Uwaga +18!
Niall
Próbuję walczyć z jednym mężczyzn, ale on widocznie jest już na tyle wyszkolony, że parę ataków później wstrzykuje mi coś w ramię. Upadam, ale widzę wszystko co się dzieje wokół. Patrzę jak wyciągają śpiącego już Louisa z wnyk. Robią to sprawnie. Klikają dwa guziczki, a szczęki sam się otwierają uwalniając tym samym nogę mojego przyjaciela.Kończyna omegi jest praktycznie rozszarpana, a zaczynająca już krzepnąć krew jest wszędzie. Począwszy od nogawki od spodni chłopaka, przez jego wcześniej białe buty, zakończywszy na liściach wokół pułapki. Przez użyte przy produkcji srebro rany nie zregenerują się za szybko, o ile w ogóle zaczną.
Jake i Adien odchodzą z moim przyjacielem na rękach. Jednak jeden z nich wraca po kilku minutach z grubym sznurem, którym związuje mi nogi oraz ręce, taśmą klejącą, którą zakleja mi usta i strzykawką pełną niebieskawej cieczy, którą wstrzykuje mi w wewnętrzną stronę łokcia.
-Śpij omego, śpij. -Rzeczywiście zasypiam.
Budzę się gdy słońce zaczyna zachodzić. Jak długo spałem? Chwilę zajmuje mi przypomnienie sobie co robię w lesie i dlaczego mam skrępowane kończyny, a wszystkie mięśnie bolą mnie jak po kilkugodzinnym treningu na siłowni.
Spacer, łowcy, walka, Louis...
Rozglądam się po otoczeniu i widzę, że łowcy zostawili zakrwawioną pułapkę. Muszę powiadomić Desa i Harry'ego.
Staram się poruszyć palcami u dłoni i udaje mi się. To samo robię ze stopami. Wróciło mi czucie.
Jake był na tyle głupi, że moje ręce zawiązał mi na brzuchu zamiast na plecach, ale to lepiej dla mnie. Po kilku nieudanych próbach udaje mi się zerwać taśmę z buzi.
-Cholera! Chyba dawno się nie goliłem.
Wilczymi zębami przegryzam grube sznury. Na nadgarstkach zostają mi okropne, czerwone ślady, które później na pewno zmienią się w siniaki, przez to, że mam bardzo wrażliwą skórę i jasną karnację. Pazurami przecinam więzy u nóg i wstaję. Każdy krok sprawia mi delikatny ból, bo całe moje ciało jest odrętwiałe, a każde obtarcie jest pocieranie przez materiał albo spodni, albo kurtki.
Dopiero po jakiś dziesięciu minutach ranki leczą się, ale zostają w ich miejscu ciemnoniebieskie ślady. Zaczynam biec, bo las robi się coraz ciemniejszy i mimo wcześniejszej pewności, teraz nie czuję się w nim bezpiecznie. Po dłuższym truchcie zjawiam się pod domem Zayna i Liama. Wchodzę bez pukania i idę do salonu. Nie zwracam uwagi na to, że wnoszę błoto i liście. Potrzebuję silnych ramion, które mi dadzą dużo ciepła.
-Niall, kochanie. -Obie alfy przytulają się do mnie w momencie, w którym mnie widzą.
-Co się stało?- Liam bierze moje dłonie w swoje i ogląda siniaki.
-Bo... Ja...- Łzy napływają mi do oczu.
-Nie płacz, spokojnie. - Znowu przytula mnie do siebie i wdycham jego zapach, gdy Zayn ściąga swoją bluzę oraz odlepia mnie od Liama i zakłada ją na mnie. Teraz czuję zapachy ich obu. Uspokajam się. - Byliśmy z Louisem w lesie...
-I co się stało?
-Rozmawialiśmy gdy nagle strzała przeleciała nad głową chłopaka. -Siadamy i przytulmy się na kanapie całą trójką. -Uciekaliśmy, ale Louis wpadł we wnyki.- Z powrotem zaczynam łkać. -Srebrne. To go tak bardzo bolało. Widziałem to. Widziałem to w jego oczach były tak cholernie ciemne z bólu. Starał się nie przemienić, ale... ale gdy oni porazili go prądem... jego o-omega wyszła. Wtedy i ja zacząłem włączyć, naprawdę starałem się, ale wstrzyknęli mi coś i nie mogłem się ruszać. Louisa wzięli, a mnie związali i uśpili.
CZYTASZ
I See Fire // Larry A/B/O
RandomOpowiadanie, w którym miłość tej dwójki zaczyna się dosyć ogniście - dosłownie i w przenośni. "Szybko wybiegamy na dwór i rzeczywiście coś się pali, czuję ten zapach spalenizny. Jeśli to koniec, dziś w tym ogniu, to przynajmniej spłoniemy razem. Pa...