nadszedł ranek
i przywitała go cisza
grobowa
nikt się nie krzątał
nie trzaskał
tylko o parapet
jak o wieko deszcz
głucho dudnił
trumna mieszkania
z pustymi krzesłami
filiżanką bez kawy
nawet chlebak
bez chleba umierał
telefon też
wyglądał jak trumna
i też milczał
bolała cisza
choć w uszach
głośno dźwięczałai tak leżał
i chodził
krzątał się
owinięty szczelnie
bandażem szaleństwa
a grobowiec wielki
jak cały wszechświat
a wszechświat mały
jak butelkaaż wreszcie dźwięk
dobiegł go
telefonu
a tam melodia
jak zwiastun
zabrzmiała lekko
tak jakoś
proroczo
"Love me tender
love me sweet
never let me go."