Chciałam wam wszystkim złożyć życzenia świąteczne :) Radosnej Wielkanocy, smacznej święconki, mokrego dyngusa itd. itd. (nie jestem w tym dobra) A rozdział tak w ramach prezentu od zająca wielkanocnego ;)
Miłej lektury:
**************************
Naruto przekroczył próg jadalni w podłym humorze. W zasadzie, jego nastrój był taki niezmiennie od wczorajszego wieczora, a nic nie zapowiadało poprawy w najbliższym czasie. Spojrzał kątem oka na idącego obok niego Kisame. Wyprostowany, poważny, przez całą drogę się do niego nie odezwał. Przy Itachim wydawał się taki wyluzowany i skory do żartów, jakby był zupełnie inną osobą. Wypuścił ciężko powietrze wchodząc do jadalni gdzie spodziewał się kolejnych problemów.
Rozglądanie się za narzeczoną? Po co mu to? Wiedział jaki system rządów jest sprawowany w Konoha i co się z tym wiązało. Musiał się ożenić. I to najlepiej zaraz po koronacji. Tyle tylko, że do wczoraj optymistycznie zakładał, że do tego czasu znajdzie księżniczkę Sharingan, jakimś cudem unieważni jej małżeństwo z Orochimaru i sam się jej oświadczy. A teraz? Już widział siebie klęczącego przed Sasuke z pierścionkiem i proszącego go o rękę. Pewnie nie dość, że zwyzywałby go od Młotków, to jeszcze wpakowałbym Chidori między żebra. Aż parsknął śmiechem wyobrażając to sobie. Romantyzm najwyższej klasy.
- Naruto? – zapytała go matka. Ten nagły wybuch śmiechu mógł u jej syna oznaczać tylko jedno, że wymyślił coś aby uniknąć lekcji tańca – Coś się stało?
- Nie... - odparł ciągle się śmiejąc i zanim zdążył się zastanowić dodał – Po prostu sobie wyobraziłem jak oświadczę się Sasu... Śnieżce znaczy.
- Co?! Odbiło ci?! – Kisame w jednej chwili zapomniał o właściwym zachowaniu i nawet o tytułach. Naruto poinformował już wcześniej Itachiego, który z kolei wszystko przekazał jemu, że para królewska ciągle nie wie o tym, iż księżniczka Uchiha to tak naprawdę Sasuke. Dlatego jego matka nie zdawała sobie z niczego sprawy, ale nie on. Bo przecież książę Konohy właśnie powiedział, że wyobrażał sobie jak mu się oświadczy, nie? No może i Kisame szczególnie bystry nie był, ale słuch miał doskonały.
- Oj jednak się do mnie odezwałeś jak do człowieka – odparł książę – Jak miło. I nie stresuj się, jestem całkiem zdrowy na umyśle, dlatego zastanawiam się jaki kamień w pierścionku pasowałby najbardziej – dodał puszczając mu oczko chcąc kontynuować żart, dzięki któremu Kisame na chwilę stracił maskę wzorowego rycerza.
- Nie możesz! Przecież on...a... ona... - Hoshigaki spojrzał na niego błagalnie nie wiedząc jak samemu z tego wybrnąć.
- A kto mi zabroni? – zapytał zadziornie Naruto doskonale się bawiąc, tym bardziej, że widział jak jego matka załamana jego niepoważnym zachowaniem machnęła póki co ręką na jego lekcję i wyszła zabierając ze sobą Ebisu – Myślisz, że zgodzi się założyć jeszcze raz suknię ślubną? Chyba głupio by wyglądało gdybym to ja w niej wystąpił... W końcu będę królem, coś takiego mi nie przystoi...
- On cię zabije, jeśli mu to powiesz – oznajmił pewny swego Kisame.
- Jeśli tak, to dlaczego zgodził się wyjść za Orochimaru? Tego Itachi mi nie wyjaśnił, więc może ty byłbyś tak łaskawy i to zrobił? – zapytał w ułamku sekundy poważniejąc.
Na początku chciał tylko żartami przekonać Hohigakiego żeby traktował go z mniejszym dystansem, ale skoro ta rozmowa tak się potoczyła, to nie mógł z tego nie skorzystać. Wiedział już, że królowa Sharingan po śmierci męża załamała się i popadła w obłęd, czego skutkiem było zmuszenie młodszego syna do udawania księżniczki. Nie miał jednak pojęcia jak to wszystko mogło zajść tak daleko...
CZYTASZ
,,Królewna" Saska
FanfictionTaka mała wariacja z wykorzystaniem motywów z klasycznych baśni. Z założenia ma być lekkie i czasami zabawne, ale czy wyszło... (Fragment: - ,,Cera biała jak śnieg, usta czerwone niczym krew i włosy czarne jak heban..." Jasne, kurwa! - warknął chłop...