Rozdział 24

25 4 0
                                    


Wstałyśmy i wyłączyłyśmy telewizor. Patrycja od razu poszła po swój...  Dość duży worek na cukierki. Przez dłuższą chwilę się w niego wpatrywałam, co zauważyła.

-No co? Im większy worek, tym więcej cuksów zbiorę.

-No tak... - powiedziałam sama do siebie i pokręciłam głową. 

Poszłam jeszcze szybko na górę sprawdzić jeszcze raz drugi kostium i zabrać telefon. 

Szybko weszłam na grupę i napisałam do dziewczyn.

Karina : Jeszcze raz mi powiedzcie, gdzie i o której się spotykamy, bo znowu zapomnę xD

Diler : Przy bramie do stajni o godzinie... nie wiem której 😄

Diler : Domi, pomóż 

Ziomek : No tak około 23.30

Ziomek : Weź też pod uwagę to, że Luna musi zmyć cały makijaż Valaka 

Karina : Dobra, ja już idę bo czekają na mnie, do zobaczenia ✋

Diler : Pa :)

Ziomek : 👋

Telefon Schowałam do kieszeni spodni pod habitem. Wyszłam z pokoju i zamknęłam go na klucz, który także znalazł się w kieszeni. Zbiegłam po schodach i zatrzymałam się na samym dole, przy posłaniu Zane'a. Nie wyglądał zbyt dobrze.

Przykucnęłam obok niego i pogłaskałam po łebku. Podniósł na mnie swoje smutne oczy i przysuną się. Znowu się położył.

-Mamo... - zawołałam ją, po czym kobieta wyjrzała z kuchni. Gdy zobaczyła mnie z psem podeszła do nas i usiadła obok.

-Co z nim? - Zapytała i pogłaskała pupila po grzbiecie.

-Nie wiem. Zachowuje się inaczej niż zwykle. Przecież wiesz, zawsze jest pełen energii.

-Hmmm... Idźcie już, nie martw się, zabiorę go do weterynarza - powiedziała uśmiechając się do mnie ciepło. Odwzajemniłam ten gest.

Dałam psiakowi jeszcze całusa w główkę i wstałam. Poszłam po swój worek i podeszłam do drzwi puszczając przyjaciółkę przodem. Odwróciłam się jeszcze. Malamut rzucił mi spojrzenie mówiące "wszystko okej". Znowu się uśmiechnęłam i wyszłam.

-Nie martw się, to na pewno nic poważnego - pocieszała mnie Patrycja.

-Mam nadzieję - powiedziałam do siebie i poszłam na przód chodnikiem. Dziewczyna szła obok mnie.

-To gdzie mieliśmy się spotkać z tą bandą oszołomów - zapytała.

Zaśmiałam się krótko.

-Powinni być przed szkołą. Tam ustalimy, które domy i w jakiej kolejności będziemy "obrabiać z cukierków".

Mijałyśmy kilka osób z naszej szkoły, w tym dziewczyny, z którymi mamy tańczyć. Po prostu przybiłyśmy sobie piątki i poszłyśmy dalej. 

Szłyśmy aż w końcu spotkałyśmy mojego brata z jego kumplami. Czarnowłosy przebrany był za wampira, a jego dwóch przyjaciół za Zombie.

-O, cześć siostra - powiedział gdy mnie rozpoznał.

-Siostra? - Zapytał jeden z chłopaków.

-Nie rozpoznałem jej. Świetny kostium! - Pochwalił mnie drugi.

-Dzięki, ale to jej zasługa - powiedziałam wskazując na moją towarzyszkę.

Pochwalili ją i zapytali czy nie nauczyłaby ich robić różnego rodzaju charakteryzacji. Chyba wolę nie wiedzieć jak oni to wykorzystają. Znając ich to na pewno dobrze się nie kończy.

BravoWhere stories live. Discover now