Rozdział 25

22 2 3
                                    

Jak tylko wróciłam do domu, od razu poszłam się przebrać do pokoju i odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Tym razem nie miałam żadnych koszmarów ani snów z tym ogierem. Tym razem przez cały czas moje myśli krążyły wokół ukochanego pupila. 

Tak strasznie się o niego martwiłam. Był z nami od pięciu lat, adoptowaliśmy go w moje urodziny. Był wtedy jeszcze szczeniakiem. Pamiętam, że mama chciała zabrać innego psa, ale kiedy zobaczyłam te jego cudowne oczy wiedziałam, że nie chcę innego. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko wziąć ze sobą Zane'a, ponieważ wszyscy wiedzą, że jak ja coś sobie postanowię to nie odpuszczam.

Obudziłam się o 9:00. Nie przebierając się nawet, od razu pobiegłam schodami w dół, licząc, że mama wróciła. Weterynarz, do którego pojechała jest dość daleko, ale przyjmuje prawie o każdej porze. Nie zastałam jednak nikogo ani w salonie, ani w kuchni. Zrezygnowana zrobiłam sobie śniadanie i włączyłam jakiś serial.

Wpatrywałam się pusto w ekran telewizora gdy usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Obrzuciłam tą osobę moim spojrzeniem. Był to Nathan. Przecierał jeszcze zaspane oczy ziewając przy tym.

-Dzień dobry - powiedziałam do niego znowu wracając do oglądania telewizji.

-Dzień dobry - odpowiedział i znikną za szafkami szukając płatków. Już otwierał usta by coś powiedzieć kiedy go uprzedziłam.

-Druga szafka od lewej, środkowa półka - kątem oka zobaczyłam tylko jak kiwa głową.

Pałaszowałam swój posiłek, a gdy skończyłam od niechcenia wstałam, skierowałam się do czarnowłosego i położyłam przed nim miskę. Nic nie mówiąc zabrał ją i umył z częścią innych naczyń. Skąd one się tam wzięły to nie wiem, ale pewnie mama zapomniała się nimi zająć kiedy jechała do weterynarza.

-Co oglądasz? - Zapytał kiedy wracałam na kanapę. Dopiero teraz zauważyłam, że leciał właśnie odcinek szkoły.

-Szkoła - rzuciłam siadając po turecku i opierając się o oparcie.

Po chwili dosiadł się do mnie jedząc swoje śniadanie. Oglądaliśmy razem przez chwilę nic nie mówiąc do siebie. To znaczy, tylko on chyba oglądał. Ja byłam raczej zajęta ocenianiem wyglądu głównego bohatera niżeli samą fabułą. Swoją drogą doszłam do wniosku, że jego włosy wyglądały jakby nałożył sobie tonę żelu.

Przeniosłam swój wzrok na szarookiego. On czując na sobie moje spojrzenie także patrzył mi w oczy.

-No co? - Spytał nie wiedząc o co mi chodzi.

-Ubrałbyś się - Miał na sobie tylko szare spodnie. Znowu odwróciłam się i udawałam, że jestem bardzo zainteresowana fabułą.

-Przecież jestem w swoim domu, daj mi spokój - zaśmiał się lekko szturchając mnie, a ja uśmiechnęłam się. Po chwili jednak znowu przybrałam smutny wyraz twarzy.

-Co się stało? - Zapytał równocześnie z Roderick'em, który właśnie schodził ze schodów ubrany w jasne dżinsy i białą koszulkę.

Przeleciałam wzrokiem po nich obu i spuściłam głowę.

-Chodzi o Zane'a.

Kuzyn podszedł do nas i usiadł obok mnie.

-Co z nim? - Zapytał.

Popatrzyłam na niego zdziwiona.

-Jest chory? - Usłyszałam Nathana.

Przeskoczyłam wzrokiem z niebieskookiego na brata.

-To wy nie wiecie? - Pokręcili przecząco głowami.

No tak, przecież wyszli wczoraj wcześniej niż ja i Patrycja.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 29, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

BravoWhere stories live. Discover now