Minęło trochę czasu, może z 13 minut, aż w końcu raczyli się pojawić. Chłopaki nieśli rolki papieru a dziewczyny jakieś torby. Podbiegli do mnie a raczej do bramy. Odwróciłam się zdezorientowana w ich stronę, a oni pobiegli jeszcze w stronę domu obok. Powolnym krokiem poszłam za nimi.
Zatrzymałam się na przeciwko nich przeskakując spojrzeniem z jednej osoby na drugą. Mój wzrok spoczął na chłopcach.
-Po co wam to? - zapytałam wskazując papier toaletowy trzymany przez nich.
-Zobaczysz - powiedział tajemniczo szatyn.
Mam nadzieję, że nie będzie to strasznie głupi pomysł. A z tymi torbami to już w ogóle.
Powoli ruszyliśmy w stronę mojego domu. Tak zadecydowaliśmy. Skoro i tak na miasto wychodzimy w nocy, to te kilka godzin spędzimy u mnie. Czyli niepotrzebnie pakowałam te spray'e.
Przekroczyliśmy próg domu i zdjęliśmy buty. Mojej mamy jeszcze nie było, a Nathan za pół godziny powinien przyjść. Roderick pojechał szukać jakiejś pracy. W końcu ma tu mieszkać przez kilka lat, więc pasowałoby coś znaleźć. Ciekawe gdzie będzie pracować. Pamiętam, jak trzy lata temu powiedział, że chce pracować w wytwórni muzycznej. Z resztą, też bym chciała. Uwielbiam muzykę, ale konie są najważniejsze.
Wzięłam z dziewczynami wodę i szklanki, a następnie poszliśmy wszyscy do mojego pokoju. Oczywiście jak zwykle zamknęłam do niego drzwi. Razem z Olgą usiadłyśmy na łóżku a reszta przed nami na dywanie.
-To powiecie mi co jest w środku? - Zapytałam czarnowłosą wskazując na torbę którą trzymała.
Przytaknęła z uśmiechem i zaczęła rozsuwać zamek. Moim oczom ukazały się farby w puszkach, pędzle, scyzoryki, rękawiczki, i maski. Patrzyłam na to z szeroko otwartymi oczami. Co oni kombinują?
-Jeżeli planujecie jakieś morderstwo to się dołączę ale muszę mieć mocne alibi i w razie czego bardzo dobrego adwokata - zaśmiali się krótko.
Wzięłam torbę na swoje kolana i pogrzebałam w niej trochę.
-EJ!! - Prawie krzyknęłam.
-To jest MÓJ scyzoryk! Skąd go wzięłaś? - Zapytałam dziewczynę, wyjmując moją własność.
-No bo zostawiłaś go kiedyś nie pamiętasz? Kiedy poprosiłam cię o pomoc w struganiu kołków.
Przypomniałam sobie. Brązowooka zaprosiła mnie do siebie by powiększyć swoją "kolekcję". Ma bzika na punkcie wampirów. Dom zawalony w książkach, plakatach z wampirami. Nawet różne encyklopedie a skąd je wytrzasnęła to nie wiem. Wracając do kołków, nie chciała ich strugać sama więc mnie ściągnęła... to nie była prośba, to był rozkaz.
Wolałam już nie poruszać tego tematu, a scyzoryk schowałam do kieszeni.
Porozmawialiśmy, pośmialiśmy się i zrobiliśmy zadane nam zadania domowe. Po kilku godzinach, moja mama wróciła z pracy. Zauważyła pewnie, że jest więcej butów przed drzwiami więc zawołała mnie i przyjaciół na dół, i Nathana też. Wrócił niedługo po nas ale się nie odzywał.
Zbiegliśmy po schodach i weszliśmy do kuchni. Dla każdego znalazło się miejsce, ponieważ mamy duży stół. Mama podała nam wszystkim obiad, również dla Roderick'a zostało wolne miejsce z talerzem. Nadia już miała się pytać dla kogo to, gdy drzwi na ganku otworzyły się. Kiedy tylko zobaczyła mojego kuzyna, widelec, który trzymała w ręce spadł na talerz. Nie udało mi się powstrzymać śmiechu, tak samo chłopakom.
Czarnowłosy podszedł do nas i usiadł naprzeciwko rudzielca.
-I jak? - Zapytałam.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, ale zaraz potem zorientował się o co chodzi. Odchrząkną po czym dumnie powiedział.

YOU ARE READING
Bravo
Cerita PendekOpowieść o tym jak zwykła dziewczyna o imieniu Luna poznaje wspaniałego ogiera imieniem Bravo. Dziewczyna przy pomocy przyjaciół odkryje w sobie dar...Dar rozumienia końskiej mowy. Będzie starać się przekonać do siebie dzikiego konia, ale czy jej si...