Chapter 9.

9.5K 525 55
                                    

Orlando,

Floryda, USA.               

             W ciągu kolejnych kilku dni Sharp był wściekły. Alison potraktowała go jak zwykłego chłopczyka, którego można rozstawiać po kątach. Nie przywykł do tego. Chciał się dowiedzieć czegoś więcej o Drake, także na polecenie szefa. Nawiązał kontakt ze swoim przyjacielem, mieszkającym w Colorado. Sprawa była pilna, dlatego też poprosił o szybkie działanie.

            Sharp był pamiętliwy i przez długi czas potrafił pielęgnować gniew, dlatego też, od wieczora, kiedy Alison wyrzuciła go  z mieszkania, nie nawiązał z nią kontaktu. Nie potrafił pogodzić się z tym jak go potraktowała. Brooks leżał na leżaku przed basenem w willi i pił zimne piwo. Skwar, jaki panował w Orlando dawał wszystkim we znaki. Temperatura sięgała prawie czterdziestu stopni.

- Sharp!- usłyszał głos Rocka.

- Jestem przy basenie!- odpowiedział brunet.

- Cześć stary- przywitał się Rock, wychodząc z domu- Pogadamy?

- Siadaj, napijesz się piwa?

- Poproszę- Martin chwycił za butelkę, którą podał mu Sharp- Obiecałem, że jak się czegoś dowiem to dam znać.

- Masz wiadomości o Drake?

- Pytałem o nią Matta- oznajmił Rock. 

- Teraz mało mnie to obchodzi- mruknął brunet.

- Co się stało?

- Byłem u niej kilka dni temu. Chciałem być miły, a ona tak po prostu, wyrzuciła mnie z mieszkania. Wytknęła mi, że interesują mnie tylko dziwki. Kurwa, Rock. Jakim prawem interesuje się tym co robię?!

- Odważna sztuka- uśmiechnął się Martin, upijając dużego łyka- Spójrzmy prawdzie w oczy. Taka jest prawda, Sharp. Lubisz łatwe panienki. Przecież Filly to dziwka. Drake nie pomyliła się, ale powiedziała Ci prawdę.

- Wal się Rock!- huknął Brooks.

- Widzę, że ucierpiała Twoja męska duma. To jest powód- nabijał się lekarz. Brooks posłał mu mordercze spojrzenie. 

- Żadna cipka nie będzie tak do mnie mówić!

- Jasne bracie. Nie interesuje Cię to, co mi mówił Matt?

- Wcale- Brooks wstał z leżaka i odstawił pustą butelkę do kontenera, stojącego przy drzwiach od domu.

- Może zainteresuje Cię, że są umówieni na kolację?- Rock zapytał z cwanym uśmiechem. Sharp poczuł, że zalewa go fala złości i miał ochotę kogoś udusić. 

- Jaką kurwa kolację?!- ryknął Brooks- Nie będzie żadnej pieprzonej kolacji. 

- Matt zaprosił ją na kolację. Umówili się u niej w domu, bo Drake nie może jeszcze wychodzić. Jest nią zafascynowany i z tego co widzę ma wobec niej jakieś plany.

- Co za zasrany doktorek! Może sobie wybić z głowy tą przeklętą kolację!- Sharp chodził po tarasie jak dziki zwierz zamknięty w klatce. 

- Spokojnie, bracie. Przeleci ją i będzie po sprawie- dodał Martin. 

- Nie mam zamiaru być spokojny. Chce położyć na niej łapska, dlatego nie będę spokojny!

- No i co z tego, że ją przeleci?- zapytał Martin. Lekarz doskonale wiedział co tak bardzo denerwowało Sharpa. 

- Po moim trupie! Prędzej odetnę mu ręce niż się do niej dobierze- mówił wściekły Sharp.

- Podobno Drake Cię nie obchodzi?

The Pain Riders MC #1- SharpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz