Rozdział 33

4.4K 167 1
                                    

  Patrzyłam się ze strachem na Scott'a, aż nagle nogi zrobiły mi się jak z waty. Przed oczami pojawiły mi się czarne plamki. Zanim straciłam przytomność poczułam duże, silne ramiona opatulające moja talię, a potem nastała ciemność...   

Scott: 

Gdy zobaczyłem te zmiany pogody, ogień wokół mojej mate i ten wiatr to od razu pomyślałem, że coś jest nie tak. Aktualnie siedzę w sypialni przy naszym łóżku i trzymam nieprzytomna Livię za dłoń. Lekarka, podkreślam LEKARKA, bo żaden napalony facet nie będzie  jej dotykał, zbadała ją i powiedziała, że to tylko chwilowe osłabienie organizmu, jednakże nie wiadomo kiedy się wybudzi. Wygląda jakby spała. Ma spokój wymalowany na twarzy, zamknięte powieki i umiarkowany oddech, spokojne bicie serca. Pewnie ktoś by tak pomyślał, ale jest ona strasznie blada. 

~Widzisz co zrobiłeś ty idioto! Teraz nasza mate cierpi! A dlaczego?! Bo tak się wkurzyłeś i rzuciłeś nią o ścianę, że sama zrobiła się zła! I teraz proszę jak to się skończyło!~powiedział mój wilk.

~Najlepiej całą winę zwalić na mnie! To nie ja przejąłem kontrolę nad sobą tylko TY zapchlony kundlu! Więc to też TWOJA wina!~odwdzięczyłem się mu. Ten coś tam jeszcze mruknął i się zamknął. Boże ile ja z nim jeszcze wytrzymam....? Nagle poczułem się zmęczony. Nie tracąc ani chwili dłużej położyłem się obok mojej małej Livi, objąłem ją, a na sam koniec przykryłem nas kołdrą. Tak wtulony do niej zasnąłem  z nadzieją na lepsze jutro. 

=Tydzień później= 

Od ''śpiączki'' mojego kwiatuszka minął tydzień. Moje stado osłabło, a ja czuje się jakbym wrócił zza światów chyba ze sto razy...Przez ten tydzień nie robiłem nic ciekawego. A mianowicie...Wstawałem, mówiłem do Livi, aby sie jak najszybciej obudziła, przebierałem się. praca przy papierach w gabinecie i w zasadzie tyle...I tak w kółko i w kółko. Oczywiście cały czas chodzę przygnębiony, mój wilk ciągle jęczy mi w głowie i opieprza cały czas, że to moja wina.Przecież sam przejął nade mną kontrolę! Ale jak tu z nim gadać skoro ciągle mówi swoje... 

A tak w ogóle, co teraz robię? Siedzę przy tym zasranym biurku i uzupełniam te chujowe papiery...Żyć nie umierać...

Livia:

Dookoła mnie była ciemnosc. Byłam bezwładna...Nic nie czułam. Nagle zaczęłam spadać w czarną otchłań. Spadałam coraz szybcej i szybciej, aż obudzilam się...w tym cholernie znienawidzonym przeze mnie czarnym lesie! Serio?! Nie mogłam trafić na przyklad do tęczowej krainu z jednorożcami, czekoladą, nalesnikami i truskawkami?! Ehh...Mniejsza z tym.

Szlam sobie ciemną ścieżką przez środek mrocznego lasu. Panowała tu glucha cisza. Słyszalam tylko swój oddech, jednakże czułam się obserwowana. Gdy spokojnie sobie spacerowałam przede mną wyrosła postać mężczyzny. Krzyknęłam i przerażona odskoczyłam do tyłu.

~Znowu się spotykamy! Jak miło mi cię widzieć~powiedział z wrednym uśmieszkiem na twarzy mężczyzna. Domyślam się, że to ten bardzo agresywny tajemniczy chłopak.

~No siema. Mi tak nie za bardzo miło~odpowiedziałam mu tak samo~ Czego chcesz i po co mnie tu ściągnąłeś?!

~Spokojnie kotku~podszedł do mnie i pogłaskał po policzku~ Bądź moja, albo oddaj mi swoją moc...

Strzepnęłam jego dłoń z twarzy i groźnie na niego zawarczałam

~Chyba śnisz,w życiu nie oddam ci mojej mocy. I na pewno nie będę twoja!~krzyknęłam~ I zaraz...jakiej mocy?

~Ooo czyli ty nic nie wiesz~zaśmiał się~ Masz moc czterech żywiołów i potrafisz częściowo panować nad pogodą. Takie moce są bardzo żadkie a tym bardziej panowanie nad żywiołami.~odpowiedział a ja stałam jak słup soli. Ja i moce? Panowanie nad pogodą? Co?!

~Takie bajki możesz wciskać dzieciom dupku!~jego oczy zalały się czerwienią. Oj....chyba wywołałam wilczka z lasu.

~Zaminij się ty nic nie warta suko! Masz mi je oddać!~złapał mnie za gardło i podniósł do góry. Zacznało mi brakować tlenu. Wierciłam się i kaszlałam aby chociaż odrobinke poluzował uścisk.

~Spie...erdalaj ty cholerny pasożycie!~im bardziej się wierciłam tym uscisk się wzmaciał

~Albo mi je oddasz dobrowolnie albo zab....~zaczęłam źle słyszeć a przed oczami pojawialy mi się czarne plamki. Ostanie co zdążyłam zauważyć to jego szyderczy uśmiech, a potem kolejna ciemność. SUPER!

Siemka kochani! To kolejny rozdział! Jak myślicie, jaka to była groźba? Jak poradzi sobie Livia z mocą? Czy zaakceptuje więź mate?

Nowa jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz