Chapter 20.

9.1K 529 111
                                    

BONUSIK
Dwa miesiące później, październik.
Orlando,
Floryda, USA.

           W sobotnie popołudnie, Alison i Russell wychodzili z kina. Wieczór spędzony w towarzystwie bikera był, jak zawsze, świetny. 

- Jedziemy do mnie czy pójdziemy coś zjeść?- zapytał Fox, chwytając Alison za rękę- Za rogiem jest fajna knajpka.

- Nie jestem głodna. Możemy jechać do Ciebie. Damy radę wejść bocznym wejściem? Nie chcę patrzyć na tą orgię, sorry, imprezę w Waszym domu- stwierdziła kobieta z dozą uszczypliwości.

- Jasne, że damy. Kiedyś lubiłem takie imprezy, ale odkąd ma Ciebie to nie potrzebuję dwóch dziwek, żeby mieć dobry seks.

- Uznam to za komplement.

- Bo to jest komplement- dodał Russell, zbliżając się do Alison- Nigdy wcześniej nie miałem lepszego seksu, niż ten z Tobą. Poważnie... Wiesz, że seks z kimś kto jest Ci zupełnie obojętny, to jest tylko zaspokojenie potrzeb i nic więcej, ale... Jak idziesz do łóżka z kimś kto jest dla Ciebie ważny to jest coś. Wiesz, że Ty jesteś dla mnie ważna?

- Russ- szepnęła Alison, zupełnie zaskoczona wypowiedzią bikera- To co powiedziałeś jest dla mnie... zaskakujące. 

- Domyślam się..., ale czuję, że Twoje uczucia nie są takie jak moje.

-To nie tak. Jest mi z Tobą cudownie, czuję się bezpiecznie i wyjątkowo- zaczęła ostrożnie kobieta- Jedyną rzeczą jest to, że boję się zaangażować. Po prostu... Nie umiem tego wyjaśnić.

-  Rozumiem, że nie zależy Ci na mnie?- zapytał z lekkim zawodem biker.

- Zależy! Zależy... Chodzi o to, że ja się boję, tego co może się wydarzyć. Russ, musisz mnie zrozumieć. 

- Nie zrobię Ci krzywdy, wiesz o tym.

- Wiem... Doskonale to wiem... Nie obawiam się, że zrobisz mi krzywdę fizyczną. Nie chcę się zawieść- tłumaczyła kobieta.

- Mogę Ci obiecać, że tak nie będzie. Jeżeli zechcesz to mogę wziąć z Tobą ślub nawet jutro- wypalił Russell, czym zaskoczył Alison. Kobieta stała nieruchomo, patrząc na bikera. To co jej powiedział było dla niej całkowitym zaskoczeniem. 

- Russ, ale... Nie chodzi mi o taką deklarację. Chcę z Tobą być i nie musisz się ze mną żenić, żeby mi cokolwiek udowadniać- poprosiła Alison.

- Dobrze skarbie... Zapraszam do auta i jedziemy do mnie na zajebiste bzykanko?

- Wiesz, że nie umiem Ci się oprzeć.

- Zapraszam...- mężczyzna się uśmiechnął, łapiąc kobietę za dłoń. Skierowali się w stronę przejścia dla pieszych. Zaraz po wejściu na ulicę, pojawił się szybko jadący samochód. Kierowca jechał z dużą prędkością, nie mając zamiaru zwolnić. W ułamku sekundy, znalazł się blisko idącej pary. W przypływie chwili Russell odepchnął Alison, zostając samemu potrąconym przez czarny pojazd.

- Russ!!! Russell!!! Słyszysz mnie!!!- krzyczała mocno spanikowana Alison. Mężczyzna leżał na jezdni, nie ruszając się- Boże.... Halo, pogotowie?! Potrącono mężczyznę, koło kina Old... żyje... nie wiem.... szybko!!! Russell, trzymaj się. Zaraz będzie karetka.

          Alison zadzwoniła na policję, która w ciągu kilku minut przyjechała na miejsce zdarzenia. Policjanci zadawali kobiecie pytania, ale ona nie była w stanie nic powiedzieć. Była mocno wstrząśnięta i patrzyła jak pogotowie zabiera Russella.

- Proszę ponownie opowiedzieć o zdarzeniu- nalegał policjant.

- Szliśmy przez przejście, a w ciągu kilku sekund nadjechało czarne auto. Wszystko działo się błyskawicznie. Russell mnie odepchnął, ja go pociągnęłam za sobą, ale to auto go potrąciło. Nic więcej nie wiem... Nie widziałam nawet marki auta- mówiła płaczliwie kobieta- Chcę jechać do szpitala.

The Pain Riders MC #1- SharpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz