Rozdział 6

42 6 0
                                    


Z rozmyślań wyrwało mnie przekręcanie zamka. Odwróciłam się, Zane zrobił to samo. Do salonu wszedł Nathan z wyszczeżoną ,,mordką", że tak powiem.

-Hej siostra-powiedział żucając plecak pod ścianę a sam rozwalił się obok mnie na kanapie.

-Hej-odpowiedziałam.

-Masz ochotę zagrać mecza?

-A ty przypadkiem nie miałeś się uczyć na sprawdzian z chemii? I zadania nie masz?-Zapytałam zdziwiona.

-Nie. Sprawdzian przełożyli na następny tydzień a zadania nie dali, po prostu.

-No to teraz wiem dlaczego tak się cieszysz-pies, który do tej pory tylko obserwował naszą rozmowę zeskoczył z kanapy i pobiegł do kuchni. Pewnie był głodny.

-To jak, gramy?-tylko przytaknęłam. I tak nie miałam ochoty wychodzić z domu, więc co mi szkodzi?

Byliśmy już w trakcie piątego mecza. Wygraliśmy każdy po dwa, więc ten decyduje o tym kto wygra całość. Skoncentrowałam się na tym żeby nie pomylić guzików na padzie (co zdarza mi się często). Nawet Zane siedział cicho i uważnie obserwował ekren telewizora.

-No dawaj, DAWAJ!!!-Krzyczał niebieskooki (znaczy, on ma niebieskie przechodzące w szare ale i tak mówię niebieskie). Uśmiechałam się tylko pod nosem. Podałam do kolejnego zawodnika i biegłam do bramki. Mam szansę!

GOOOOOOOOOOOOOOOL krzyczał komentator.

-JEST!!!-krzyknęłam zrywając się na równe nogi.

-No nie! A było tak blisko-zakrył twarz dłońmi. Nasz zwierzak szczekał radośnie i merdał ogonem. Wiedziałam, że jest po mojej stronie.

-Zdrajca-tym razem zwrócił się do psa.

-3:2 dwa mój drogi.

-Następnym razem to ja biorę Barcelonę.

-Pogrzało cię, jest moja!-I tak kłuciliśmy się dobrych 10 minut. Barca to nasz ulubiony klub ale i tak przeważnie to ja nim gram. Zresztą, lubię się z nim droczyć. Pogadaliśmy sobie na dole aż do przyjścia mamy. Nie byłam w stajni, ponieważ nie miałam jakoć ochoty.

Zjedliśmy kolacje i poszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Wzięłam telefon i odblokowałam go. Weszłam na messengera i wybrałam naszą grupę Crazy girls (Jestem w niej ja, Nadia i Olga) i rzuciłam się na łóżko.

[ Lunariz jest online ]

[ Czika jest oline ]

Lunariz: Hejka naklejka :P

Czika: Heja Andrzej :D

Lunariz: Nie jestem Andrzej...

Czika: Spokojnie, to sie wyklepie

Czika: A mosz tam ciepło? XD

Lunariz: Nie, halny zawiał wiesz

Czika: Ty! I u mnie. Powwiało chłodem...

Lunariz: *facepalm

[ Dżagoda jest online ]

Dżagoda: Pozdro z łóżka ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Lunariz: ✋STOP!

Dżagoda: To nie to co myślisz! Jestem chora 😞

Lunariz: To dobrze

Lunariz: To znaczy źle! Znaczy, nie! Znaczy źle, że jesteś chora ale dobrze, że...ehh

Dżagoda: W sensie dobrze, że co?!

Czika: Oj Luna, Luna...

Lunariz: Ale nie miałam nic złego na myśli!😩

Czika: TYLKO WINNI SIĘ TŁUMACZĄ!!!

Lunariz: ...

Dżagoda: Uwaga, uwaga!!! Luna się obraziła!!!

Czika: Wszelkie siły specjalne: PROSIMY O OSTROŻNOŚĆ!!!

Lunariz: Wytłumaczcie mi jedno...

Czika: Tak?

Dżagoda: Słucham

Lunariz: Czemu my się przyjaźnimy?

Czika: Dobre pytanie 😐

Dżagoda: Może dlatego, że mamy tan sam iloraz inteligencji?

Czika: Filozof się znalazł

Lunariz: Co znaczy ten sam iloraz inteligencji co?! Czy ty coś sugerujesz?!

Lunariz: Zaraz tam do cb przyjdę

Dżagoda: *zamyka okno

[ Czika zmienił (a) nazwę Lunariz na Ninja ]

[ Czika zmienił (a) nazwę Dżagoda na Filozof ]

Ninja: I po co to

Czika: a tak o

Filozof: Mnie tam pasuje

[ Ninja zmienił (a) nazwę Czika na Rudzielec ]

Rudzielec: Ej!😞

Ninja: To ja spadam

Filozof: ELO!!!!!!

Rudzielec: Bajo

[ Ninja jest offline ]

Odłożyłam telefon na biurko i poszłam się przebrać w moją piżamę. Czyli czarną koszulkę z wilkiem i czarne spodnie. W tym stroju poszłam spać.

*********************************

Jeżeli ktoś to czyta!

Krótki rozdział, bo jakoś nie miałam pomysłu. Następny może będzie dłuższy. A tak w ogóle to uprzedzam, że zmieniam Lunie klasę z ósmej na siódmą ( ze względu na to, że mam pomysł na inne książki [czyli kontynuacje tej] chce jej trochę przedłużyć tą szkołę :) ) Bajo.

BravoWhere stories live. Discover now