Rozdział siedemnasty

2.6K 256 96
                                    

-No dalej, Louis! Uderz mnie! Nie udawaj cieniasa!

-Harry! Zrobię ci krzywdę!

-No dalej Louis! A może się poddajesz? Może przyznasz mi rację, że jesteś słabą omegą?

-Harry nie irytuj mnie nawet!

-Co? Boisz się uderzyć alfę?

Jesteśmy z Harry'm na treningu walki wręcz i mam zaatakować chłopaka, ale ja po prostu nie umiem tego zrobić. Nie umiem tak skrzywdzić osoby, która mi się podoba.

-Boję się uderzyć ciebie, a nie jakąś tam alfę.

-Czyli kończymy na dzisiaj z myślą, że nasz mały słodki Louie boi się zaatakować alfę, która sama się nadstawia? I ty chcesz walczyć z innymi alfami? Nie masz tyle siły w sobie, żeby to zrobić!

Chyba trafił w mój czuły punkt, bo moja omega momentalnie robi się agresywna, a umysł każe mi coś uderzyć. I robię to. Jednak przed oddaniem ciosu zamykam oczy i nie patrzę gdzie uderzam.

-Kurwa, Louis!- Szybko otwieram oczy i patrzę na krwawiącego chłopaka. Moja omega szybko się uspokaja, a nawet lekko kuli, bo boi się, że alfa jej odda, a to raczej nie byłoby za fajne.

-Tak cię przepraszam Harry!

-Chyba złamałeś mi nos!

-Nie chciałem okey?!

-Ale to kurwa zrobiłeś!

-Sprowokowałeś mnie!

-Bo myślałem, że nie będziesz aż tak głupi, żeby uderzyć mnie z pięści! I to w twarz! Jesteś okropny!

Dobra, trochę zabolały mnie słowa Harry'ego jak i pewność oraz złość w jego głosie. Alfa wstaje z ziemi nadal trzymając krwawiący nos.

-Daj mi zobaczyć czy na pewno jest złamany. - Mówię już trochę ciszej i nie chcę pokazać jak bardzo zabolały mnie jego słowa. Podchodzę do alfy.

-Nie dotykaj mnie.- Harry jest zły. Widzę to w jego oczach, czuję wyraźnie jego alfę i odczuwam to, że nie panuje nad siłą, gdy dosyć mocno odtrąca moje ręce, jak i ciało, przez co upadam na ziemie. On nawet się nie odwraca, żeby sprawdzić czy nic mi nie jest. Po prostu idzie w kierunku domu. Chwilę jeszcze siedzę w tej samej pozycji co zostawił mnie Harry. Kilka minut później wstaję i ruszam w całkowicie innym kierunku niż alfa. Jak na razie nie chcę przebywać z nim pod jednym dachem. On musi ochłonąć, a ja muszę poukładać sobie parę rzeczy. Nie zwracając uwagi naubrania, przemieniam się w wilka i biegnę w kierunku lasu. Dobrze, że pamiętam drogę na naszą polanę.

                        Harry

-Ja pierdole, jak on tak kurwa mógł.- Mamroczę gdy wchodzę przez tylne drzwi do domu i kieruję się do kuchni.- Nie wierze, że taka mała omega dała radę złamać mi nos. Kurwa mać. Przecież to miały być jedynie gówniane ćwiczenia, a nie jakaś walka.

-Masz rację, to miały być tylko ćwiczenia.

-Tato?

-Miałabyć to dobra zabawa dla waszej dwójki. Myślałem, że w końcu znalazłeś swoją bratnią duszę, w sumie tylko dlatego zgodziłem się na waszą współpracę.

-I była, dopóki ta głupia omega nie złamała mi nosa.

-Dobrze wiesz, że nie jest złamany. A nawet jeśli by był, to i tak by ci się zrósł w kilkanaście minut.

-Mógłbyśmi podać chociaż jakiś lód?- Tata wyciąga coś z zamrażarki i rzuca w moją stronę.- Serio, groszek?- On jedynie wzrusza ramionami.

I See Fire // Larry A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz