Rozdział 20

18 3 0
                                    


Od mojej przygody w lesie minęło parę dni. Jest środa. Siedziałam na biologii w ostatniej ławce i przepisywałam notatkę z tablicy. Pani kazała nam jeszcze zrobić rysunek czaszek i podpisać, która to mózgoczaszka, a która to trzewioczaszka. Roku szkolnego nie zaczęliśmy aż tak dawno, i jesteśmy na drugim dziale, który swoją drogą uwielbiam. Kości...

Po dzwonku na przerwę poszłam do sklepiku z dziewczynami kupić coś. Padło na chipsy. Usiadłyśmy na ławce gdzieś pod salą i zaczęłyśmy jeść. Niedługo potem dosiedli się do nas chłopcy i jedli z nami. Rozmawialiśmy aż do dzwonka. ścisnęłam paczkę w kulkę i wrzuciłam Max'owi do kaptura.

-Ej! - Krzykną i wyciągną ją.

-Ty teraz wyrzucasz - powiedziałam i weszłam do sali, a za mną poszły dziewczyny. Usiadłyśmy w ławkach i czekałyśmy na panią. Teraz godzina wychowawcza, czyli ostatnia lekcja. Powinno byc luźno.

Kiedy pani weszła do klasy wszyscy powiedzieli jej dzień dobry. Powiedziała to samo.

Siedząc za biurkiem zapytała.

-Wszyscy obecni?

-Tak proszę pani - odpowiedział Hubert.

Pani zapisała w dzienniku, że wszyscy są i zwróciła się do całej klasy.

-Dobrze z racji tego, że za niedługo będziemy obchodzić święto niepodległości trzeba przygotować akademię. Nie będziecie w niej brać udziału wszyscy, tylko kilka osób - powiedziała i wyciągnęła jakieś kartki - prowadzącym będzie Hubert i Kasia z ósmej klasy - chłopak podszedł po kartkę i wrócił na swoje miejsce - Kto jest w chórku? - Zapytała. 

Parę dziewczyn z klasy podniosło ręce.

-Dobrze, dziewczyny podejdźcie mam dla was teksty od pana Marka - dziewczyny podeszły do biurka ustawiając się w kolejkę.

Po rozdaniu tekstów, pani zwróciła się do pozostałych dziewczyn.

-A wy, mogłybyście zatańczyć coś? 

Zastanowiły się przez chwilę po czym przytaknęły.

-Świetnie.

Potem poszliśmy na halę robić próbę z innymi klasami. Trwało to całą lekcję.

Kiedy zadzwonił dzwonek wszystkie poszłyśmy do domów, a chłopcy zostali na WF.

***************************

Nad zadaniem siedziałam parę minut. Nie było trudne, przynajmniej dla mnie. Teraz pozostało zrobić jeszcze tylko wypracowanie na polski. To już zajmie więcej czasu. 

Myślałam i myślałam aż w końcu wymyśliłam. Oderwałam się od biurka i pobiegłam do pokoju kuzyna. Otworzyłam drzwi bez pukania i stanęłam w progu. Siedział i na łóżku i oglądał coś na laptopie. Gdy mnie zobaczył zatrzymał film i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

-Mógłbyś pomóc? - Zapytałam wręcz błagalnym tonem.

Westchną i wstał podchodząc do mnie.

-W czym?

-W zadaniu z polskiego - wyszłam z pomieszczenia a on za mną.

-Nie poradzisz sobie? - Zapytał i zamkną drzwi.

-To wypracowanie. Nie lubię robić wypracowań.

Pokręcił głową i weszliśmy do pokoju.

Kiedy zobaczył o czym to wypracowanie ma być powiedział, że jest tak banalnie, że powinnam sobie poradzić. Mimo wszystko i tak mi pomógł i zamiast siedzieć trzy godziny skończyłam to w czterdzieści minut.

BravoWhere stories live. Discover now