Chapter 4.

10.7K 483 30
                                    

Orlando,

Floryda, USA.

Alison obróciła się w stronę ścieżki prowadzącej do wyjścia. Przeszła kilka kroków i poczuła za sobą czyjąś obecność. Po zapachu poznała, że był to wysoki brunet. Kobieta lekko się spięła, kontynuując marsz. Jej szpilki głośno stukały o kostkę brukową, z której była ułożona alejka. W pewnej chwili obcas wszedł jej pomiędzy kostkę. Kobieta straciła równowagę i upadła.

- Ajjjjjjjj! Moja kostka!- krzyknęła. Poczuła przeszywający ból w stopie.

- Ten chodnik nie jest przystosowany do chodzenia w szpilkach- rzucił szyderczo Brooks.

- Bujaj się!- syknęła brunetka i spróbowała wstać- Aaa, boli!

- Daj, pomogę Ci wstać- zaoferował Sharp, podając jej dłoń.

- Obejdzie się.

- Ta, jasne. Zwłaszcza, że nie możesz stanąć na nogę.

-Kto by pomyślał, że jesteście tacy uczynni?- ironizowała kobieta.

- Ja nie jestem taki cierpliwy jak Pain. Nie będziesz kpić- mówił Sharp, a jego oczy stały się czarne. Kobieta poczuła dreszcz strachu i nie miała odwagi nic więcej powiedzieć. Opuściła wzrok i nie odezwała się ani słowem- Idziemy.

- D...dobrze- wyszeptała Alison.

- Bardzo Cię boli?

- Tak, nie mogę do góry zgiąć stopy.

- Nie dasz rady jechać samochodem. Weź taksówkę- mówił brunet.

- Wykluczone. Potrzebuję samochodu. Przyjaciółka nie ma auta, a mieszka ze mną- mówiła Drake. Czuła, że nabawiła się poważnego urazu, a stopa jest i kiepskim stanie.

- Dobra, odwiozę Cię.

- Nie trzeba.

- Magnus urwał by mi jaja jakby coś Ci się stało. Nie dyskutuj ze mną- nakazał władczo Sharp.

- W porządku. Niech będzie.

Alison z pomocą Sharpa wsiadła do samochodu. Brunet zajął miejsce na siedzeniu kierowcy i rzucił jej pełne ognia spojrzenie:

- Kluczyki- Brooks wystawił dłoń w kierunku Alison.

- Proszę- powiedziała Drake, wyciągając je z torebki.

Sharp włożył kluczyki do stacyjki i odpalił auto. Po chwili samochód ruszył z miejsca, kierując się w stronę mieszkania Alison. W mieście było dużo samochodów, godzina szczytu w Orlando była uciążliwa. Wiele osób wracało z pracy. Jazda dłużyła się, a kobieta odczuwała co raz większy ból. W pewnej chwili z oczu poleciały jej łzy. Ból był nie do zniesienia.

- Co jest?- zapytał chłodno Brooks.

- Strasznie mnie boli stopa- szeptała przez łzy.

- Bez przesady, to tylko zwykłe skręc....- mówił mężczyzna, lecz na widok stopy Alison przerwał swoją kąśliwą wypowiedź. Stopa był cała sina, od kostki aż prawie po same palce. Wylew był tak duży, że cała stopa przypominała wielki, fioletowy balon- Kurwa! Trzeba jechać do szpitala.

- Nikt Ci nie karze tego robić. Zatrzymaj się!- warknęła kobieta- Mówię Ci coś! Zostaw mnie tutaj i spieprzaj do siebie.

- Mówiłem Ci, grzeczniej! Bo to nie skończy się dla Ciebie dobrze.

- Bo co?! Mówiłam Ci, że się was nie boję. Nic mi nie możecie zrobić. Zabijesz mnie? Pobijesz? Dobre sobie!- drwiła kobieta, co przelało czarę. Sharp skręcił gwałtownie na parking przy ulicy. Zgasił samochód i wysiadł. Alison siedziała wbita w siedzenie ze strachem w oczach. Z jednej strony nie bała ich się, ale z drugiej mężczyźni byli bezwzględni i wszystko mogło się zdarzyć. Sharp otworzył drzwi od strony pasażera i wyciągnął Alison z auta. Kobieta stanęła opierając się o auto. Brooks stał na przeciwko niej. Wpatrywał się intensywnie w jej twarz.

The Pain Riders MC #1- SharpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz