7.6 & 7.7 SØNDAG 04.03.2018

885 64 4
                                    


Czułem się dziwnie. Kompletnie nie spodziewałem się tego, że już dzisiaj mnie wypiszą. Jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to, że moi rodzice, zamiast przyjechać z Evą i zawieźć mnie do naszego mieszkania, wybrali opcję samotnego przyjazdu i podwózki do domu. Nie wiedziałem, co ja właściwie tutaj robię, bo przecież już tutaj nie mieszkam, ale najwyraźniej coś musiało być na rzeczy. Siedziałem na wózku, bo nie miałem siły przenieść się na kanapę, zresztą liczyłem na to, że ojciec lada moment odwiezie mnie do Evy. Rozglądałem się po salonie, który od lat się nie zmieniał. Nagle do pomieszczenia weszli moi rodzice, którzy zaciekle o czymś dyskutowali.

- Powie mi ktoś, o co tutaj chodzi? - Wtrąciłem się, czym sprowokowałem ich do tego, by na mnie spojrzeli. - Dlaczego przywieźliście mnie tutaj?

- Bo musimy pogadać – tata wzruszył ramionami, chociaż dobrze widziałem, że był jakiś spięty.

- O czym? - Pokręciłem głową, bo nie bardzo wiedziałem, o co im chodzi.

- O twoim wypadku – rzuciła mama – o twoim życiu i twoich wyborach – kontynuowała. - Czyli ogólnie o tobie Chris.

- A robimy to teraz, bo? - Spojrzałem na nią uważnie.

- Pomyślmy – zaśmiała się – może dlatego, że o mało co nie umarłeś? - Skrzywiła się. - Miałeś cholerny wypadek Chris! - Krzyknęła, a ja miałem ochotę się roześmiać. Mnie to mówi? Dobrze wiem, że miałem wypadek, bo wciąż odczuwam jego skutki.

- Uspokój się Gina – tata spojrzał na nią, po czym usiadł na fotelu. - Zacznijmy od czegoś niewinnego – zaśmiał się. - Wiesz od kogo, dowiedzieliśmy się o wypadku? - Spojrzał na mnie, a ja przecząco pokręciłem głową. - Od Williama – dodał, a ja zmarszczyłem czoło.

- Co?

- Pogotowie zadzwoniło do pierwszej osoby, którą masz na szybkim wybieraniu Chris. I tą osobą jest William. Dlatego też lekarze poinformowali jego o twoim wypadku, a dopiero on zadzwonił do nas.

- Dowiedzieliśmy się o twoim wypadku od Williama – moja mama pokręciła głową. - Rozumiesz Chris? Dowiedziałam się, że mój jedyny syn jest w szpitalu od Williama! - Krzyknęła. - Dzięki bogu, że William ma głowę na karku, bo od razu zadzwonił do Ludviga – spojrzała na mnie.

- Z Williamem najczęściej rozmawiam – wzruszyłem ramionami – więc mam go na szybkim wybieraniu, w czym problem – spojrzałem na nich. - Wybaczcie, ale nigdy nie przewidywałem tego, że będę miał wypadek i ktokolwiek będzie musiał dzwonić do ludzi z mojej listy kontaktów – zadrwiłem.

Byłem zirytowany i coraz bardziej to do mnie docierało. W szpitalu wszyscy traktowali mnie jak jajko albo małe dziecko i to było dość męczące, ale i jednocześnie przyjemne. Mogłem się domyślić, że to nie będzie trwać wiecznie i w końcu ktoś się do mnie doczepi. Nie spodziewałem się jednak, że moi rodzice zrobią to od razu, jak tylko wyjdę z cholernego szpitala. Jakby nie mogli mi dać spokoju, chociaż na kilka godzin.

- To jesteśmy w stanie przeboleć, wiesz? - Zadrwił tata, powoli wstając i podchodząc do stolika, gdzie z kanciastej butelki wlał sobie odrobinę whisky do szklanki. - Bo dobrze zdajemy sobie sprawę, że od dłuższego czasu żyjesz swoim życiem. Że w jakiś sposób odciąłeś się od nas i to zrozumiałe, bo jesteś dorosły – spojrzał na mnie uważnie – ale odnoszę wrażenie, że wcale nie jesteś taki dorosły, wiesz? - Pokręcił głową.

- Jesteś świetnym kierowcą – wtrąciła mama, siadając na kanapie. - Jesteś uważny, odpowiedzialny i zawsze jesteś skoncentrowany, gdy prowadzisz, więc powiedz mi, jak mogłeś nie zauważyć tego, że wprost na ciebie jedzie samochód? - Zapytała, a ja poczułem się tak, jakby właśnie dała mi w twarz. Bo wiedziałem, bo po prostu wiedziałem, że ktoś w końcu doda dwa do dwóch oprócz Williama. Modliłem się, by Eva tego nie zrobiła, bo wiedziałem, że to by się źle skończyło. Oczywiście, że miałem zamiar jej o tym powiedzieć, ale dopiero wtedy, gdy wydobrzeję. Gdy nie będzie śladu po tym, co miało miejsce.

CHRISTOFFER | 7 SEZON SKAM PART II |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz