30

3.1K 96 3
                                    

23 Marzec
4 miesiąc ciąży daje o sobie znać. Brzuszek się zaokrąglił trochę mocniej . Mój maluszek powolutku rośnie z czego coraz bardziej zaczynam się cieszyć.
Dzisiaj jade z Mike'm do ginekologa. Zobaczymy jak nasz maluszek się miewa. Jak urósł i przybrał trochę wagi. Tak samo jak mamusia. Jem wszystko co wpadnie mi do rąk. Mike ma mnie dosyć bo ciagle mam jakies zachcianki. Nie moja wina ze kobieta ciężarna jest wiecznie głodna ! A najgorsze to jeszcze sen. Coraz ciężej mi się leży z moim brzuszkiem.

-Bethany dalej zaraz się spóźnimy!-krzyknął chłopak na cały dom. Nasz dom.
-No idę przecież Jezuu.
-Czekam w samochodzie.
-Dobra
Po jakiś 5 minutach wreszcie zeszłam na dół. Nie moja wina ze robię się grubsza. Muszę iść na zakupy by kupić sobie większe ciuchy bo inaczej nie wytrzymam ze złośca.
-Wreszcie księżniczka przyszła-zaśmiał się Mike
-Nie moja wina ze w nic się nie mieszczę a to twoja wina!
-Jak moja znowu ?
-A kto mnie zapłodnił ?
-A kto dał się zapłodnić  ?
-Uhh nie ma sensu z tobą rozmowa jedz bo się spóźnimy!
-Teraz ze się spóźnimy a wcześniej co było? -zaśmiał się.
-Jedz !
I jak na zawołanie Mike odjechał z naszej posesji. Trochę mieliśmy z naszego domu do ginekologa wiec dojechaliśmy tam w 30-40 minut.
Podjechaliśmy na parking i szybko weszliśmy do poradni ginekologicznej.
-Dzień dobry-powiedzieliśmy równo do sekretarki która już powoli zaczyna pamiętać
-Dzień dobry państwu-uśmiechnęła się ciepło kobieta w średnim wieku.
Usiedliśmy na jednych z krzeseł i czekaliśmy na naszą kolej. W przychodni oprócz nas były kobiety z wielkimi brzuchami, dziewczyny ze swoimi mężczyznami a nawet i same.
Czekaliśmy aż wreszcie wejdziemy .
-Bethany Roberts ?
-To ja-wstałam biorąc chłopaka za rękę.
-Witam gołąbeczki
- Cześć Glorio
-A wiec który to już tydzień
-16 tydzień (4 miesiąc jak ktoś nie wie)
-Okej, zobaczymy jak się ma dzidziuś jego ruchy i tak dalej a za miesiąc będziemy mogli rozpoznać płeć dziecka. Pasuje ?
-Oczywiście-odpowiedział chłopak pełen uśmiechu
-Tacy młodzi a tacy szczęśliwi. Naprawdę Beth gratuluje ci takiego partnera który nie uciekł bo tu to często się zdarza
-Dziękuje
-Dobra nie przedłużajmy. Połóż się a ja posmaruje cię maścią .  Tak jak powiedziała zrobiła.
-A wiec tutaj jest wasz dzidziuś-wskazała palcem na monitorze. Rusza rączką.

Nie wytrzymałam i rozryczałam  się ze szczęścia. To był piękny widok jak nasze dziecko ślicznie się rozwija. Gloria zrobiła nam zdjęcie kolejnego USG i mogliśmy iść. Zbieraliśmy na każdej wizycie USG.

-To teraz gdzie mamuśko-spytał Mike wchodząc do samochodu.
- Zjedzmy misiu na mieście szybko. A ze idziesz potem do pracy to zawiedziesz mnie do domu okej?
-Muszę jechać ?
-Kurwa Mike z czegoś musimy żyć a praca z twoim wujkiem będzie fajna szczególnie ze jest szefem siłowni . Co wytłumacza mięśnie na jego ciele.-zasmialam się
-Masz racje kruszynko
-Po 1 zawsze mam No dobra nie zawsze 2 to zrobi dla ciebie lepiej a po 3 zapierdalaj gdzieś gdzie jest jedzenie bo ja i dzidziuś jesteśmy bardzo głodni.
-Tak jest szefowo-krzyknął na cały samochód ze śmiechem i odjechał

-Ej weź pod głoś muzykę
-Po co ?
-Bo leci Rihanna-zasmialam się
-Ale masz problemy
-Twoja ciężarna kobieta chce słuchać muzyki
-Boże dobra.-
-Dziękuje

Droga minęła nam w miarę szybko przy moim śpiewie i głośnej muzyce. Mike zatrzymał się na parkingu i pomógł mi wysiąść.
-Japierdole jak dobrze zdj jesteśmy bo bym chyba wyskoczył z samochodu jakbys jeszcze dłużej śpiewała. 
-Dupek-oburzyłam się
-Ale i tak mnie kochasz a teraz dawaj łapkę i idziemy
-Okej.Ej
-No
-Bo zostało nam bardzo dużo kasy jak wtedy brałam od rodziców pamiętasz ?
-No tak
-To na co je przeznaczymy
-Może zachcianki co? I inne rzeczy Ok?
-No okej.
-Ej a jakbyśmy założyli siłownie-Zaśmiał się
-Z czego się śmiejesz to dobry pomysł a jaka kasa może być-powiedziałam patrząc co moge sobie zamówić.
-W sumie dobry pomysł a ile mogło by to kosztować?
-A skąd mam wiedzieć spytaj się wujka może jest jakiś lokal do sprzedania albo coś.
-Dobry pomysł.

Po zjedzeniu potraw jakie wzięliśmy Mike zawiózł mnie do domu i pojechał do pracy by wszystko mu pokazał Aaron i tak dalej.
Postanowiłam najpierw ogarnąć dom. Robiłam tylko rzeczy które byłam w stanie zrobić bo inaczej Mike by mnie zabił. Po ogarnięciu w miarę domu poszłam robić kolacje. Postawiłam na makaron i sos pieczarkowy. Po zrobieniu kolacji. Nalałam sobie soku pomarańczowego oraz nałożyłam sobie kolacje bo wiedziałam ze może wrócić późno i poszłam oglądać tv. Po godzinnym leżeniu na kanapie i oglądanie różnych rzeczy zasnęłam. Dobrze ze chociaż kanapa wygodna jest.
-Myszko-usłyszałam jak ktoś mnie przebudza
-Hmm
-Chodz położysz się do sypialni
-Yhym
Chłopak pomógł mi wstać i zaprowadzić do naszej sypialni.
-Może chcesz się ubrać w piżamę ?
Nic nie odpowiedziałam wiec Mike zdjął moje spodnie. Po jakimś czasie położył się do mnie i przytulił nas.
**********
Minął tydzień
Dobrze ze nie musiałam chodzić do szkoły bo nie dałabym radę z tą ciążą ale pomagałam Mary jak chodzi o dzieci. Dobrze ze od podstawówki do liceum jest ta wielka szkoła bo przynamniej nie muszę chodzić po całym mieście. Czekałam aż na boisko szkolne wyjdzie Leon i Daisy. Czekając przy tym zobaczyłam Sophie która szla za szkole. Miałam jeszcze z jakies 15 minut zanim wyjdą wiec poszłam za szkole. Dziewczyna stała z jakimiś koleżankami i kolegami nie wyglądali miło.
-Sophie?
- Co ty tutaj robisz Beth?
-To ja Ci się pytam
-Nie mów mamie
-Nie powiem ze palisz bo sama to robiłam No byłam starsza ale to nic.
-Dziękuje.
-O której kończysz ?
- Skończyłam
-To jak spalisz do końca to chodz czekam na boisku za twoim rodzeństwem.
Poszłam na boisko i akurat rodzeństwo wyszło z budynku.
-Bethany!-krzyknęli
-Hej słodziaki
-Co u dzidziusia ?-spytała słodkim głosem
-A bardzo dobrze kochanie
-To dobrze
-Obstawiam ze to chłopiec-krzyknął Leon
-Ja ze dziewczynka- krzyknęła Daisy
-Dowiecie się niedługo jak i wszyscy.
-To super-powiedziała ta słodziutka kruszynka
-Jestem-powiedziała Sophie podchodząc do nas
-Hej Sophie-powiedzieli równo
-Hejka.
-To co jedziemy ?
-Taak-krzyknęło młodsze rodzeństwo
-Od kiedy jeździsz
-Ziom umiałam jeździsz już dawno a prawo jazdy odebrałam wczoraj-powiedziałam dumnie.
-Uf to dobrze.
Sprawdziłam czy Daisy i Leon dobrze się zapieli i mogliśmy jechać.
-Tobie tez sprawdzić czy zapiełaś? Bo twoja mina wyglada jakbys chciała ale nie mogła.
Dziewczyna wybuchła głośnym śmiechem i nie mogła się uspokoić.
-Uspkoilas się ? Bo dzieci wszystkie odstraszasz śmiechem -powiedziałam z mały śmiechem na co ona znowu wybuchnęła śmiechem.
-To się leczy Sophie-Zasmialam się i odjechaliśmy.
Zawiozłam ich do domu i pojechałam po Mike'a. Wzięłam torebkę i weszłam do budynku
-Dzień dobry-powiedziałam do recepcjonistki
-Dzień dobry w czym pomóc?-powiedziała ciepło młoda kobieta
-Szukam Mike'a Stevensona.
-Nie jest pani umówiona z nim. -powiedziała wrednie
-Jest to mój partner i jak nie widzisz ojciec mego dziecka
-Taaa
-Słuchaj mnie suko jedna. Radzę Cię wpuścić mnie bo inaczej szybko wylecisz z tej roboty. I radzę nawet nie pomyśleć o tym żeby Mike by Cię przeleciał bo inaczej znajdę cię i wyrwę Ci wszystkie koniczyny.
-Skarbie spokojnie-podszedł do nas Mike i pocałował mnie w usta
-Jak być tu spokojnym jak twój wujek przyjął pustaka.
-Nie przejmuj się kochanie niedługo będzie to moja firma.
-Jak twoja?
-Wujek daje mi to w prezencie ślubnym.
-Jak w ślubnym przecież by nie braliśmy ślub
Spojrzałam na chłopaka a on uklęknął na jednym kolanie
-Mike co ty robisz wstań-powiedziałam kiedy on wyciągnął z kieszeni pudełeczko
-Bethany Roberts kocham Cię tak bardzo a jeszcze bardziej za to ze uczynisz mnie ojcem. Chciałbym być tez mężem. Wiec uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
Nie wiedziałam co zrobić. Rozpłakałam się i odpowiedziałam
-Tak,wyjdę za Ciebie
Chłopak założył mi piękny pierścionek na palec serdeczny. Przytulił mnie i złożył mi długi pocałunek.

Cichy szept sercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz