-Dzień dobry! Zapraszamy do głównej sali obrad.
Cóż, to już przedostatnia wataha, jeszcze tylko Styles, który ma prawie najbliżej, a przyjeżdża najpóźniej.
-Jakiej watahy brakuje?-Podchodzi do nas mama. Ślicznie wygląda, tak jak i moje siostry. Są ubrane w eleganckie suknie i są jedynymi kobietami.
-Chyba tylko Stylesów.
-Oni się zawsze spóźniają.
-Jadą.
Z auta wychodzi mężczyzna, około pięćdziesiątki, jednak jest bardzo zadbany, a o jego wieku świadczą jedynie liczne zmarszczki na twarzy. Nie uśmiecha się, jedynie idzie w naszym kierunku z kamiennym wyrazem twarzy, który nagle zmienia się, gdy podchodzi do mojej mamy.
-Johannah!- Co? Czy oni się aż tak dobrze znają? I czy na jego twarzy jest uśmiech?
-Desmond!
-Witaj!
-Dzień dobry! Zapraszamy, czekamy tylko na ciebie.
-Przepraszam za spóźnienie.
-Nic się nie stało, wchodź.
Posyłam mamie zdezorientowane spojrzenie, a ona tylko wzrusza ramionami z lekkim uśmiechem na ustach. Wchodzimy do dużego pomieszczenia z dużym, okrągłym stołem na środku. Panuje tu chaos, bo każdy chce nawiązać rozmowę ze starym znajomym, z którym już przez długi czas się nie widział. Dwie bety roznoszą kieliszki z szampanem, a na środku stołu leżą jakieś małe przekąski. Każdy bierze po kieliszku, nawet jeśli przyjechał autem, bo chyba wszyscy wiedzą, że wilkołak nie może się upić.
-Proszę o chwilę ciszy!-Mówi mój ojciec, uderzając łyżeczką o kieliszek.- Posiedzenie zacznie się za piętnaście minut, a z nami przy stole zasiądzie mój najstarszy potomek Louis William Tomlinson i moja córka Charlotte Tomlinson oraz jej omega Greg Horan.
Po sali roznoszą się oklaski, a my stoimy niezręcznie się uśmiechając. Po chwili jednak wszystko wraca do normy, bo z powrotem zaczynają się liczne rozmowy.
-Jestem Derek Hale, a ty jak mniemam Louis?
Słyszę głos obok siebie i odwracam się w kierunku jego źródła. I wow, czy można być tak przystojnym? Lekko zaciągam się jego zapachem i jestem rozczarowany, bo czuć na nim omegę, ale czego mogłem się spodziewać po alfie stada? On musi mieć omegę.
-Tak, masz rację, jestem Louis.
-Masz bardzo ładne imię.
-Uh, dziękuję. Składam wyrazy współczucia dla twojego stada i rodziny.
-Um taa,przykra sprawa, jednak mam podejrzenia kto to zrobił.
-Tak? Kto?
Derek zaczyna się śmiać z mojej ciekawości.
-Nie mogę ci teraz tego powiedzieć, jak zaczną się obrady to usłyszysz.
-Serio? Jak tak możesz? Wzbudziłeś u mnie ciekawość, a teraz urywasz temat!
-No cóż, a tak odbiegając od tematu. Czuję, że jesteś omegą i to jeszcze przed gorączką, a nie widzę znaku na twojej szyi, ani zapachu alfy na twoich ubraniach.
-Moja gorączka ma się zacząć za dwa dni, dlatego tak bardzo mnie czuć. I nie mam alfy, ale czuję za to, że ty masz omegę.
-No to dobrze czujesz. Nie boisz się, że twoja omega oszaleje i dostanie wcześniej gorączki?
-Mam nadzieję, że nie jest aż tak głupia, bo tu są tylko stare lub zajęte alfy!
-Dobrze! Piętnaście minut minęło! Proszę siadać!- Słyszę donośny głos mojego taty, a później szuranie krzeseł.
CZYTASZ
I See Fire // Larry A/B/O
RandomOpowiadanie, w którym miłość tej dwójki zaczyna się dosyć ogniście - dosłownie i w przenośni. "Szybko wybiegamy na dwór i rzeczywiście coś się pali, czuję ten zapach spalenizny. Jeśli to koniec, dziś w tym ogniu, to przynajmniej spłoniemy razem. Pa...