BLOKOWISKO
te tajemnicze sześciany
w oknach światełka
za nimi ludzie mieszkają
prze(bywają)
wieczorem
ściągając maski
ukazują różne oblicza
czasem za drzwiami
mieszka on
przykładny mąż
z jadem w języku
rozbitą kostką u prawej ręki
uśmiechnie się
rano do sąsiadki
puści oczko
do cudzych dzieci
aby wieczorem
znów stać się sobą
wspaniałym mordercą rodziny
za innym oknem
syn kryje się marnotrawny
od matki co ledwo
koniec z końcem
na fajki i browar
przecież ci oddam
pożycza na wieczność
a tam córa Koryntu wychodzi
z przedmieścia pan
dał jej szansę
tak twierdził przynajmniej
na lepsze jutro
cudowną przyszłość
i tu jeszcze matka
obok dzieci czwórka
wszystkie mają szczęście posiadać
własnego tatusia
a światełka w oknach
nic nie mówią
tylko patrzą
smutnym oczami szyb