Orlando,
Floryda, USA.- Patrzyłaś do środka?- zapytał Sharp.
- Nie, ale wiem co tam jest- mówiła Farah- Ali mi powiedziała.
- Od kiedy o wszystkim wiesz?
- Od tego wieczora, kiedy pierwszy raz wylądowaliście w łóżku, rozmawiałam z Alison.
- Orientujesz się gdzie one mogą być, jakieś pomysły?- pytał James.
- Zupełnie, żadnych. Jestem przerażona do granic możliwości, bo wiem co może się stać. Mam tylko nadzieję, że ją znajdziecie zanim coś się wydarzy- powiedziała Farah, wycierając łzy, które leciały jej po policzkach- Hanna jest z nią?
- Tak, widzieliśmy, że zabrali je razem. Przysięgam, że pozabijam tych skurwieli, jak tylko ich znajdę!- włączył się Sharp- Nie ujdzie im to na sucho.
- Wyluzuj Brooks- sapnął Magnus- Nigdy nikogo nie zabiliśmy i ma tak zostać. Zabijanie to nie masz działka, nie jesteśmy mordercami. Mamy na sumieniu różne rzeczy, ale nigdy nie będziemy mieć ludzkiego życia.
- Pierdolę to! Porwali dziecko i moją kobietę, a ja mam stać i być spokojny?! Naćpałeś się Pain?
- Alison jest Twoją kobietą?- zapytała wyraźnie zdziwiona Farah- Od kiedy? Bo z tego co mi wiadomo to był nim Fox.
- Nic nie wiesz. Fox po stracie pamięci zakochał się w Theressie. W wieczór poprzedzający porwanie byłem u niej, bo wszyscy jej szukali, a nikt nie mógł się do niej dodzwonić. Pojechałem do mieszkania Alison i skończyło się tak jak za pierwszą moją wizytą u niej. Obiecałem sobie, że to druga szansa i jej nie zmarnuję. Nie ważne, że będę miał starą i weźmie mnie pod pantofel. Ali jest warta takiej decyzji i nikt i nic tego nie zmieni. Jak tylko ją odnajdę, to mam zamiar kupić jakiś fajny dom i ją tam sprowadzić. Niech tylko spróbuje protestować, to pokaże jej na co mnie stać- Sharp zakończył swoją szczerą tyradę. Na twarzach wszystkich zgromadzonych pojawiło się duże zaskoczenie. Wypowiedź bruneta była dosadna i bardzo jasna.
- Mówisz serio?!- zapytał Chopper.
- Bardzo, kurwa, serio!
- Ja pierdolę, nie wierzę, że w końcu i na Ciebie przyszła pora- włączył się Pain- Będziesz miał pod opieką moje dziecko i przysięgam Ci, że jak coś....
- Nie pierdol Pain. Dobrze wiesz, że zrobię to najlepiej jak będę potrafił. Nie jestem oazą spokoju, ale jakoś dam radę- rzucił gniewnie Brooks.
- Panowie...- włączyła się Farah- Zakończcie te uprzejmości i weźcie się do pracy. Ja Wam pomogę jak tylko będę umiała, ale sama nic nie zdziałam.
FLORYDA...
Alison i Hanna siedziały w ciasnym pokoju. Starały się zachowywać spokój, nie panikować. Drake miała nadzieję, że zdarzy się cud i Pain je znajdzie. Była pewna, że Pain Riders już wiedzą, że zostały porwane, a każdy z nich staje na głowie, żeby je odszukać. Kobieta pomyślała o Sharpie i ostatniej nocy, którą z nim spędziła. Od jakiegoś czasu biker inaczej się zachowywał. Był mniej wybuchowy. Nawet seks, który uprawiali nie był taki jak przedtem. Był dalej dominujący i apodyktyczny, ale nie brał jej jak przedmiotu. Pokazał subtelne oblicze, mimo, że w każdej sekundzie był męski i niesamowicie podniecający. Pragnęła, być w jego ramionach i czuć się wyjątkową, kosztem bólu całego ciała. Westchnęła głośno i przymknęła oczy, nie przestając głaskać Hanny. Musiała znaleźć sposób na to by ją uwolnić. Dziewczynka nie zasłużyła na nic złego, nie wiedziała o niczym. Alison była za nią odpowiedzialna i powinna zapewnić jej opiekę. Nie mogła dopuścić do tego, żeby coś się jej stało. Zdawała sobie sprawę, że sama nie wyjdzie z tego domu żywa. Pogodziła się z tym, ale życie Hanny było ważniejsze niż jej własne. Z rozmyślań wyrwał ją odgłos otwieranych drzwi, które otworzył ten sam facet.
CZYTASZ
The Pain Riders MC #1- Sharp
RomanceAlison Drake pracuje w ośrodku dla ubogich dzieci, na przedmieściach Orlando. Jedną z jej podopiecznych jest Hanna, córka szefa miejscowego klubu motocyklowego. Alison jest samotną kobietą, a praca to dla niej spełnienie. Zawsze ma wszystko...