onsdag6 21.02.2018

932 66 29
                                    


Z niewiadomą irytacją wrzucałem do koszyka niemal wszystko, co miałem pod ręką. Tym sposobem miałem już chipsy, jakieś paluszki, kolejne chipsy, żelki i jeszcze więcej chipsów. William zadbał o alkohol a mi przypadła rola kolesia od przystawek. Przeglądałem telefon, wyczekując jakiejkolwiek wiadomości od Evy. Bardzo przyjemnie spędziliśmy dzisiejsze popołudnie, przez co czuję, że nasza przerwa skończy się szybciej, niż się zaczęła. Uśmiecham się sam do siebie, bo dzisiaj po raz pierwszy od dawna poczułem się tak, jak na początku mojej znajomości z Evą. Byłem podekscytowany jak małe dziecko, jednocześnie podniecając się tym, jak cholernie dobrze wyglądała. Niby zwykły wypad na pizzę, ale to zdecydowanie była randka. Bardzo udana randka. Wszedłem w alejkę z napojami i sięgnąłem po butelkę soku pomarańczowego, bo skończył się w domu. Powoli skierowałem się do kasy, gdzie młoda kasjerka rzucała mi jakieś głupkowate spojrzenia. Kiedyś by mnie to nakręciło, a dzisiaj wprawiło w zakłopotanie i pewnego rodzaju zażenowanie. Dokupiłem paczkę papierosów i zapalniczkę, bo kompletnie nie wiem, gdzie podziałem swoją ulubioną, którą dostałem od Evy. Zapłaciłem za zakupy i obładowany zakupami skierowałem się do samochodu, który dzięki bogu, zaparkowałem niedaleko wejścia do sklepu. Wrzuciłem zakupy do bagażnika, odpalając papierosa. Telefon za wibrował i szybko po niego sięgnąłem. Zobaczyłem imię swojej narzeczonej na wyświetlaczu i szeroko się uśmiechnąłem. Pytała, jak bawimy się z Williamem. Szybko wystukałem, że dopiero do niego jadę, a po wszystkim do niej zadzwonię, bo stęskniłem się za jej głosem. Wypaliłem papierosa i wsiadłem do samochodu. Potarłem o siebie dłonie, by odrobinę je ogrzać, po czym odpaliłem silnik. Sprawnie wyjechałem z parkingu i kierowałem się w stronę osiedla Williama. Jak na zawołanie mój telefon zaczął dzwonić, a ja pewny, że to Eva od razu odebrałem.

- Co tam kocie, stęskniłaś się? - Zaśmiałem się, czekając na to, aż usłyszę seksowny głos Evy.

- Nie bardzo – usłyszałem rozbawiony głos Williama. - Gdzie jesteś kochasiu? Umieram z głodu kocurze – wybuchnął śmiechem, a ja zapragnąłem uderzyć się w głowę. Cieszyłem się, że powraca mu humor, ale dlaczego moim kosztem.

- Myślałem, że to Eva – zaśmiałem się. - Będę za pięć, góra osiem minut. Byłem jeszcze w sklepie, po coś do jedzenia, bo ty nie umiałeś o to zadbać.

- Wczoraj wszystko zjadłem, nie moja wina – zadrwił.

- No jasne – pokręciłem głową, po czym ciężko westchnąłem. - Rozłączam się, bo chcę jeszcze pogadać z Evą, okej?

- Niech ci będzie. Pośpiesz się – rzucił, a ja się roześmiałem.

Przeniosłem wzrok na drogę, po czym ponownie spojrzałem na telefon. Powoli przesuwałem palcem po ekranie, szukając imienia Evy i zacząłem odczuwać irytację, bo jak na złość nie potrafiłem go znaleźć. Zrezygnowałem i zacząłem wystukiwać numer dziewczyny, kiedy nagle coś z całej siły we mnie uderzyło. Poleciałem do przodu, uderzając głową w szybę, przeszył mnie przerażający ból, po którym nastała ciemność. 

CHRISTOFFER | 7 SEZON SKAM PART II |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz