nad nim przynajmniej częściowo zapanować. W przeciwnym wypadku wszystko posypie się niczym domek z kart..."

Sasuke doskonale pamiętał jak usłyszał te słowa od swojego ojca. Miał wtedy zaledwie sześć lat, ale wyryły mu się one w pamięci prawdopodobnie bardziej niż wszystkie nauki jakie później pobierał. Dlatego właśnie teraz zaczynał się zastanawiać jak mógł dopuścić do tego, że stracił kontrolę aż do tego stopnia? Kiedy właściwie nastąpił ten moment, w którym cudem wywalczone przez niego okruchy stabilizacji wymknęły mu się z rąk?

Może to zaczęło dziać się już wtedy gdy po raz pierwszy zgodził się założyć sukienkę i udawać kobietę, aby załagodzić napad histerii jego matki? Albo tego dnia, gdy Orochimaru pojawił się na zamku w Sharingan? Czy to już wtedy jego życie zmierzało do punktu, w którym to będzie szantażowany przez zupełnie nieznaną mu osobę? Czy to już wtedy pojawiały się pierwsze oznaki tego, iż któregoś dnia doprowadzi do tego, że nie jedno, a dwa królestwa zachwieją się w posadach? Najpewniej tak. W końcu to od tego wszystko się zaczęło... Gdyby nie tamte wydarzenia nigdy nie spotkałby Naruto. Gdyby nie spotkał Naruto, nie uciekłby też do Kakashiego. Gdyby nie uciekł do Kakashiego, prawdopodobnie nie zająłby miejsca w straży księcia Konohy. A gdyby nie objął tego stanowiska Naruto nigdy by...

- Zakładam, że zależy wam na utrzymaniu w tajemnicy takich rewelacji, co? – przebiegły uśmiech nie schodził z twarzy nieznajomego, a jego oczy błyszczały nieskrywaną radością sprawiając jednocześnie, że Sasuke miał przemożną ochotę sprawdzić na nim skuteczność zabiegu lobotomii.

- Czego oczekujesz w zamian za milczenie? – zapytał jak gdyby nigdy nic Jiraiya. Sasuke zaś zmierzył podejrzliwym wzrokiem rycerza Konohy. Wyglądał na bardzo opanowanego, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że to przez niego znajdują się w takiej, a nie innej sytuacji... Albo i nie przez niego...

Ale może należałoby cofnąć się do momentu, który to doprowadził Sasuke do miejsca w którym obecnie się znajdował, aby być w stanie ocenić kto rzeczywiście miał większy udział w zburzeniu harmonii w życiu księcia Sharingan. Czy był to rzeczywiście Jiriayia? Albo jednak Naruto? Czy może sam Uchiha...

Wróćmy więc do momentu, kiedy Sasuke obiecał wyjaśnić swoim podwładnym, że Naruto jednak nie zostanie w najbliższym czasie wątpliwie szczęśliwym małżonkiem księżniczki Suny.

Sasuke wszedł wtedy do komnaty gdzie rezydowali jego podwładni i dosłownie stanął jak wryty. To co tam ujrzał przekroczyło bowiem jego wyobrażenia o ludzkiej głupocie. A trzeba przyznać, że jego wyobraźnia pod tym względem była naprawdę wybujała, w końcu miał taką a nie inną matkę, takiego a nie innego brata, takich a nie innych współpracowników... Zamknął ostrożnie drzwi, tak aby nikt go nie spostrzegł. Zamrugał kilkukrotnie, jednak to co ujrzał nie chciało opuścić jego głowy. Nie miał więc wyboru. Otworzył drzwi ponownie i wkroczył do... cóż, dla niego najlepszym określeniem było cyrku...

Od samego początku uważał, że jego współpraca z tymi ludźmi nie może być łatwa, a teraz? Teraz to on zaczynał sądzić, że w porównaniu z tym co ci ludzie odwalali nawet pomysł Jiraiyi z wykorzystaniem castingu Hidana do pogodzenia go z Naruto miał ręce i nogi. Bo co Uchiha miał myśleć o swoich podkomendnych pląsających w rytm jakiegoś kiepskiego walca i co chwilę gubiących się we własnych nogach? Co miał sądzić o Lee, który w którymś momencie zamienił tańczenie, choć tak po prawdzie to można było nazwać co najwyżej usiłowaniem, na chodzenie na rękach? Co miał myśleć o Saiu zagrzebanym w jakiś podręcznikach i co chwilę rzucającym cytatem z gatunku ,,w walcu trzeba mieć pośladki z przodu, a nie z tyłu"? I wreszcie co miał sądzić o Kibie, który pokracznie stawiał kolejne kroki trzymając swojego psa Akamaru za przednie łapy?

,,Królewna" SaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz